Podczas prezentacji książki o. prof. dra hab. Zdzisława Józefa Kijasa, która odbyła się w Rzymie 10 czerwca 2018 r. pt. „Nawet szarość jaśnieje”, głos zabrała s. M. Chiara Wudzińska CSSE. W swoich refleksjach skupiła się na znaczeniu „szarości” w naszym życiu, czyli koloru zwykłej codzienności. Powiedziała:
Kolor ten dotyka każdej sfery naszego życia: fizycznej, psychicznej i duchowej. W tej pierwszej rzeczywistości wyraża on pospolitość. Jest kolorem bardzo praktycznym na materiał roboczego ubrania. Może właśnie dlatego stał się on kolorem stroju czterech Założycielek mojego Zgromadzenia, które nazywano „Szarymi Siostrami”, najpierw zwyczajowo, następnie pod taką właśnie nazwą zostały zarejestrowane w instytucjach państwowych i kościelnych. Sama siostra Teresa Lorenz podczas spotkania z królem Wilhelmem, które miało miejsce w obozie wojskowym podczas wojny duńsko-pruskiej, a które opisuje o. Zdzisław w swojej książce, przedstawia się: „Wasza Wysokość! Przez kolor stroju, który nosimy, zwą nas Szarymi Siostrami.” (1)
Szarość może określać także prozę życia, wypełnionego trudnościami, zwykłością dnia codziennego:
Jest jeszcze taka szara rzeczywistość, którą można określić monotonią, beznadzieją, zbyt dużym przytłoczeniem. Autor dyskretnie akcentuje tę szarość, np. w oczach wyobraźni Matki Marii Luizy maluje się obraz Alfreda o „nadmiernie szarej twarzy”, szarość spojrzeń przechodniów, szarość ubrań, szare domy. „Wszystkie one nosiły jedno imię i miały szare tonacje: cierpienie, nędza, choroby, ludzka krzywda.”
Siostra zadaje pytanie, czy świętość też może być w kolorze szarości?:
Czym jednak jest ta szarość, której na imię świętość? Może jest ona cieniem Bożej Miłości, która orzeźwia, przynosi ulgę, podnosi, przywraca godność tym, którzy już sami nie mają siły czy odwagi stanąć przed Źródłem wszelkiego dobra, Miłosiernym Ojcem lub po prostu Go nie znają i nie szukają lub też zastąpili Jego obecność filozofiami czy ideologiami?
Aby ukazać „świętość w kolorze szarości” siostra skupiła się na postaci Matki Marii Luizy:
Ona starała się uważnie odczytywać znaki czasu i we wszystkim, co działo się wokół, szukać woli Bożej. Poświęciła swoje życie służbie Bogu i innym. Jej codzienność stała się w jakimś stopniu świętą rutyną wypełnianego obowiązku i obecności wśród najbiedniejszych. Nie zatrzymywała się na swoich problemach, nie było w jej życiu miejsca na zajmowanie się samą sobą. Ludzie, którym pomagała, w jakimś sensie przywłaszczyli sobie nie tylko jej pomoc i czas, ale także jej młodość, urok, zdrowie, marzenia, tęsknoty… Słowem – stała się ich własnością, wyobcowana ze swojej prywatności i swoich pragnień. To, co należało tylko do niej, to pewność, że robi wyłącznie to, o co ją prosi Bóg albo przynajmniej stara się z całego serca, żeby tak było. To było dla niej najistotniejsze, tylko to rodziło i gwarantowało jej szczęście. Dla tych, którzy byli obok, jej życie stanowiło wielką zagadkę. Pytali więc: „Jak, mając takie życie, wśród takich ludzi i z takimi problemami, ktoś może być szczęśliwym?”. Ona sama, gdyby ją zapytać, nie umiałaby odpowiedzieć. Nie była w stanie wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, skąd w niej tyle wewnętrznej radości. Oczywiście, nie zawsze odczuwała równie głęboko to szczęście, ale zawsze była go pewna. Nie zamieniłaby swojego życia z nikim innym, nawet jeśli ktoś byłby szczęśliwszy niż ona. Była wdzięczna Bogu za swoje szczęście i nie zazdrościła cudzego. Wiedziała, że miarą szczęścia jest serce każdego człowieka.
Na koniec siostra przytoczyła przykłady, które są dla niej „kartami Ewangelii wcielonej w życie Matki Marii Luizy”. Miłość Boża, rozlana w sercach naszych przez Ducha Świętego, jak zapewnia nas św. Paweł w Liście do Rzymian (por. Rz 5,5), została przyjęta przez Matkę Marię Luizę i przynagliła ją, by o tej miłości świadczyć i ją nieść ówczesnemu człowiekowi. Również w biblijnych postaciach możemy znaleźć pierwowzór postaci Matki Marii Luizy, która przypomina dobrego Samarytanina, dostrzegającego człowieka w potrzebie, wzruszającego się jego losem, podchodzącego do niego, by opatrzeć mu rany, zabrać do domu i pielęgnować, wziąć na siebie koszty leczenia i wyżywienia (por. Łk 10,30-37). Nasuwa się tu historia Michała, opisanego w powieści, który uległ wypadkowi w fabryce, a Maria Luiza przyszła mu z pomocą. Te i wiele innych przykładów, które znajdziemy w książce „Nawet szarość jaśnieje”, pokazują głęboką wiarę i przynaglają do naśladowania Jezusa w codziennym życiu.
(1) Cytaty w cudzysłowie za: Zdzisław Józef Kijas, Nawet szarość jaśnieje, Kraków 2018. Cytaty kursywą są przytoczoną wypowiedzią s. Wudzińska.