W minioną środę skłanialiśmy głowy, aby zostały posypane popiołem na znak pokuty wiodącej ku nawróceniu. Temu liturgicznemu znakowi towarzyszą słowa: „…z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” albo „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Oba te wezwania koncentrują naszą uwagę na rzeczach ostatecznych człowieka. O ile pierwsze z nich przypomina o nieuniknionej śmierci, o tyle drugie odsyła do tajemnicy przyszłego zmartwychwstania. Jeśli bowiem mamy wierzyć w Ewangelię, to musimy przyjąć jej podstawową prawdę: Syn Boży stał się człowiekiem, umarł na krzyżu i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. Z prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa wynika zaś inna: istnieje życie wieczne.
Pan Jezus nawołując na początku swojej misji do nawrócenia, wzywa równocześnie do wiary. Religijne, a nie tylko moralne nawrócenie ma prowadzić ku odnowie i umocnieniu wiary. Taki jest też sens czterdziestodniowego okresu liturgicznego zwanego Wielkim Postem. Dlatego czytania z Pierwszej Niedzieli przywodzą do refleksji nad stanem naszej wiary, szczególnie zaś wiary w zmartwychwstanie Chrystusa i w życie wieczne.
„Wierzyć w Ewangelię” nie oznacza jedynie przyjąć ewangelijną prawdę o Jezusie, który wskrzesza, uzdrawia i przychodzi z pomocą wszelkiej ludzkiej biedzie. Zatrzymanie się na tej, niewątpliwie ewangelicznej prawdzie bez odniesienia do wieczności, w zetknięciu z takimi codziennymi zjawiskami, jak: choroby, śmierć, materialna i duchowa degradacja człowieka, może prowadzić do głębokiego rozczarowania i utraty wiary. Pojawia się bowiem pytanie: dlaczego ludzie, którzy zawierzyli Chrystusowi, nie są wolni od tych doświadczeń? Bez wiary w zmartwychwstanie i w życie wieczne z Chrystusem nie znajdziemy na nie odpowiedzi. Spotkanie z cierpieniem bez próby odkrycia jego sensu w perspektywie wieczności może stać się początkiem obumierania wiary w ogóle.
Kto wierzy jedynie w tę część Ewangelii, która mówi o Jezusie karmiącym głodnych, musi być świadom, że prędzej czy później stanie wobec prawdy, że „nie samym chlebem żyje człowiek” (Mt 4, 4). Jeśli nie odczyta tej prawdy w perspektywie życia wiecznego, odejdzie jak owi nasyceni świadkowie cudownego rozmnożenia chleba, którzy nie mieli ochoty słuchać o tym, że Chrystus da im swoje Ciało na pokarm.
Trzeba też wiedzieć, że próby naśladowania Chrystusa w Jego dobroczynnym działaniu bez ukierunkowania wszelkich wysiłków i zasług na wieczność rodzą niebezpieczeństwo wplątywania wiary w świat polityki, walki o władzę i znaczenie. Na tym przegrał Judasz. On nie zrozumiał, że dzieła płynące z wiary przynoszą prawdziwe owoce dopiero po zmartwychwstaniu. Nie wystarczy też wierzyć tylko w te fragmenty Ewangelii, które przedstawiają Jezusa jako Nauczyciela, Mędrca, wskazującego ludziom bezpieczne drogi życia i udzielającego odpowiedzi na trudne życiowe pytania. Próby odczytywania Jego nauki bez perspektywy wieczności nieuchronnie kończą się zredukowaniem ewangelicznych prawd do filozofii opartej na ludzkich pragnieniach, wyobrażeniach czy dążeniu do usprawiedliwiania swoich własnych postaw życiowych. Intelektualizacja Ewangelii, czy wciskanie jej w ciasne ramy ludzkiego rozumowania tak, aby stała się wyrazem rzeczywistości jedynie doczesnej, jest sprowadzaniem jej do filozofii złudnej nadziei. Właśnie tej trudności nie mogło pokonać wielu uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy wprawdzie przyznawali Panu Jezusowi rację, co do spraw tego świata, ale odchodzili, gdy mówił o królestwie Ojca w niebie.
Pan Jezus wzywa do nawrócenia i do wiary w Ewangelię – w całą Dobrą Nowinę, także o Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Tylko taka wiara może prawdziwie kształtować nasze życie. Warto odnawiać w sobie świadomość tego, co najistotniejsze w treści naszej wiary: Jezus, mój Brat, umarł za mnie – nie tylko „za całą ludzkość” – ale konkretnie za mnie. Kto wniknie umysłem i sercem w tę nieskończoną miłość Boga, poczuje się zobowiązany i równocześnie uzdolniony do tego, by możliwie najdoskonalej na nią odpowiedzieć. Wówczas też znajdują odpowiedź wszystkie egzystencjalne pytania: o śmierć, o sens cierpienia, o grzech i nawrócenie, o wartość godziwego życia. Staje się wtedy jasne, że śmierć Chrystusa nie jest końcem, ale że znajduje swoje wypełnienie w Jego zmartwychwstaniu. Pan Jezus poddał się pod panowanie śmierci, aby ją ostatecznie pokonać przez powstanie z grobu i w ten sposób także nam otworzyć bramy wieczności. Kto wierzy, że Chrystus zmartwychwstał, zdaje sobie też sprawę z tego, że zmartwychwstanie jest i jego przeznaczeniem. Taki człowiek nie tylko podejmując wielkie życiowe decyzje, ale i dokonując codziennych wyborów zada sobie pytania: jak to, co chcę zrobić i całe moje życie wygląda w perspektywie życia wiecznego? Czy warto angażować tyle sił, uwagi i czasu w to, co w wieczności nie będzie miało żadnej wartości? Jak układać to życie, aby po zmartwychwstaniu wnieść z niego w wieczność jak najwięcej? Oby Wielki Post był czasem naszego nawrócenia ku wierze w zmartwychwstanie, aby nasza wiara nie była daremna!
Ks. Paweł Ptasznik