Rok 1859, Rzym. Tomasz Oskar Sosnowski (1) w swoim warsztacie przy via della Consulata pracuje nad kolejną w swej karierze grupą rzeźbiarską. Nie wie wówczas, że choć nigdy nie opuści ona na stałe włoskich granic, stanie kiedyś na ziemi wydeptanej przez setki Polaków. Ponad 130 lat później, w roku 1992, zgodnie z zapisem testamentowym księdza Jerzego Langmana – ówczesnego właściciela rzeźby – grupa „Belizariusz z córką Eudoksją” stanęła wraz z kilkoma innymi pracami Sosnowskiego w ogrodzie Domu Polskiego Jana Pawła II przy rzymskiej via Cassia 1200, stając się tym samym dostępną dla oczu polskich (i nie tylko) pielgrzymów. Z pewnością warto, by oczy te zaszczyciły ją więcej niż tylko krótkim spojrzeniem.
Żebrak o twarzy wodza
Rzeźba przedstawia znakomitego dowódcę armii bizantyjskiej, który to – według legendy – oślepiony na rozkaz bizantyjskiego cesarza zmuszony jest żebrać. Stojąca zaś obok córka podtrzymuje go rękoma w opiekuńczym geście. Patrząc na Belizariusza ulec można dziwnej mieszaninie uczuć podziwu i litości. Oto bowiem wódz, choć żebrzący, siedzi wyprostowany, odziany w wojskowy strój – nota bene: dopracowany przez artystę w najmniejszych detalach. Pancerz zdobiony przez ornament i gorgonejon (głowę meduzy), płaszcz, a na stopach sandały – wszystko to sprawia, że Belizariusz wciąż wzbudza szacunek (2). Jego twarz z dodającą mu powagi brodą, cechuje godność i zdecydowanie wodza.
Swoją fizjonomią, strojem i atletyczną budową ciała przywodzi na myśl mitycznego herosa. Jedynie zamknięte oczy i laska w dłoni wskazują na straszny los bohatera. Jednak jakże smutny widok przedstawia trzymany przez niego w drugiej ręce hełm – niegdyś dumnie noszony na głowie, ozdobiony pysznym pióropuszem – teraz stał się naczyniem, do którego żebrzący bohater zbiera jałmużnę. Tuż za ojcem stoi Eudoksja, także w pełnej godności wyprostowanej postawie. Ubrana w tunikę i stolę spiętą na ramionach dwiema fibulami oraz sandały. Twarze obojga postaci wydają się opanowane i dostojne, prawdziwie szlachetne – nie ulegające afektom ani rozpaczy.
Od chwały do poniżenia
Jaka zatem historia kryje się za postacią wodza przedstawionego przez Sosnowskiego? Flavius Belisarius rozpoczął swoją służbę na rzecz bizantyjskiego Imperium jako dwudziestokilkuletni młodzieniec w gwardii przybocznej ówczesnego cesarza Justyna I, po czym szybko zdobył jego zaufanie. Wysoką pozycję utrzymał również za czasów Justyniana, który objął panowanie po swoim wuju. Już w wieku 27 lat jako jeden z dowódców stanął na czele cesarskiej armii. W tym samym roku powierzono mu oddziały działające na wschodniej granicy, zaś dwa lata później przewodził już wojskami na całym Wschodzie. W kolejnych latach, znaczna część militarnych poczynań Belizariusza kończyła się sukcesem. Prowadzona przez niego armia odzyskała dla Imperium liczne tereny a cesarz powierzał mu kolejne zadania. Po jednym ze zwycięskich działań wódz otrzymał od Justyniana zaszczyt odbycia tryumfu, co nieczęsto przypadało w udziale komuś z poza cesarskiej rodziny. Niestety, wojskowa kariera Belizariusza, a także życie prywatne nie były wolne od niepowodzeń, intryg i rozczarowań. Kilkukrotnie musiał przełknąć gorycz militarnej porażki, a ponadto: fałszywych oskarżeń, pozbawienia dowództwa nad armią, a podobno również niewierności żony (jedynym owocem tego małżeństwa była przedstawiona przez Sosnowskiego córka) oraz epizodów zawiści i niesprawiedliwości ze strony władcy. Według funkcjonującej od średniowiecza legendy, cesarz kazał oślepić oskarżonego o zdradę wodza, wskutek czego stał się on zdanym na łaskę przechodniów żebrakiem.
Ofiara niesprawiedliwości
Belizariusz jako osoba zdegradowana przez panującą władzę, z czasem stał się postacią symboliczną, ikoną człowieka uciemiężonego przez okrutne rządy – absolutne i za nic mające głos ludu. Nie dziwi zatem fakt, że stał się on bohaterem dzieła Sosnowskiego – artysty pochodzącego z ziemi opanowanej wówczas przez rosyjskiego zaborcę. Emigracja Sosnowskiego do Włoch nie była podyktowana przymusem czy trudną sytuacją osobistą. Tu, w Rzymie mógł rozwijać się jako rzeźbiarz. Odwiedzał jednak swoje rodzinne strony, a pod koniec życia planował wrócić tam na stałe. Ten plan jednak nigdy nie doszedł do skutku. Pocieszeniem dla rzeźbiarza może być fakt, iż Belizariusz, wraz z czterema innymi jego dziełami nie stoi nigdzie indziej jak właśnie tutaj, przy tym Domu Jana Pawła II – polskim miejscu na mapie Rzymu.
Marta Jachna, absolwentka filologii klasycznej i studiów śródziemnomorskich
(1) Tomasz Oskar Sosnowski (1810-1886), rzeźbiarz, reprezentował akademicki klasycyzm; ok. 1846 osiadł w Rzymie; prof. rzeźby w Akademii św. Łukasza; wykonywał rzeźby postaci historycznych (np. grupa Jagiełły i Jadwigi na krakowskich Plantach, pomnik T. Czackiego w kościele Wizytek w Warszawie), rzeźby religijne i popiersia portretowe. Por. Encyklopedia Powszechna PWN, t. 4, Warszawa 1976, s. 238.
(2) Por. L. Lameński, Tomasz Oskar Sosnowski. Rzeźbiarz polski w Rzymie, Lublin 1997, s. 220. Rzeźba ta porównywana jest do wcześniejszej pracy artysty – grupy „Edyp i Antygona” przedstawiającej ślepego i żebrzącego króla Teb w towarzystwie stojącej obok córki. Jednak dumny i opanowany Belizariusz bardzo różni się od wpół nagiego i pochylonego Edypa, na którego twarzy maluje się zagubienie i smutek.