Spośród przemówień wygłoszonych przez św. Jana Pawła II podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski, chciałbym zwrócić uwagę na obszerne wystąpienie skierowane na Jasnej Górze do Episkopatu Polski, 5 czerwca 1979 r. Poświęcone ono zostało roli hierarchii kościelnej na przestrzeni tysiącletniej historii kraju, roli polegającej na „skutecznej służbie człowiekowi i społeczeństwu w dziedzinie ładu moralnego”. Wobec sytuacji, która wywiązała się w ostatnich dekadach w Kościele powszechnym, ale także w naszej ojczyźnie, w związku z ujawnianiem skandali pedofilii, temat roli biskupów w odniesieniu do moralnej kondycji społeczeństwa wydaje się być bardzo aktualny. Od „przejrzystości” ich postępowania zależy wiarygodność Kościoła.
Historia i współczesność
Papież przypisał św. Wojciechowi patronat ładu hierarchicznego, który został ustanowiony na Zjeździe Gnieźnieńskim w 1000 r. wraz z powołaniem do życia metropolii i trzech biskupstw. Znaczenie ustroju hierarchicznego Kościoła okazało się decydujące podczas zaborów i wojen, pomagając przetrwać naszym rodakom trudne czasy. Kościół dla nich oparciem i źródłem – choć nie jedynym – siły moralnej. Trzeba jednak przypomnieć, że św. Stanisław żyjący w XI w., czyli u zarania dziejów Kościoła na polskiej ziemi, dzięki swojej postawie i męczeństwu został uznany za patrona ładu moralnego. Jego postać, tak bliska Karolowi Wojtyle, ukazuje związek kościelnej hierarchii z ładem moralnym. Zwornikiem jest osoba biskupa, który głoszone słowa potwierdził postawą, aż do przelania krwi.
Biskupi głosząc Ewangelię czuwają nad zachowywaniem prawa moralnego, odwołując się do prawa Bożego, do Dekalogu, do Ewangelii, ale także do godności osoby ludzkiej, do prawa naturalnego, do prymatu („być” przed „mieć”?). Jan Paweł II podkreślił w przemówieniu, że ład moralny sięga głębokich warstw życia narodu. Stanowi podstawę „całej ludzkiej kultury”, a także działalności politycznej, która „znajduje swój właściwy sens w trosce o dobro ludzkie”.
Biskupi polscy, jako pasterze swoich diecezji i jako gremium kolegialne, czyli Episkopat, podejmują różne działania mające na celu przezwyciężanie „systemu zagrożeń natury moralnej”. Dziś związane są one podobnie jak wtedy z zagrożeniem instytucji małżeństwa, rodziny, młodego pokolenia, świętości życia. Po upływie 40 latach należy podkreślić, że trudniej jest budzić sumienia, gdyż „znieczulica wewnętrzna” łączy się z ideologicznym zamętem dominującym w mediach, ale przede wszystkim i to coraz bardziej w umysłach ludzi. Czyż głoszone słowo, kazania biskupów dziś często rozpowszechniane w Internecie, stają się ziarnem zasianym w sumienia i umysły, czy też raczej newsem, który spotyka się z różnymi reakcjami odbiorców? Czy głoszenie słowa wystarczy, by skutecznie wpływać na ład moralny w społeczeństwie? Nie mniej koniecznym jest to, by biskupi skupili więcej uwagi na podtrzymywaniu braterskiej wspólnoty z kapłanami i na trosce, by ich praca przynosiła owoce w życiu społeczności, w których posługują, a im samym satysfakcję.
Jasność zasad i przejrzystość postaw
W przemówieniu Jan Paweł II podkreślił znaczenie jedności biskupów w zabezpieczeniu ładu moralnego. Chodziło wówczas o prawa ludzi wierzących i o normalizację relacji Kościoła do komunistycznego państwa, jednak bez zawierania kompromisów w sprawach zasadniczych. Jedność biskupów w tym zmaganiu stanowiła element strategiczny. A jak jest dziś?
Wracając do zasygnalizowanego problemu wykorzystywania seksualnego dzieci przez niektórych ludzi Kościoła, warto zaznaczyć, że obecnie ta jedność biskupów sprowadza się w dużej mierze do zastosowania „jasnych zasad postępowania” w tych bolących sprawach kościelnej wspólnoty. Zasady takie zostały wypracowane odnośnie ochrony małoletnich. Słusznie opinia publiczna oczekuje od pasterzy Kościoła zdecydowanego działania i jasnych procedur. „Przejrzystość zasad, ich zgodność z praktyką, jest źródłem ładu moralnego” – to zdanie Jana Pawła II z omawianego przemówienia można odnieść i do tego bolesnego problemu. Wśród tych przejrzystych zasad nie może braknąć zwrócenia uwagi na jedną z głównych zasad porządku prawnego, by nie osądzać nikogo przed udowodnieniem winy. Stawiając na pierwszym miejscu dobro dziecka, trzeba pamiętać, że liczy się przede wszystkim dobro człowieka – każdego – i powinno być ono postawione ponad dobro instytucji. Ani pośpiech, ani lęk przed opinią publiczną, ani tzw. „polityczna poprawność” ludzi Kościoła nie powinny przysłonić celu, którym jest rzetelne dochodzenie do prawdy i wymierzenie sprawiedliwości. Nie można jednak zapominać, że ludzka słabość, grzech a także uwikłanie w „struktury zła” są przejawem misterium iniquitatis, które swoje źródła ma w grzechu pierworodnym, a lekarstwem jest Chrystusowe odkupienie i Boże miłosierdzie.
Nadzieja, czy utopia?
Dobrze, że Rada Stała Episkopatu, w liście skierowanym do wiernych pt. „Wrażliwość i odpowiedzialność” z 22 maja br. podkreśliła także i to, że grzechy niektórych duchownych nie mogą przysłonić „pracy zdecydowanej większości kapłanów, którzy wierni Ewangelii gorliwie i ofiarnie służą Bogu i ludziom”. Są oni nieodzownymi współpracownikami biskupów. To oni tworzą podwaliny ładu moralnego, przede wszystkim kształtując ludzkie sumienia w katechezie, na ambonie, w konfesjonale. Dobrze, że biskupi odnieśli się również do formacji seminaryjnej, bo funkcja rektora seminarium nie może być „trampoliną” do biskupstwa, a funkcje przełożonych „przystankiem” po studiach doktoranckich, czy „przerywnikiem” w pracy parafialnej. W tym skomplikowanych czasach, w tak newralgicznym miejscu Kościoła, jakim jest seminarium, potrzeba mądrości wynikającej z ludzkiego i duszpasterskiego doświadczenia. Jeżeli ład hierarchiczny ma wpływać na ład moralny, to nie można hierarchii kościelnej utożsamiać z karierą. Rozejście się władzy i autorytetu w Kościele sprawia, że narzucenie posłuszeństwa staje się formą dominacji, a okazywane nieposłuszeństwo, anarchią. Nie jest to do pogodzenia z Ewangelią i z dobrem Kościoła.
Dzisiejsza sytuacja Kościoła wymaga od nas kapłanów „przejrzystości postaw”, intencji, relacji, wymaga wyrzeczenia się dominacji nad innymi, szukania uznania i ludzkiego splendoru na rzecz służby, dyspozycyjności i ewangelicznego życia. Dlatego wspólnota prezbiterium jest pierwszym i najważniejszym obszarem pracy biskupa. Dzięki kapłanom posługa biskupa, jego duszpasterski zamysł jako lidera diecezjalnej wspólnoty, dociera do parafii. Droga „przejrzystości postaw” gwarantuje przecież to, że ład hierarchiczny, czyli że praca biskupów i kapłanów przyczyni się – na zasadzie świadectwa – do krzewienia i pogłębienia ładu moralnego w społeczeństwie.
Jan Paweł II kończąc swoją pielgrzymkę w 1979 r., na Błoniach w Krakowie wołał, że „nie ma imperializmu Kościoła. Jest tylko służba”. Słowo „służba” często pojawia się w przemówieniach biskupów i na kapłańskich ustach, ale trudno się zakorzenia w sercach i sumieniach, a jeszcze trudniej przeradza w dojrzałą postawę ewangelicznego świadectwa. „Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą” (Mt 20,26). Ale jeśli służba staje się rzeczywistością, przynosi prawdziwą radość…, ponieważ pozwala odczuć, że „umiemy cierpieć biedę, umiemy korzystać też obfitości. […] Wszystko możemy w Tym, który nas umacnia” (Por. Flp 4,12-13). Służba wyraża wolność, która sprawdza się w miłości, żadną miarą w dominacji, we władzy, która jest siłą, a nie autorytetem, towarzyszeniem, współczuciem, braterstwem. „Nie ma imperializmu Kościoła!”
Ks. Andrzej Dobrzyński