Każdy nowy dzień witamy znakiem krzyża: ,,W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!” Nawet nie zwracamy uwagi na jedną małą literkę, która oznacza wielką tajemnicę. Maleńkie ,,i” jest tu tak ważne, że nie poddajemy się językowym stylistom, którzy chcieliby zastąpić je przecinkiem. To ,,i” jest naszym wyznaniem wiary. Ono wyraża prawdę, że trzy Boskie Osoby są jednością. Trudno to zrozumieć, w jaki sposób „trzy” może być równocześnie „jeden”, ale tak jest. Jest jeden Bóg w trzech Osobach. Ojciec jest Bogiem i Syn jest Bogiem i Duch Święty jest tym samym Bogiem. Jednakże Syn nie jest Ojcem, ani Duch Święty Synem. Liturgia wschodnia, aby wyrazić tę tajemniczą rzeczywistość Trójcy, posługuje się znakiem trzech płonących świec. Są one połączone knotami. Każda z nich płonie swoim płomieniem, ale wszystkie trzy dają jeden ogień.
Nasuwa się pytanie: jeśli to tajemnica tak trudna do zrozumienia, to dlaczego tak ważne jest jej wyznawanie, że począwszy od II aż do V wieku teologowie i biskupi toczyli spory wcale nie akademickie, znosili wygnanie, oddawali życie w jej obronie? Dlaczego w spory te angażowali się cesarze, dowódcy wojskowi, mnisi i dziewice Bogu poświęcone, a nawet – jak podają źródła – podczas trwania soboru w Nicei, przekupki na rynku kłóciły się o Trójcę? Jakie znaczenie ma ta tajemnica dla naszego życia wiary?
W Starym Testamencie wyznawano, że Bóg jest jeden i nie ma innego. To prawda wciąż aktualna. Jednak Nowy Testament przyniósł jej dopełnienie. Archanioł zwiastując Maryi narodziny Jezusa, objawił, że jeden i jedyny Bóg Stwórca będzie Jego Ojcem. Jej zaś Syn będzie Synem Boga. Będzie to możliwe, bo Bóg zjednoczy się z Nią jako Duch Święty. Ten sam jeden Bóg objawił się jako Ojciec, jako Syn i jako Duch Święty. Jeden Bóg dokonał jednego dzieła naszego zbawienia, ale każda z Osób działała inaczej. Ojciec, pełen miłości do człowieka, od wieków zaplanował jego odkupienie. Plan ten wypełnił Syn, ofiarując siebie Ojcu jako jeden z ludzi. Owoce tego dzieła przekazuje nam Duch Święty, którego wyprasza Syn, a posyła Ojciec.
Bez prawdy o Trójcy Świętej nie byłoby chrześcijaństwa. Gdyby Jezus Chrystus nie był Bogiem, wiara w Człowieka Jezusa nie miałaby najmniejszego sensu. Człowiek, nawet najdoskonalszy, nie mógłby odkupić winy zaciągniętej wobec Boga. Gdyby Duch nic był Bogiem, nie moglibyśmy korzystać z odkupienia, którego dokonał Syn. To Duch Ojca i Syna w sakramencie chrztu sprawia, że tętni w nas Boże życie. Dzięki Duchowi stajemy się braćmi Syna i dziećmi Ojca. Z nadzieją oczekujemy dnia, gdy połączymy się z Nim na wieki.
„Jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8, 11).
W imię Świętej Trójcy zostaliśmy ochrzczeni, byśmy uczestnicząc już dziś w miłości Ojca i Syna i Ducha Świętego mogli żyć jej pełnią w Bogu. Wiara w Najświętszą Trójcę, ma również wielkie znaczenie w życiu modlitwy. Dzięki temu, że przez chrzest zostaliśmy włączeni w Chrystusa – Bożego Syna, możemy zwracać się do Boga „Ojcze!”. Nasze wołanie dociera do Boga, bo On sam, jako Duch Święty przenika nasze myśli i słowa. ,,Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27).
W życiu moralnym dążymy do tego, by spełnić wezwanie Chrystusa: ,,bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Najpewniejszym sposobem osiągnięcia tej doskonałości jest naśladowanie Syna Bożego. Jest to jednak możliwe dzięki temu, że wciąż umacnia nas Duch Święty.
Dlatego wielbimy dziś Trójjedynego Boga. Odkupieni przez Syna, uświęceni przez Ducha oddajemy cześć Ojcu. Kreśląc znak krzyża, gorącym sercem wyznajemy za średniowiecznym poetą: „W Ciebie wierzę, Tobie ufam, Ciebie miłuję, Ciebie wielbię – o błogosławiona Trójco – Jedyny Boże!”.
Ks. Paweł Ptasznik