Kontekst poprzedzający perykopę Mk 1,40-45 w ciekawy sposób przygotowuje odbiorcę do percepcji zawartych w niej treści. Na przestrzeni kilkunastu wersetów wzrasta liczba ludzi, usiłujących uzyskać od Jezusa uzdrowienie ze swoich chorób, następuje eskalacja emocji uczniów: od nieśmiałego wstawiennictwa za teściową, po sugestywne upomnienie skierowane do Jezusa („Wszyscy Cię szukają”- Mk 1,37), rozszerza się przestrzeń ruchu Chrystusa. Pojawiają się liczne bodźce wzrokowe (zmieniające się miejsca pobytu), słuchowe (od krzyku opętanego w synagodze po ciszę pustyni), czuciowe (ujęcie ręki teściowej Szymona). Spotkanie z trędowatym wydaje się być ich kumulacją, jednak nie puentą, gdyż wersety po nim następujące również przywołują całe spektrum doświadczeń.
Jeden z wielu?
Opisana sytuacja ma miejsce na terenie Galilei, podczas wędrówki Jezusa i nauczania w synagogach. Krótkie summarium zawarte w Mk 1,39, przywołujące również fakt wyrzucania złych duchów, bezpośrednio poprzedza informację o przyjściu trędowatego. Człowiek ten przebywa jakąś drogę aby spotkać Jezusa. Autor natchniony podkreśla jego inicjatywę – ruch i ukierunkowanie na Chrystusa. Łamie ona ówczesne normy, które wykluczały trędowatego ze społeczności i zabraniały mu zbliżać się zarówno do ludzi, jak i do ich siedzib; gdy to już miało miejsce – nakazywały mu ostrzegać wołaniem: „Uciekać! Nieczysty! Nie dotykać” (por. Kpł 13,45-46). Pod pojęciem trądu ówczesna kultura rozumiała wszelkie skórne dolegliwości, związane z przebarwieniami, ranami, łuszczeniem się, rozprzestrzenianiem się ognisk zapalnych, nie tylko objawy towarzyszące chorobie Hansena. Obserwacja rozwijania się tego typu dolegliwości oraz ich oddziaływania na otaczających ludzi doprowadziła do uznania jej za kategorię nieczystości. Tym samym jej usunięcie mógł stwierdzić tylko kapłan.
Ogrom cierpienia
Trędowaty pada przed Jezusem na kolana. Zastosowany tu czasownik gonypētēō pojawia się jeszcze tylko raz w Ewangelii według św. Marka, w opisie postawy tzw. bogatego młodzieńca przy spotkaniu z Jezusem (Mk 10,17). Poza tymi passusami występuje również dwukrotnie w Ewangelii według św. Mateusza. Możliwe, iż odzwierciedla uznanie autorytetu Jezusa. Kontekst nie pozwala, by uznać go za wyraz poczucia grzeszności, lecz raczej za uproszczoną formę proskinezy (czyli gestu padnięcia na twarz przed bóstwem). Stopień nasycenia emocjonalnego sformułowanej za chwilę prośby: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” wydaje się wiązać wspomniany gest z desperacją trędowatego i siłą błagania, jakie zanosi. Zaciekawia wprowadzenie słowa thelō (chcieć). Zachowują je w opisie tej sytuacji wszyscy synoptycy, łącząc z dynasai me katharisai. Stwarza ono zależność między pragnieniem proszącego a wolą/decyzją Jezusa. Wyraźnie też podkreśla, że działanie to jest osiągalne dla Chrystusa, możliwe do wykonania. Czasownik dynamai podkreśla posiadanie mocy sprawczej, aktywnej. Taka wzmianka suponuje też powagę choroby.
Poruszenie wewnętrzne
W odpowiedzi na słowa trędowatego nie pada jednak jedynie deklaracja wykonania czynności. Autor natchniony wprowadza czasownik splagchnidzomai, który wskazuje na dogłębne wzruszenie Jezusa, poruszenie jego wnętrzności (splagchna). Warto zauważyć, iż ma ono miejsce nie w pierwszym momencie spotkania, ale po słowach chorego. Stanowi zatem bezpośrednią reakcję na błaganie. Czy była w tym przekazie desperacja – czy bezsilność – a może rozpacz – trudno jednoznacznie stwierdzić. Należy zauważyć, iż człowiek ten w żadnej z relacji synoptycznych nie posiada swojego imienia – funkcjonuje pod pojęciem lepros. Ono wydaje się go dookreślać, stanowić jego tożsamość. Możliwe, iż w optyce autora natchnionego ten zabieg retoryczny stanowi sposób podkreślenia dominacji choroby nad całym życiem tego człowieka.
Wielopłaszczyznowe uzdrowienie
Gest wyciągniętej ręki Jezusa w kierunku trędowatego stanowi wizualizację podjętej decyzji. Dotyk odzwierciedla bliskość, słowa potwierdzają. Czy potrzeba było aż tak wielu elementów i w jakim celu? Zachowanie Jezusa nie tylko ukazuje Jego wrażliwość i miłość wobec człowieka. Przywołuje godność, podnosi na duchu. Łamie dotychczasowe konwencje – nakreślając odbiorcom stan wnętrza trędowatego i empatię myślenia Boga. Sam, z punktu widzenia prawa żydowskiego, zaciąga nieczystość. Uwagę od tego faktu odciąga forma bierna czasownika katharidzō sugeruje działanie Ojca. Jej dwukrotne zastosowanie – w deklaracji Jezusa i w konstatacji autora natchnionego (Mk 1,42) podkreśla jedność działania Osób Bożych oraz definitywnie oznajmia uzdrowienie. Koresponduje z tym wzmianka: „natychmiast trąd go opuścił”.
Dobra rada
Cezura w postaci surowego zakazu rozgłaszania uzdrowienia, połączona z poleceniem udania się do świątyni w celu złożenia ofiary oczyszczenia, odzwierciedla mentalność tamtej epoki. Wiarygodnym potwierdzeniem faktu uzdrowienia – zarówno dla samego uleczonego, jak i całej społeczności – było oświadczenie kapłana. Akt ten stanowił bezapelacyjny dowód zmiany kondycji (ważny przede wszystkim dla samego dopiero co uleczonego) i swoisty bilet powrotu do społeczności. Jeśli tego nie było każdy mógł zakwestionować wiarygodność oczyszczenia z trądu. Tym samym uzdrowiony mógł ulec pobratymcom i powątpiewać w moc, której właśnie doświadczył. Złożenie ofiary oczyszczenia przywracało mu też prawo uczestnictwa w życiu religijnym, w liturgii. Rys zachęty do kontaktu z Bogiem wydaje się tu bardzo istotny. Ku Niemu przecież ukierunkowuje Jezus. Niestety bohater dzisiejszej perykopy nie był w stanie powstrzymać się od rozpowiadania o cudzie, jaki miał miejsce w jego życiu. I chyba nic w tym dziwnego – tak zasadniczą zmianę kondycji i powrót do normalności nie jest łatwo utrzymać w tajemnicy.
Zaszkodził Jezusowi?
Konsekwencje gadulstwa uzdrowionego lokują Jezusa w warunkach, w jakich funkcjonował wcześniej trędowaty. Jezus nie może otwarcie wejść do miejscowości. Podobnie więc, jak ów człowiek, przebywa w miejscach niedostępnych. Jest jednak zasadnicza różnica: nie jest sam, ludzie przychodzą do Niego ze wszystkich stron. Może to lepiej dla nich – jest szansa na indywidualną rozmowę z Jezusem. Powstaje tylko jedno pytanie: czy chwilowe milczenie, zalecone przez Jezusa, nie miało uzdrowionemu zagwarantować czasu na refleksję, na interioryzację cudu, a wraz z nim na utrwalenie radości i wzmocnienie przekonania jak bardzo jest przez Boga kochany.
s. Joanna Nowińska SM, biblistka, wykładowca egzegezy Starego Testamentu i Pism Janowych