Ewangelijne opowiadanie o chrzcie Pana Jezusa w Jordanie jakby samorzutnie przywodzi na myśl nasz własny chrzest. Zestawienie tych dwóch w istocie odmiennych wydarzeń skłania do refleksji nad znaczeniem sakramentu Chrztu w życiu chrześcijanina. Jest to o tyle ważne, że choć odnowiona liturgia tego sakramentu pozwala głębiej wniknąć w jego istotę, często w świadomości ludzi wierzących nie jest ona wystarczająco jasna. Bywa, że chrzest jest traktowany dość powierzchownie: rodzice przynoszą swoje dziecko do chrztu „bo tak trzeba”, traktując ten ryt jako oficjalne włączenie dziecka do Kościoła albo jak prawie magiczną formę egzorcyzmu uwalniającego od złych duchów czy też jakieś specjalne błogosławieństwo, które ma zapewnić obronę przed wszelkim złem. Jest w takim rozumieniu kropla prawdy, ale nie można zatrzymać się na niej, nie dostrzegając najgłębszego źródła, z którego ona wypływa. Niech więc refleksja nad chrztem Pana Jezusa pomoże nam odkryć, czym w istocie jest nasz chrzest.
Oto Pan Jezus przychodzi nad Jordan, gdzie Jan wzywa do pokuty. Ludzie gromadzą się, słuchają słów Jana, budzi się w nich pragnienie nawrócenia. Wyznają więc swoje grzechy, prosząc Boga o oczyszczenie serc. Zewnętrznym znakiem tej prośby jest obmycie w wodach rzeki. Jest to znak czytelny dla wszystkich. Choć zdają sobie sprawę z tego, że woda nie zmywa grzechów, czynią ten gest ufając w oczyszczającą moc Boga. Pan Jezus nie popełnił żadnego grzechu. Nie potrzebował obmycia w Jordanie. Staje jednak pośród grzeszników, utożsamia się z nimi, bo chce w ten sposób „wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt 3, 15). Ten chrzest ma stać się pierwszym aktem w dziele niesienia światu sprawiedliwości królestwa Bożego. Nie chodzi tu jedynie o sprawiedliwość w sensie poszanowania słusznych praw osoby czy społeczności. Pismo Święte uczy, że sprawiedliwość Boga polega przede wszystkim na wierności raz danej obietnicy zbawienia świata. Sprawiedliwość zaś człowieka ma polegać na włączeniu się w realizację tej Bożej obietnicy, na odczytywaniu woli Bożej i jej spełnianiu. Przez przystąpienie do chrztu Janowego Pan Jezus nadał temu obrzędowi nowy wymiar: to już nie jest znak, który wyraża tylko ludzką chęć oczyszczenia ze zła, ale także wolę spełniania wszelkiego dobra, które służy budowaniu królestwa Bożego.
W czasie chrztu Pana Jezusa dokonuje się objawienie Trójcy Przenajświętszej. Głos Ojca ogłasza prawdę o tym, że Jezus jest Jego Synem umiłowanym, zaś Duch Święty zstępuje na Niego jak gołębica. Ci, którzy uczestniczyli w tym objawieniu, łatwo mogli skojarzyć je z proroctwem Izajasza, w którym Bóg mówi: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo” (Iz 42, 1). Mogli zrozumieć, że oto spełnia się zapowiedź Jana – pojawił się Ten, który „chrzcić (…) będzie Duchem Świętym” (Mk 1, 8). Dzięki temu objawieniu Trójcy, chrzest Pana Jezusa stał się zapowiedzią naszego chrztu. To wówczas jednorodzony Syn Boży w mocy Ducha Świętego rozpoczął swoją misję niesienia sprawiedliwości królestwa Bożego, którą dopełnił na krzyżu i którą przekazał Apostołom, wzywając ich, by udzielali chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego wszystkim narodom (por. Mt 28, 19). Wspólnota Kościoła sprawuje nowy chrzest – sakrament Chrztu. Dokonuje się w nim objawienie Boga w Trójcy Przenajświętszej. Woda chrztu jest znakiem Ducha Świętego, którym chrzci zmartwychwstały Chrystus. W tym Duchu Syn Boży, Zwycięzca grzechu i śmierci, jednoczy człowieka ze sobą, uwalniając go od zła i udzielając mu swojego życia. Dzięki temu, w Chrystusie człowiek staje się dzieckiem Bożym: Ojciec przyjmuje go jako swego syna. Katechizm nazywa to wewnętrzne zjednoczenie z Chrystusem łaską uświęcającą. Chrześcijanin, żyjąc od tej pory życiem Chrystusa dzięki Duchowi Świętemu, jest wezwany, aby podjął również misję, którą Chrystus zapoczątkował i kontynuuje w Kościele – by realizował w świecie sprawiedliwość królestwa Bożego i współpracował w dziele zbawienia ludzi.
Takie rozumienie sakramentu Chrztu świętego zobowiązuje. Wpierw wszyscy, którzy stanowią wspólnotę Kościoła powinni być świadomi, że są odpowiedzialni za człowieka, który w ich gronie przyjmuje chrzest. Przez świadectwo życia, modlitwę i przekaz Ewangelii, winni pomagać nowo ochrzczonemu, by rozwijał w sobie wiarę, nadzieję i miłość, dzięki którym coraz głębiej jednoczy się on z Chrystusem. Ponieważ w naszym społeczeństwie najczęściej chrzczone są dzieci, ich rodzice i rodzina są w pierwszym rzędzie wezwani, by wychowując je budzili w nich świadomość tego, że są dziećmi Bożymi, mającymi udział w życiu samego Chrystusa dzięki działaniu Ducha Świętego. W końcu każdy ochrzczony, wiedząc, że został napełniony Duchem Świętym, obmyty z grzechów i wszczepiony w Chrystusa, winien starać się zachować wolność od grzechu i pielęgnować w sobie otrzymaną łaskę. W codzienności oznacza to wysiłek ciągłego nawracania się, trwania przy Chrystusie, pełnienia Jego misji w uległości natchnieniom Ducha Świętego oraz ożywianie w sobie pragnienia spotkania z Ojcem i wytrwałe dążenie do niego. Środki ku temu są wciąż te same: sakramenty, modlitwa, dzieła miłosierdzia i życie sprawiedliwe. Niech wspomnienie własnego chrztu pozwoli nam wejść w głębię prawdy powtarzanej przez starożytnych Ojców: christianus, alter Christus – chrześcijanin, drugi Chrystus!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Josh Applegate/Unsplash.com