Wyjątkowo niewiele dzieli radosne „Hosanna!”, „Wiwat!”, „Hura!” i „Niech żyje nam!” – Niedzieli Palmowej – od „Ukrzyżuj Go!”, „Precz z Nim!” – Wielkiego Piątku. Zaledwie kilka dni. Pewnie wielu z tych, którzy wiwatowali i rzucali gałązki palmowe na uliczkach Jerozolimy w Niedzielę pod stopy Jezusa kilka dni później na tych samych uliczkach ciskało w Niego przekleństwami, wygrażało rękami, może popychało i zanosiło się od śmiechu, kiedy leżał przywalony krzyżem w Wielki Piątek.
Powiedzielibyśmy: samo życie. Bo w życiu bywa nieraz podobnie. Ten, kto jest dziś życzliwym przyjacielem i życzy nam szczęścia za kilka dni nas nie zna, a być może jest nam wrogiem i życzy nam śmierci.
Pan Jezus daje nam niezwykłą lekcję. Nie wpada w euforię, kiedy ludzie Go uwielbiają i nie załamuje się, kiedy Go odrzucają. W wywyższeniu i w poniżeniu zachowuje równowagę ducha. To jest wielka sztuka, by sukcesy i ludzka sympatia nie wbiły nas w pychę i by przykrości, upokorzenia i ludzka zawiść nas nie załamały. To jest trudna lekcja. Wiemy, że łatwo jest uwierzyć we własną wyjątkowość, kiedy wszystko nam idzie zgodnie z planem, kiedy obok nas są życzliwi ludzie, kiedy nas chwalą i podziwiają. Łatwo jest wtedy poczuć się „nadczłowiekiem”, patrzeć na innych z góry, chwycić wiatr w żagle i unosić się w górę na papierowych skrzydłach pychy. I łatwo jest się załamać, kiedy nas odrzucą, kiedy nas niesłusznie o coś oskarżą, kiedy nas wyśmiewają, kiedy w pobliżu braknie przyjaznej duszy. Łatwo jest wtedy pogrążyć się w rozpaczy.
Jedna i druga postawa to coś o co chodzi szatanowi. On chce wynieść nas jak najwyżej na skrzydłach pychy, by za chwilę z rozmachem rzucić nami o ziemię z taką siłą, żebyśmy zapomnieli, że stworzeni jesteśmy naprawdę do wielkich rzeczy. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku, nie wypełnimy zadania, które dał nam Pan Bóg. Zarówno pycha w sukcesach, jak i załamanie w porażkach, są tym, co nie pozwala nam wypełnić życiowego zadania, które wpisał w nasze życie Jezus – ukrzyżowany Pan i Zbawiciel.
Pan Jezus w tych dniach nam pokazuje, że cokolwiek nas w życiu spotyka trzeba mieć świadomość zadania, które mam do wykonania, trzeba mieć świadomość celu, do którego zmierzam. Trzeba mieć poczucie, że wszystko zarówno sukces, jak i porażka, są mi dane po coś, w jakimś celu, mogą mnie czegoś nauczyć. Sukces może mnie uczyć pokory, porażka może mnie nauczyć nadziei. Życie nie jest pasmem sukcesów ani plagą porażek. Przeplatają się one wzajemnie jak nici na pięknym tkanym gobelinie. I potrzebne są te złote błyszczące pięknem i potrzebne są te szare tonujące obraz. Takie jest życie. Mądrością jest, jak Pan Jezus zachować równowagę: nie rozbić się o pychę i podnieść się z upadku, z porażki.
Wszystko, co nas w życiu spotyka, zarówno chwała naszych palmowych niedziel, jak i gorycz naszych wielkich piątków, mogą nas uczyć życiowej mądrości. Istotne jest, by zachować równowagę ducha, by troszczyć się o bliskość Jezusa w każdej sytuacji naszego życia, troszczyć się, by być człowiekiem według Jego myśli i serca. To pomaga we wszystkim, co nas spotyka, pamiętać, że nie jestem stworzony, by unosić się nad ziemią i że nie jestem stworzony, by leżeć na ziemi.
Tej trudnej lekcji uczy nas dzisiaj Pan Jezus u progu Wielkiego Tygodnia. Czytamy dzisiaj dwa fragmenty Ewangelii; ten o wywyższeniu Jezusa i opis jego Męki, będącej świadectwem Jego upokorzenia. A Jezus? Jezus w tym wszystkim robił to, dla czego przyszedł na świat, zbawiał człowieka. I ani sukces Palmowej Niedzieli ani porażka Wielkiego Piątku nie przysłoniły Mu celu, dla którego przyszedł na świat.
Podążając za Nim w tych dniach jerozolimskimi uliczkami uczmy się od Niego wygrywania tego wszystkiego, co nas w życiu spotyka. Wygrywania zarówno naszych sukcesów, by nie wbiły nas w pychę, jak i wygrywania naszych porażek, by nie zgasiły w nas nadziei w zwycięstwo…
Ks. Tomasz Bajer