Historia celnika Zacheusza jest potwierdzeniem, że Bóg wychodzi na spotkanie tego, kto Go wytrwale szuka. Bóg nie skąpi łaski i przebaczenia grzesznikowi, który o nie zabiega.
Przeszkód było wiele, które Zacheusz musiał pokonać. Nie tylko było to odrzucenie społeczne z racji jego kolaborowania z rzymskich okupantem, ale także warunki fizyczne, niski wzrost, co pewnie pogłębiało w nim kompleksy i poczucie marginalizacji. Był jednak osobą, która umiała sobie w życiu radzić. Rozumiał jednak, że musi je radykalnie zmienić. Dlaczego zgromadzone bogactwo nie uśpiło wyrzutów sumienia? Samo to świadczy, że na dnie sumienia szukał kontaktu z Bogiem. Pragnął powrotu i uporządkowania swojego życia. Stąd też ciekawość i pomysłowość w tym, by zobaczyć przechodzącego Jezusa. W gruncie rzeczy była to nadzieja przemiany…
Pewnie się nie spodziewał, że Jezus go dostrzeże, a już na pewno, że poprosi o gościnę w jego domu. Idąc do Zacheusza, Jezus naraził się na krytykę, że „idzie w gościnę do grzesznika”. Przełamuje społeczne potępienie, które ciążyło na celniku, by przekazać mu łaskę zbawienia. „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu” – mówi Jezus.
Ewangeliczne wydarzenie wskazuje, że najważniejsze sprawy dokonały się we wnętrzu Zacheusza, że dojrzał do przemiany i nawrócenia. Wizyta Jezusa w jego domu, była potwierdzeniem drogi, którą przeszedł. Zacheusz zrozumiał, że największym bogactwem, które posiada, nie są pieniądze, lecz czyste sumienia i przyjaźń z Jezusem. Stąd jego decyzja: „Oto połowę majątku daję ubogim, a jeśli kogoś skrzywdziłem zwracam poczwórnie”.
Scena ewangeliczna kończy się wyznaniem Jezusa, że przyszedł „szukać, co zginęło”. Potwierdza to, co głosi od początku swojego publicznego nauczania, czyli potrzebę nawrócenia (Mk 1,15; Mt 4,7; Łk 5,43).
W przypadku Zacheusza rozumiemy, że osąd Boży nie pokrywa się z ludzkimi wyrokami i ocenami. Bóg widzi głębiej, przenika ludzkie sumienia.
Historia z Zacheuszem ukazuje dynamikę nawrócenia. W tym krótkim fragmencie Ewangelii uderza nagromadzenie czasowników, jest ich ponad trzydzieści. Powoduje to, że opis nawrócenia Zacheusza jest akcją pełną dynamiki.
Nawrócenie jest akcją, oderwania się od zła, od grzechu, przemiany duchowej i moralnej, zmiany wartościowania i postępowania, pojednania się z Bogiem i bliźnimi. Metànoia – nawrócenie i przemiana – jest jednym z głównych wątków, który ukazuje, że Ewangelia ma być szkołą chrześcijańskiego życia. Nawrócenie jest podstawowym wymiarem życia ucznia Chrystusa. Nie tylko sporadycznym wydarzeniem, lecz stałym postępowaniem, by żyć w jedności z Bogiem.
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że droga do Boga wiedzie przez nawrócenie i pokutę, „zakłada ból i odwrócenie się od popełnionych grzechów oraz mocne postanowienie, by już więcej nie grzeszyć w przyszłości. Nawrócenie dotyczy więc przeszłości i przyszłości; żywi się ono nadzieją na miłosierdzie Boże” (KKK 1490). Historia z Zacheuszem wskazuje, że na tej drodze nawrócenia spotykamy Jezusa, który dodaje nam siły, by się nie zniechęcić. W naszym życiu takim spotkaniem z Jezusem na drodze nawrócenia jest sakrament spowiedzi św. Im bardziej widzimy go w tej optyce nawrócenia, tym większą rolę będzie on ogrywał w naszym życiu.
W Ewangelii Jezus łączył nawrócenie ze stawaniem się dzieckiem Bożym. „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). By być chrześcijaninem, trzeba się nim stawać co dzień. Codziennie trzeba zdawać egzamin z wierności Ewangelii, z naśladowania Jezusa. Jest to możliwe, dzięki stałej gotowości do nawrócenia, czyli odrywania się od grzechu, od słabości i małości, na rzecz wierności tym wartościom, które krzewił Chrystus i które wywodzą się z Ewangelii. Wymaga to krytycznej postawy wiary, która nie bagatelizuje grzechu, a karmi się nadzieją na Bożą pomoc. Ewangeliczne wartości stanowią o duchowym i moralnym bogactwie człowieka. Ostatecznie służą budowaniu kultury życia i cywilizacji miłości.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. Jordan Whitfield