Granatowy, dobrze skrojony garnitur, jasnobłękitna koszula, niebieski krawat, starannie ogolona twarz, okrągłe zdania pełne wizji szczęśliwej przyszłości – oto telewizyjny model „proroka” naszych czasów. Stworzony wedle wszelkich prawideł nowoczesnej reklamy, budzący zaufanie, uwodzący gładkością pustej nowomowy. Co dnia, tysiące ludzi ulega czarowi tych odzianych w miękkie szaty (por. Mt 11, 8) fałszywych proroków. Sami, jak trzcina kołysząca się na wietrze raz na prawo, raz na lewo, to znów ku centrum i jeszcze raz na lewo, wmawiają nam, że mają receptę na trwałe ludzkie szczęście. Jedyne, co proponują, to zerwanie z chlubną i niechlubną przeszłością, zapomnienie o wszelkich normach godziwego życia i spojrzenie w nieokreśloną, mglistą przyszłość naznaczoną kłamstwem. Deklaracje, oświadczenia, zapewnienia… kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo! Ludzie lubią deklaracje. Wydaje się im, że słowo wystarczy, by wyrobić sobie zdanie o człowieku. Jan Chrzciciel wiedział o tym. To dlatego, sam przekonany o tym, że Jezus jest Mesjaszem, posłał do Niego swoich uczniów, aby Ten zapewnił ich o tym. Pan Jezus jednak nie złożył żadnego oświadczenia, co do swojej osoby i misji. Wskazał na dzieła, które dokonywały się przez Jego ręce: ,,Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11, 4-5). Znając proroctwa Starego Testamentu i obserwując czyny Jezusa, mogli znaleźć wystarczające potwierdzenie, iż to On właśnie jest Mesjaszem. Tylko w ten sposób mogli uniknąć rozczarowania, którego doświadczyli już wielokrotnie, zawodząc się na deklaracjach fałszywych proroków. Szukali prawdy o Człowieku. Mogli ją znaleźć zastanawiając się, czy słowo jest potwierdzone przez działanie. To samo kryterium zastosował Jezus, aby przekonać wysłańców, że Jan jest prawdziwym prorokiem. Usiłował przestrzec ich, aby poszukując prawdziwego proroka, nie przykładali miary własnych oczekiwań i nie ulegali ułudzie tanich obietnic Bożego błogosławieństwa. ,,Coście wyszli oglądać? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? (…) Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. (…) Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” – mówi Pan (Mt 11, 7-11). Jan nie silił się na kłamstwa dla własnej popularności, ani nawet dla zbożnego celu przygotowania ludu na przyjście Mesjasza. O sobie złożył tylko jedną deklarację: ,,Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów” (Mk 1, 7). Jego słowa były pełne twardej, czasem bolesnej prawdy: ,,Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? (…) Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 3, 7.2). Budził sumienia, wskazując drogi sprawiedliwości: ,,Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. (…) Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono. (…) Nad nikim się nie znęcajcie nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3, 11.13-14). Wierność prawdzie zaprowadziła Jana Chrzciciela do lochów Herodowego więzienia. Nikt nie stanął w jego obronie. Tłumy odwróciły się od tego, który śmiał drażnić sumienia prawdą. Jego śmierć w obronie Bożego prawa, była ostatecznym potwierdzeniem autentyczności jego prorockiej misji. Człowiek zawsze będzie szukał proroków. Jak długo trwać będzie w nim niezadowolenie z przeżywanego dziś, chętnie będzie słuchał tych, którzy mówią o szczęśliwym jutrze. Dzisiejsza Ewangelia przestrzega nas przed czarem fałszywych proroków. Kto chce znaleźć proroka, który nie tylko zapewni, że lepsza przyszłość nadejdzie, ale nauczy, w jaki sposób żyć mądrze, czyli tak, by z Bożym błogosławieństwem to szczęście osiągnąć, nie może ulegać ułudzie kłamliwych deklaracji. Trzeba iść za człowiekiem prawdy. To ten, kto nie bacząc na własną popularność budzi sumienie. To ten, którego słowa potwierdza działanie. Nie dziwmy się, że nasze społeczeństwo odwraca się od tego, który przypomina Dekalog i woła o ludzi sumienia, a idzie za tym, kto opowiada się za ideologią śmierci. To tylko powtarza się historia Jana i Jezusa Chrystusa. Wyciągajmy jednak wnioski. Patrząc na współczesnych proroków, głoszących przyszłość zarówno z ambon, jak i szklanych ekranów, badajmy, czy ich słowo odziane jest w miękkie szaty kłamstwa i niezobowiązujących do niczego deklaracji, czy też potwierdzone jest prawdą ich własnych czynów!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Ben Rosett/Unsplash.com