Od wieków, od dnia Pięćdziesiątnicy Duch Święty jest i działa w Kościele. Wydaje się jednak, że dla wielu wierzących pozostaje On Osobą tajemniczą i jakby zapomnianą. Często Jego Boża obecność i działanie nie znajduje odbicia w naszej codzienności. Wyznajemy wiarę w „Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi; który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę; który mówił przez proroków”. Rzadko jednak zagłębiamy się w treść tego wyznania, a pewnie jeszcze rzadziej zastanawiamy się, jakie ma ono znaczenie dla nas na co dzień. Duch Święty pozostaje nieznany a Jego działanie niedostrzeżone. Inaczej było w przypadku Apostołów zgromadzonych w Wieczerniku w dzień zmartwychwstania, kiedy Chrystus stanął pośród nich i, po dwukrotnym pozdrowieniu, tchnął na nich, mówiąc: „Weźmijcie Ducha Świętego” (J 20, 22). Nie zdziwili się. To imię i Osoba pod nim się kryjąca nie były im obce. Podczas trzech lat wspólnego wędrowania, Pan Jezus wielokrotnie mówił im o Duchu Świętym i o tym, czego ma dokonać, gdy przyjdzie. Dlatego też byli zdolni przyjąć Go otwartym umysłem i sercem, i pełni Jego mocy wyszli na cały świat, aby świadczyć o zmartwychwstałym Chrystusie. Może więc warto choćby pokrótce przypomnieć to, co z Jezusowych lekcji o Duchu Świętym zapamiętał i zapisał św. Jan Ewangelista. Być może w ten sposób i my lepiej poznamy trzecią Osobę Boską, Jej obecność w nas stanie się bardziej uświadomiona, żywsza, owocniejsza.
Ewangelista po raz pierwszy wspomina o Duchu Świętym przedstawiając postać św. Jana Chrzciciela. Sam Prorok przytacza treść objawienia, jakie otrzymał: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym” (J 1, 33). Wypowiada te słowa na uzasadnienie, iż nie myli się wskazując na Jezusa jako na Mesjasza. W ten sposób objawił, iż Duch od początku towarzyszył Chrystusowi w wypełnianiu Jego mesjańskiej misji. Już poczęcie w łonie Maryi stało się za sprawą Ducha Świętego.
W wodach Jordanu, na początku publicznej działalności Jezusa, nastąpiło szczególne objawienie niepojętego współdziałania Boskich Osób w wypełnianiu dzieła odkupienia. Dzięki tej współpracy, w ciągu trzech lat nauczając, sprawiając znaki i cuda, wreszcie podejmując krzyż, Chrystus mógł przekonać tych, z którymi się spotykał, że nadszedł oczekiwany czas łaski. Potem, poddany ożywiającej mocy Ducha, przeszedł przez bramę śmierci i rozpoczął dla całej ludzkości nową erę życia wiecznego w domu Ojca.
Konieczna była śmierć Chrystusa i jego zmartwychwstanie, aby wypełniła się druga część Janowego objawienia – by idący za Chrystusem mogli dostąpić chrztu Duchem Świętym. Kiedyś, „Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: »Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza«. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był [dany], ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony” (J 7, 37-39). Po zmartwychwstaniu, uwielbiony Chrystus uczynił to, co zapowiadał.
Chrzest Duchem Świętym, jaki Apostołowie otrzymali w Wieczerniku, jest pierwowzorem i poniekąd źródłem chrześcijańskiego sakramentu Chrztu. Chrystus przekazał Apostołom Dar Ducha Świętego, a wraz z Nim możliwość udziału w nowym życiu, jakie sam zyskał przez śmierć i zmartwychwstanie. Przed wniebowstąpieniem polecił uczniom, by przekazywali ten Dar innym. Tego Ducha, którego otrzymali bezpośrednio, mieli nieść innym poprzez odnowiony znak chrztu – polanie wodą. Przez ten znak, nawiązujący do żydowskiego rytualnego znaku oczyszczenia. Chrystus, tak jak wtedy w Wieczerniku, udziela człowiekowi Ducha Świętego, który uwalnia go od zmazy grzechu i sprawia jego duchowe odrodzenie. Odtąd człowiek żyje nowym życiem – życiem dziecka Bożego. Tylko jako dziecko Boże może wejść do królestwa Bożego i zamieszkać w nim na wieki. Tak w rozmowie z Nikodemem wyjaśniał to sam Pan Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. (…) Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd pochodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3, 5-8).
Życie w Bogu nie tylko rozpoczyna się dzięki Duchowi Świętemu, ale stale jest przez Niego podtrzymywane i rozwijane. Objawił to Chrystus mówiąc: „Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda” (J 6, 63). A mówił to w kontekście Eucharystii, wskazując, iż ten sakrament podtrzymuje nadprzyrodzone życie człowieka dzięki temu, że wraz z pokarmem Ciała i Krwi Chrystusa udziela mu się Duch święty. Gdy więc przystępujemy do Stołu Pańskiego, warto mieć w pamięci, że nie wykonujemy symbolicznego gestu, który w nie wiadomo jaki sposób ma nas uświęcać, ale że prawdziwie napełniamy się darem Ducha – łaską uświęcającą, tchnieniem Bożego życia.
Św. Jan przytacza słowa Pana Jezusa o Duchu Pocieszycielu: „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16, 8). Zdanie to dotyczy w pierwszym rzędzie powszechnego działania Ducha Świętego w świecie, po odejściu Chrystusa do Ojca. Jednakże z łatwością można je odnieść do tego, co przeżywamy przystępując do sakramentu pokuty. Również w wymiarze indywidualnym Duch Święty przekonuje człowieka o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Wpierw w świetle Ducha Świętego człowiek rozeznaje w prawdzie swoją wewnętrzną sytuację – jest w stanie zrobić rzetelny rachunek sumienia. Potem Duch budzi w jego sercu pragnienie wewnętrznej sprawiedliwości i wewnętrzną intuicję, że trzeba szukać jej w Chrystusie. W końcu człowiek, wsparty mocą Ducha, przestaje się lękać zła, które go dotyka i z nadzieją osądza siebie przed Bogiem, wierząc, że „władca tego świata został osądzony” (J 16, 11) i pokonany przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Tak wewnętrznie przygotowany, człowiek gotów jest poddać się władzy Kościoła, jaką Zmartwychwstały dał Apostołom: „Wezwijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 23). W sakramencie pokuty, przez oczyszczające i uzdrawiające działanie trzeciej Osoby Boskiej, dokonuje się odpuszczenie grzechów, a na człowieka spływa łaska odnowionej jedności z Ojcem.
Rozwój życia Bożego w człowieku domaga się nie tylko udziału w sakramentach, które są najbardziej skutecznymi nośnikami łaski, ale również nieustannego poznawania Boga i Jego planów, oddawania Mu należnej czci oraz dawania świadectwa o Jego zbawczej miłości. Również w tych dziedzinach działanie ludzkie byłoby bezowocne, gdyby nie aktywna obecność Ducha Świętego. W mowie pożegnalnej Pan Jezus zapewnił Apostołów: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna” (J 14, 16-17). A potem wyjaśnił: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16, 13). Poznawanie Boga nie może odbywać się bez udziału Ducha. Tylko On, współistotny z Ojcem i Synem, zna niezgłębione tajemnice Boga i Jego zamiary. Tylko On jest w stanie przełożyć nieskończoność na język ludzkiej ograniczoności, tak abyśmy nawet nie mogąc poznać pełni Prawdy, mogli tą Prawdą żyć. Wówczas sprawy przeszłe, teraźniejsze i przyszłe stają się czytelnym znakiem działania Bożego.
Z poznania rodzi się uwielbienie. To Duch Święty w najdoskonalszy sposób otacza chwałą Ojca i Syna. Dlatego Jezus w rozmowie z Samarytanką z tak wielkim naciskiem zapowiadał, że „nadchodzi (…) godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” (J 4, 23). Jaka moc potrafi wynieść ludzkiego ducha ponad przyziemność jego pragnień, doznań, uczuć, jeśli nie moc Ducha. Kto może wyrwać człowieka z jego zapatrzenia w siebie, w swój świat, aby jego serce mogło się otworzyć na miłość Ojca i odwzajemnić ją bez ograniczeń, jeśli nie Duch, który jest Miłością Ojca i Syna.
Kto poznaje Boga, kto Go wielbi, nie może milczeć o Jego wspaniałości. Staje się świadkiem. Słowami, czynami, całym życiem stara się odzwierciedlać tę niewypowiedzianą więź, jaka łączy go z Bogiem. I w tym misyjnym dziele człowiek nie jest pozostawiony samemu sobie. Chrystus pouczył Apostołów, że chrześcijańskie świadectwo będzie dokonywać się dzięki Duchowi Świętemu: „Gdy (…) przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi. On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku” (J 15, 26-27). Jeżeli zgłębianie zapisanej przez Jana nauki Chrystusa o Duchu Świętym budzi w nas poczucie winy, że zbyt mało poświęcamy Mu uwagi, to trzeba wiedzieć, że to również jest owoc Jego obecności w nas. Sam Duch wzywa nas, abyśmy otwarli się na Jego działanie i z radością podjęli współpracę w dziele własnego uświęcenia i przemiany świata w królestwo Boże.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Joshua Eckstein/Unsplash.com