13 maja mija kolejna, 35. rocznica zamachu na Jana Pawła II. W zbiorach Ośrodka Pontyfikatu, który gromadzi pamiątki z wieloletniej posługi Papieża Polaka, znajdują się również „niemi świadkowie” tamtych chwil. W zamieszczonym poniżej tekście opracowanym na podstawie artykułu opublikowanego w „Naszym Dzienniku” (110/2001), autorstwa Heleny Kupiszewskiej, historyka sztuki i wieloletniego kustosza muzeum Ośrodka, prezentujemy jeden z tych wyjątkowych eksponatów.
Wizerunek Madonny
Jest to obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, opatrzony na odwrocie napisem: „Obraz Matki Bożej – 'Świadek’ zamachu na życie Ojca Świętego Jana Pawła II dnia 13 maja 1981 roku”. Namalowano go na desce pokrytej cienką warstwą zaprawy. Na tle w kolorze ciepłej zieleni zbóż o wczesnej wiośnie, Maryja z Dzieciątkiem na ręku przedstawiona jest w tzw. sukienkach. Sukienki te wykonano nie z cennej blachy czy tkaniny i klejnotów, jak na jasnogórskim oryginale, lecz ze słomki i nasion. Namalowane zostały tylko twarze i ręce obydwu postaci. Całość jest utrzymana w konwencji częstochowskiego wizerunku. W wydłużonym obliczu Madonny, modelowanym światłocieniem, zwracają uwagę pełne wyrazu oczy oraz dwie linie-blizny, przecinające policzek i szyję aż do brzegu sukni.
Oryginalne i niezwykle interesujące są szaty Jezusa i Maryi, czyli sukienki, zarówno ze względu na materiał, z którego zostały zrobione, jak i sposób ich wykonania. Sukienki te, jak też nimby i korony z prasowanej słomki, w niektórych miejscach podbarwionej, ozdobiono pięknym ornamentem z nasion dyni, fasoli, różnych gatunków grochu, kukurydzy i ziaren zbóż. Niektóre elementy zdobnicze wykonano z nasion gorczycy, maku i innych roślin. Artyści wykazali wiele inwencji, a przede wszystkim włożyli dużo serca i trudu w wypracowanie kwiatowych ornamentów.
Wśród rozmaitych motywów na płaszczu Maryi pewną niespodziankę stanowią litery SOS ułożone z ziaren grochu. SOS oznacza – jak wiadomo – wołanie zagrożonych na morzu o pomoc, jest sygnałem wzywającym na ratunek. Na wizerunku Matki Bożej ten sygnał zaskakuje, zwłaszcza w kontekście wydarzeń, w których obraz uczestniczył.
Obraz ma kształt feretronu. Do ramy, w jej dolnej części, dołączono tarczę w kolorze czerwonym z wymodelowanym na niej ze słomki Białym Orłem w koronie. Na odwrocie obrazu zamalowanym na niebiesko i obrzeżonym pięknym ornamentem o motywie kiści winogronowych i kłosów zbóż, widnieje napis: „Wspieraj Maryjo Ojca Świętego”. Przez ten umieszczony wśród ornamentów znak SOS oraz błagalną inwokację, opisywany obraz Matki Bożej od samego początku stał się jakimś wielkim, proroczym symbolem wzywania ratunku i pomocy dla Ojca Świętego.
Dar pielgrzymów z Kościana
Obraz jest dziełem anonimowym. Artysta – może raczej artyści – z Wielkopolski, zapewne przez cześć wobec Tej, którą wizerunek przedstawia, chcąc go przy tym ofiarować Ojcu Świętemu, nie ujawnili swych nazwisk. Taki jest zresztą utarty zwyczaj ludowych twórców. Podobne w treści i technice obrazy Matki Bożej ofiarowywano często w ostatnich dziesięcioleciach Sanktuarium Jasnogórskiemu z okazji wielkich wydarzeń, jubileuszów i pielgrzymek. Nigdy żaden artysta nie umieścił na nich swej sygnatury. Figurował natomiast ofiarodawca i to najczęściej ofiarodawca zbiorowy.
Obraz Matki Bożej Częstochowskiej w rzymskim Domu Polskim jest darem od pielgrzymów z Kościana Wielkopolskiego, którzy przybyli do Wiecznego Miasta 12 maja 1981 roku. Następnego dnia zamierzali go ofiarować Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II podczas audiencji generalnej.
Strzały na placu św. Piotra
13 maja, w święto Matki Bożej Fatimskiej, po południu, jak w każdą środę, kilkadziesiąt tysięcy ludzi zgromadziło się na placu św. Piotra na audiencję. Przed bazyliką przygotowano podwyższenie z papieskim fotelem. O godzinie 17.00 Ojciec Święty przybył na plac białym, odkrytym samochodem, który jechał bardzo wolno, posuwając się wytyczoną przez ustawione bariery trasą. Ojciec Święty pozdrawiał ludzi, podawał rękę, błogosławił… Wziął na ręce dziecko, podniósł je, oddał matce… W parę minut później samochód znalazł się w pobliżu Spiżowej Bramy. Z tłumu, jak zawsze wyciągnięte ręce, okrzyki, oklaski. I nagle odgłos strzałów. Dwa strzały… Papież dotknął miejsca, gdzie ugodziła go kula i osunął się, został podtrzymany przez księdza Dziwisza. Do samochodu natychmiast wskoczyły osoby ze służby porządkowej, lekarz, ktoś z apteki watykańskiej. Samochód z wielką szybkością zawrócił na teren Watykanu. Tam już, przed ambulatorium, czekała karetka, która zawiozła cierpiącego i krwawiącego Papieża do rzymskiej Polikliniki Gemelli. Ojciec Święty podczas drogi wzywał Matkę Najświętszą słowami: „Matko moja…”.
Wołanie do Matki o ratunek
W tym czasie wśród zgromadzonych na placu św. Piotra rozeszła się wiadomość o tym, co zaszło. Porażeni bólem i przerażeni, pozostali na miejscu. Ojciec Kazimierz Przydatek, jezuita, który w tym czasie opiekował się polskimi pielgrzymami, rozpoczął modlitwę różańcową. Wkrótce ktoś ustawił fotografię błogosławiącego Papieża i umieścił trzy róże. A na fotelu, na którym podczas audiencji miał siedzieć Ojciec Święty, polscy pielgrzymi ustawili przywieziony z Kościana obraz Matki Bożej Częstochowskiej i położyli kwiaty. Później w watykańskim dzienniku napisano: „To właśnie ta Madonna, Którą ktoś zranił dwoma uderzeniami szabli, tak jak ktoś zranił Jego… Na placu świętego Piotra, oświetlonym ostatnimi promieniami słońca, nie słychać zawziętych głosów. Ludzie się modlą, gdzieś słychać śpiew. To Polacy, pielgrzymi z Kościana koło Poznania. W odświętnych strojach, klaskali w dłonie i powiewali biało-czerwonymi chorągiewkami. Potem im zniknął i ta wiadomość… Teraz mają czerwone oczy, a niekiedy łzy spływające po policzkach kobiet, które zwilżają nieskazitelne koronki białych i niebieskich strojów. Twarze robotników, twarze chłopów, ręce zdolne do skręcania żelaza i wyrywania brzozy z korzeniami, teraz splecione jakby zamarły w oczekiwaniu…” („L’Osservatore Romano”, 15 V 1981 r.).
Na placu pośród wiernych pozostała Maryja, w Jej wizerunku, wykonanym rękami bezimiennych polskich artystów. Przez Jej pośrednictwo pielgrzymi z różnych stron świata, a wśród nich i z Kościana, wołali o pomoc i o ratunek dla Ojca Świętego. Ich modlitwy były wielkim SOS, kierowanym do Boga w momencie, gdy fale zła i nieprawości stwarzały śmiertelne zagrożenie sternikowi łodzi Piotrowej. Wizerunek Maryi, „Świadek” tamtych chwil i grozy na placu św. Piotra, jest nie tylko świadectwem maryjnej pobożności polskiego ludu, ale także cenną pamiątką utwierdzającą w przekonaniu, że każde wołanie o pomoc, każde SOS kierowane ku Bogu za Jej pośrednictwem, nie pozostają bez odpowiedzi.
„Świadek zamachu” – w Rzymie i Wadowicach
Na koniec należy poczynić ważne dopowiedzenie. W wadowickim Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II, w części upamiętniającej zamach, wyeksponowano przekazany z naszego Ośrodka wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, bardzo podobny do opisanego wyżej. Został wykonany tą samą techniką i pochodzi również od pielgrzymów z Kościana. Czy zatem jest to również „Świadek zamachu”, czy też kopia wizerunku, który znajduje się w zbiorach Ośrodka w Rzymie? By odpowiedzieć na to pytanie, najlepiej jest przytoczyć słowa ks. Edwarda Pospiesznego, proboszcza parafii Kościana i zarazem organizatora pielgrzymki w maju 1981 roku: „To była prawdziwa pielgrzymka – powiedział – Ja zawsze biorę na pielgrzymki obraz Matki Bożej. Myśmy wtedy do Rzymu wzięli dwa obrazy. Jeden w darze dla Ojca Świętego, a drugi taki sam dla nas. Towarzyszył nam wszędzie. I w Rzymie, i następnie na Monte Cassino i w Asyżu”. Tak więc wizerunek wystawiony w Muzeum w Wadowicach był również na Placu św. Piotra, gdy padły strzały.