Słowo „geniusz” oznacza nadzwyczajne zdolności intelektualne lub ujawniające się w określonej dziedzinie życia czy twórczości. „Geniuszem” jest osoba szczególnie utalentowana bądź osiągająca wybitne sukcesy. Kiedy Jan Paweł II mówił o „geniuszu kobiety”, wskazywał na oryginalny wkład, który kobiety, według zamysłu Boga i dzięki swojej kobiecości, wnoszą w dzieje rodzaju ludzkiego. Są to w pierwszym rzędzie zdolności kochania i poświęcenia, które konkretyzują się w trosce o życie przez macierzyństwo, życie samotne, konsekrowane i realizowane w wielu innych odsłonach.
Wydaje się, że po raz pierwszy Papież użył pojęcia „geniusz kobiety” podczas trzeciej pielgrzymki do Polski w 1987 roku, w przemówieniu do łódzkich włókniarek. Na szczególną uwagę zasługuje list apostolski Mulieris dignitatem, opublikowany z okazji Roku Maryjnego 15 sierpnia 1988 roku. Wprawdzie Ojciec Święty posłużył się w nim tym terminem zaledwie dwukrotnie i dopiero w zakończeniu listu. Śmiało można jednak uznać, że cały dokument stanowi teologiczny opis „geniuszu kobiety”. Jan Paweł II wielokrotnie użył tego pojęcia w Liście do Kobiet napisanym w 1995 roku, przede wszystkim dziękując za rozmaite przejawy „geniuszu kobiety”. Niewątpliwie, Ojciec Święty dostrzegał te przejawy i uczył szacunku oraz wdzięczności za to, co kobiety wnoszą w życie. Czynił to od zarania swego pontyfikatu. Kiedy 5 listopada 1978 roku przemawiał u grobu św. Katarzyny Sieneńskiej w Rzymie, podkreślił jej miłość i odwagę, głębię ducha i świadomość powołania, z którego rodzi się szczególna misja kobiety w Kościele. Powiedział wtedy: „Obyśmy mogli wspólnie odkrywać wielorakie znaczenie tej misji, idąc ręka w rękę z dzisiejszym światem kobiecym, opierając się na bogactwach, które od samego początku Stwórca złożył w serce kobiety i na godnej podziwu mądrości tego serca…”. Natomiast w medytacji na temat „bezinteresownego daru”, powstałej w 1994 roku, Jan Paweł II podkreślił, że bogactwo to nierozerwalnie wiąże się ze świadomością życia dla drugiej osoby. Bogactwo kobiecości jest źródłem mocy oraz inspiracji dla mężczyzny, co wyraża dwoistą jedność rodzaju ludzkiego.
We wspomnianej medytacji Papież poczynił osobiste wyznanie: „Długa droga prowadziła mnie do odkrycia «geniuszu kobiety», ale Opatrzność sama sprawiła, że przyszedł czas jego rozpoznania, poniekąd nawet olśnienia nim”. Można wskazać kilka momentów tego olśnienia. Pierwszym było spotkanie z Matką Chrystusa, kiedy jako student teologii, a zarazem robotnik, wczytywał się w Traktat o doskonałym nabożeństwie do Matki Bożej św. Ludwika Grignon de Monfort. Wówczas zrodziła się w nim potrzeba oddania wyrażona słowami Totus Tuus, prośby o czystość serca, uzdalniającą do bycia darem dla drugich i rozpoznawania daru innych osób, których Bóg stawia na naszej drodze. Dużą część rękopisów Jana Pawła II otwiera inskrypcja Totus Tuus ego sum, Maria. Świadczy to wymownie, że Ta, której Bóg zawierzył życie Jezusa i którą uczynił Matką Syna Bożego, darem dla Kościoła i dla ludzkości, była dla Jana Pawła II inspiracją do dawania siebie innym. Do tych momentów „olśnienia” można dodać także spotkanie z wielkimi kobietami chrześcijaństwa: św. Teresą z Ávila, św. Teresą z Lisieux, św. Edytą Stein czy św. Joanną Berettą Mollą. Czy były nimi także spotkania z koleżankami w młodości? Czy spotkania wpisane w duszpasterstwo krakowskie, kiedy jako kapłan odkrywał znaczenie ludzkiej miłości, towarzysząc młodym małżeństwom? Czy były nimi kobiety, które trwały blisko niego podczas pontyfikatu? W każdym razie „olśnienie” bogactwem kobiecości szło w parze z szacunkiem, wdzięcznością i pogłębioną świadomością odpowiedzialności za powołanie kobiety i jej uświęcenie, by nie zniweczyć właściwego jej piękna, lecz je uwydatnić. Zdawał sobie sprawę, że w kobietach drzemie potencjał odrodzenia, że od nich zależy przyszłość ludzkości. Z tej racji, obok nauczania, czuł potrzebę przeproszenia za grzechy ludzi Kościoła popełnione na przestrzeni wieków w stosunku do kobiet, za poniżanie ich godności, za zaniedbania przysługujących im praw. Jezus ukazał wartość kobiety, lecz światło Ewangelii niekiedy z trudem pokonywało kulturowe i społeczne uwarunkowania. Jan Paweł II uczynił wiele, by docenić owo światło i by jego promienie dotarły na współczesne areopagi, na których ścierają się różne, niejednokrotnie przeciwstawne, wizje roli kobiety i kobiecości. Warto dodać, że od Jana Pawła II wziął początek tzw. nowy feminizm, ukazujący tożsamość kobiety, jej „geniusz: w różnych dziedzinach życia społecznego, jej komplementarność w stosunku do mężczyzny oraz akcentujący wartość życia ludzkiego od chwili poczęcia (por. Evangelium vitae, 99).
Wizja chrześcijańska wiąże się z macierzyństwem, rozumianym jednak szerzej, nie tylko w wymiarze naturalnym, fizycznym, ale również duchowym. Znamienne, że Jan Paweł II omówił macierzyństwo i dziewictwo w liście apostolskim Mulieris dignitatem w tym samym rozdziale. Myliłby się ten, kto sądzi, że Papież grubą linią rozdzielił życie małżeńskie i rodzinne od życia konsekrowanego. Podkreślił bowiem, że rezygnacja z macierzyństwa „nie odbiera kobiecie jej przywilejów”, jej naturalnych zdolności, które wyrażają się w trosce o ludzi, o życie, w miłości. Życie konsekrowane kobiet posiada pewien profil macierzyństwa. Tym bardziej, że Jan Paweł II wskazał w jednej z katechez, że kobieta uczestniczy w kapłaństwie powszechnym Chrystusa zwłaszcza przez macierzyństwo. Przez poczęcie, urodzenie, wychowanie dziecka, przez szereg wiążących się z tym ofiar i wyrzeczeń. Również przez rezygnację z naturalnego macierzyństwa, które – jak zauważył Papież – „jest wielką ofiarą dla serca kobiety”, ale ofiarą, z której także rodzi się troska o życie.
Książka o. Zdzisława Kijasa Tam, gdzie rodzi się życie pozwala dostrzec „geniusz kobiet”, czterech bohaterek powieści, które wybrały drogę powołania do służby ludziom chorym i opuszczonym. Autor odkrywa przed czytelnikiem nie tylko ich wrażliwość na cierpienie, ale także troskę o duchowe źródła, z których czerpią moc dla swojej pracy. Na kartach powieści jesteśmy świadkami rodzenia się charyzmatu nowego zgromadzenia, które nie jest wymysłem ludzkim, lecz owocem Bożego prowadzenia. W kształtowanie się tego charyzmatu wpisały się problemy, nawet cierpienie. To ostatnie wynikało także z pewnego niezrozumienia, jakiego bohaterki doświadczyły ze strony miejscowego duchowieństwa i władz miejskich Nysy. Troska o charyzmaty wymaga wrażliwości, by nie zaszkodzić rodzącemu się życiu apostolskiemu czy kontemplacyjnemu. Ojciec Kijas poświęca wiele uwagi wymiarowi duchowemu, który łączy z opisami samarytańskiej służby. Pokazuje tym samym, że Duch Święty potrzebuje otwartości ducha ludzkiego. Jego głos słyszymy w głębi duszy, ale również w wołaniu czy płaczu drugiego człowieka.
Ukazanie początków zgromadzenia sióstr elżbietanek odpowiada na potrzebę nieustannego powracania do charyzmatu założycielskiego, o czym Jan Paweł II przypomniał w adhortacji Vita consecrata. Z tego bogactwa charyzmatów, wzbudzonych przez Ducha Pana, zrodziło się dziedzictwo duchowe i apostolskie zgromadzeń zakonnych oraz instytutów życia konsekrowanego. Wierność temu dziedzictwu decyduje o powodzeniu w znalezieniu trafnej odpowiedzi na wyzwania nowych czasów, wobec których stają dziś zgromadzenia.
Nie może umknąć naszej uwadze fakt, że autorem powieści jest teolog. Dostrzega się to w pewnych fragmentach książki. Chodzi jednak o wymowę całej problematyki poruszonej w powieści. Wskazuje ona na potrzebę wszechstronnego uznania dla godności, tożsamości i misji kobiety konsekrowanej w Kościele. Powieść przywołuje historyczny obraz potwierdzający słowa Jana Pawła II: „Kobiety konsekrowane są w bardzo szczególny sposób powołane, aby przez swoje poświęcenie, przeżywane w pełni i z radością, być znakiem czułej dobroci Boga dla ludzkości oraz szczególnym świadectwem tajemnicy Kościoła, który jest dziewicą, oblubienicą i matką” (VC 57). Książka posiada także bardziej uniwersalne znaczenie. Mówi o olbrzymiej sile duchowej kobiet, o ich zdolności do ofiary w służbie Bogu i ludziom. Zapewne dlatego znajdzie wiele czytelniczek, kobiet konsekrowanych i świeckich, a także czytelników, czego autorowi z serca życzę.
Ks. Andrzej Dobrzyński