Pewien student, nieochrzczony, bez wychowanie religijnego, poznał na uczelni dziewczynę, osobę wierzącą. Kiedy chciał nakłonić ją do intymnych relacji, odmówiła. Powiedział wtedy: „zrozumiałem, że jest zamieszkiwana”. Człowiek wierzący nie jest sam nawet wtedy, kiedy czuje się samotny i opuszczony. Nikt nie może być zabawką, przedmiotem, czyjąś własnością. Jesteśmy zamieszkiwani, szkoda tylko, że tak łatwo zapominamy o „najmilszym z Gości”.
Jego obecność napełnia wewnętrzną radością i przynosi „słodkie orzeźwienie”, podobne do tego, którego doświadczył św. Augustyn, kiedy wyznał: „Byłeś wewnątrz, a ja byłem na zewnątrz”. Rezygnujemy z życia wewnętrznego za marną cenę zewnętrznych łakoci. Ale wystarczy zatrzymać się przez chwilę, by odkryć najbliższe sanktuarium, które zawsze jest otwarte.
„Duch Boży mieszka w nas” (1Kor 3,16). Od Pięćdziesiątnicy działa w Kościele i w świecie. Przebywa w każdym od chwili chrztu św. Obecność Ducha nie krępuje gospodarza, nie narzuca się, nie ma wygórowanych oczekiwać. Przez brak życia duchowego, przez grzechy i wady, nasz Gość wyczekuje w ostatnim z pokoi. Jednak w każdych okolicznościach działa tak dyskretnie, że nawet Jego rady i poruszenia skłonni jesteśmy przypisać sobie. Na szczęścia nie przywiązuje wagi do „copyright”, bo chodzi Mu tylko o to, byśmy szli za Chrystusem, byśmy strzegli godności dzieci Bożych. Szanując wolność każdego, kształtuje życie wewnętrzne, troszczy się o łaskę sakramentalną, pomaga rozmiłować się w słowie Bożym. Nie dzwoni na modlitwę, lecz modli się w nas, „przyczyniając się za nam w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26).
Święty Jan Paweł II podkreślił, że „modlitwa staje się za sprawą Ducha Świętego coraz dojrzalszym wyrazem nowego człowieka, który przez nią uczestniczy w życiu Boga”. Na modlitwie odkrywamy, że serce człowieka może wypełnić tylko Bóg. Rozumiemy lepiej, że człowieka – jak powiedział papież – należy „mierzyć miarą Ducha Świętego”, bo On prowadzi nas do „spełnienia poprzez miłość i mądrość”, do uszanowania każdego człowieka bez względu na to, kim jest. W każdym zamieszkuje „słodki Gość dusz”, który jest znakiem „wewnętrznej tajemnicy każdego człowieka”, bo za wszystkich umarł Chrystus i każdemu Duch wskazuje drogę zbawienia.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. jestrudo.pl