Imieniny to wspomnienie chrztu świętego, naszych narodzin dla Boga i Kościoła. Imię patrona przypomina nam o tym fakcie i także to, że żyjemy dla nieba. Imię, to nie tylko słowo z dokumentu tożsamości. To coś więcej; historia wielkiej przygody z Bogiem, która ma swój początek, a nie ma końca.
Czy św. Józef patrząc na Jezusa wspominał przedziwny sen, w którym Anioł przekonał go, by wziął do siebie Maryję i stał się przybranym ojcem poczętego Dziecka? Pewnie od czasu do czasu tak było. Wystarczyło, że wymówił imię „Jezus” i w pamięci mógł przywołać długą historię „Boga, który zbawia” ludzi. Józef zgodził się wziąć udział w tej historii. Nie dopytywał o szczegóły. Stanął nieco w cieniu. Bez zbędnych słów wykonywał zadanie, które powierzył mu Najwyższy, by być ojcem Jego Syna. Tak bardzo kochał Boga i kochał Maryję, że zadanie to wypełniło jego serce, duszę i życie. Mógł powiedzieć: „Jego, Jej i mój Syn, nasz Jezus, Emmanuel”. W imieniu „Jezus” odnalazł siebie, czyli swojej ojcostwo, sens bycia mężem Maryi, swoje powołanie.
Bycie chrześcijaninem oznacza życie z Jezusem. Nie wystarczy odmieniać imię „Jezus” przez wszystkie przypadki dnia codziennego. Trzeba odkrywać moc tego imienia poznając historię zbawienia; tę z kart Biblii i tę, która toczy się w moim życiu i życiu innych ludzi. Nie można być tylko widzem, lecz trzeba być jednym z bohaterów. Imię chrzcielne przypomina nam, że każdy z nas ma swoje zadanie do wypełnienia.