Kościół w Ekwadorze dziękuje Bogu za życie i pontyfikat Jana Pawła II, wielkiego Polaka, Papieża i misjonarza. „Naszym prezentem byłoby sto ton żywności dla rodzin, które znajdują się w trudnej sytuacji z powodu pandemii”, mówi s. Ligia Krukowska OSB. Szczególnym miejscem jest ekwadorska Częstochowa.
Papież odwiedził Ekwador w 1985 r. (29.01 – 01.02). W bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej i politycznej, jaka wówczas panowała w kraju, Jan Paweł II upomniał się o prawa ludzi biednych i szanowanie praw człowieka. Ta wizyta wpłynęła ogromnie na Ekwadorczyków, dając nadzieję na lepsze życie. „Do dzisiaj – mówi lekarz Carlos Carrión – każdego dnia prosimy Boga o miłość, zdrowie i pokój na świecie za wstawiennictwem Matki Najświętszej i Jana Pawła II!” Walter Jumbo zapamiętał pokorę Ojca Świętego i jego miłość do wszystkich, a także zachętę, by odmawiać różaniec i czytać Biblię. „Papież niósł pokój” – podkreśla.
Szczególnym miejscem jest „ekwadorska Częstochowa” w Guayaquil. Pomimo pandemii wierni dziękują dzisiaj Bogu za Jana Pawła II. Kościół został wybudowany jako wotum wdzięczności za uratowanie życia Papieża po zamachu. Ojciec św. podarował ikonę Matki Bożej Częstochowskiej, która znajduje się w głównym ołtarzu. Parafia ma także własną pieśń ku czci Patronki, którą ułożył i śpiewa ksiądz José Manuel Delgado Franco.
„Piosenka Moja piękna Pani (Mi bella Señora) – mówi ks. José Manuel Delgado Franco, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Guayaqil – jest poświęcona Matce Bożej Częstochowskiej. Parafia została zbudowana jako wypełnienie przyrzeczenia, które złożył abp Bernardino Echeverría, kiedy Papież padł ofiarą zamachu. Ikona, która zajmuje główne miejsce w kościele została podarowana przez samego Jana Pawła II. Piosenka mówi o tym, że Matka Boża przybyła ze swej jasnej góry nad rzekę Guayas… i podbiła serca mieszkańców guayaquileños”. Parafia stała się małą Częstochową w Ekwadorze.
Na pytanie o to, co można podarować Janowi Pawłowi II z okazji stulecia jego urodzin, s. Ligia Krukowska OSB odpowiada: „Nasz papież nie chciał nigdy prezentów ani pomników. Widział człowieka, a szczególnie leżała mu na sercu przyszłość młodych ludzi. Nasza parafia pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest bardzo biedna. Szacuje się, że może tu mieszkać ok. 5 tys. rodzin. Epidemia jeszcze bardziej pogorszyła sytuację. Ludzie wywieszają przed domami białe lub czerwone szmaty na znak, że nie mają jedzenia. Z darów z diecezji rozdaliśmy 2 tys. paczek. Ponadto wiele dodatkowych paczek zakupiłyśmy dzięki wsparciu dobrych ludzi, także z Polski. Ale to ciągle kropla w morzu potrzeb. Każdego dnia kolejni parafianie wywieszają czerwone szmaty, wołając SOS. Każdego dnia do furty klasztornej pukają kolejni ludzie, błagając, że nie mają co jeść i że do tej pory nie otrzymali pomocy… Najpiękniejszym prezentem dla Jana Pawła II byłoby sto ton żywności, aby nikt nie cierpiał już głodu. Myślę, że taki dar bardzo uradowałby naszego papieża”, mówi s. Ligia Krukowska OSB.
Marek Raczkiewicz CSsR