Może wydawać się dziwne, że w dniu poświęconym Świętej Rodzinie czytana jest Ewangelia o jej ucieczce do Egiptu. Czy nic można było pozostać w pełnej pokoju atmosferze betlejemskiej stajenki, w jakiej Józef i Maryja dzielą swoje szczęście z pasterzami i królami? Czy w to święto, zamiast zatrzymać się na urokach życia rodzinnego, koniecznie trzeba mówić o zagrożeniu rodziny, o zmaganiach ze złem? Trzeba, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, iż tak bywa w życiu, że raz po raz pomyślne dni zakłócane są przez niepowodzenia, troski i kłopoty. Ten, kto, nic biorąc tego faktu pod uwagę, chciałby budować swe życie rodzinne w oparciu o sielankowe wyobrażenia, łatwo mógłby popaść w zniechęcenie. Po drugie, spotkanie ze Świętą Rodziną w tak trudnym dla niej momencie pozwala uświadomić sobie, że szczęście rodziny nie zależy od powodzeń i niepowodzeń, ale od tego, jak jej członkowie podejmują daną rzeczywistość. Nie przypadkiem Ewangelista zaznaczył, że rzecz dzieje się ,,gdy [Mędrcy] odjechali” (Mt 2, 13). W ich obecności Józef i Maryja czuli się bezpieczni. Doświadczali bowiem namacalnie, że Bóg jest z nimi, i że realizuje się Jego plan. Zadowolenie jednak nie uśpiło troskliwej czujności Józefa. To dlatego ze spokojem płynącym z gotowości przyjmuje Bożą wiadomość o zakusach Heroda i bezzwłocznie wyrusza w drogę do Egiptu. Wie, że jego zadaniem jest chronić Dziecię i Jego Matkę. Jest człowiekiem roztropnym. Zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie stawić czoła złu, i że ucieczka jest jedynym słusznym wyjściem z sytuacji. Wie, że Bóg mógłby powstrzymać Heroda. Nie robi Mu jednak wyrzutów. Jest posłuszny Jego natchnieniom, bo ufa Mu całkowicie i jest przekonany, że to, co podpowiada Wszechmocny jest dla nich najlepsze i prowadzi do objawienia się Jego chwały. Tak też jest w istocie. Bóg nie powstrzymuje zła, ale czuwa nad sprawiedliwymi – ostrzega, poucza, jak właściwie zareagować w niepowodzeniach, wskazuje bezpieczne miejsce. Ostatecznie atak zła przerodzi się w dobro – wypełni się proroctwo: „Z Egiptu wezwałem Syna mego” (Mt 2, 15). Józef ,,wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda” (Mt 2, 14-15). Wyruszyli w drogę razem. Razem przeżywali dni na obczyźnie i razem powrócili do Nazaretu. Ich jedność była dla nich źródłem siły, wsparciem i obroną. Dzięki temu, że byli razem, mogli przeżywać swe trudne szczęście bez względu na okoliczności. Razem, oddani woli Boga, przetrwali bezpiecznie i wygrali czas próby dla umocnienia w miłości rodzinnej.
Zagrożenie rodziny przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Wszystko wydaje się układać jak najlepiej, aż pewnego dnia pojawia się niebezpieczeństwo. Uderzenie zła jest najcięższe, gdy jego celem jest dziecko. Czasem będą to zrządzenia losu, jak choroba czy wypadek. Innym razem wydarzenia dyktowane złą wolą ludzi, jak wejście dziecka w złe środowisko czy planowe próby wyzucia go z wartości, które wpajali mu rodzice. Są to sytuacje trudne dla rodziców, gdyż broniąc szczęścia rodzinnego muszą równocześnie być wierni miłości do dziecka i chronić je kosztem własnych – często wielkich – wyrzeczeń. Roztropni rodzice potrafią ze spokojem przyjmować czas pomyślności. Źródłem tego pokoju jest przeżywanie każdego dnia w bliskości Boga i ufne powierzanie Mu wszystkiego, co stanowi codzienność rodziny. Doświadczenie obecności Boga w dniach pomyślnych pozwala im zachować świadomość, że gdy nadejdzie bolesny czas próby, nie pozostaną sami.
Przygotowani na atak zła, jakiekolwiek by ono było, wiedzą jak obronić rodzinne szczęście. Nie przestają wsłuchiwać się w natchnienia Bożej mądrości. Nie lekceważą ostrzeżeń, które podsuwa płynąca z miłości intuicja, słowo życzliwych ludzi albo na pozór nic nie znaczące wydarzenie. W Bożej obecności rozważają, na ile sami są zdolni stawić czoło złu. U Niego szukają rady, jaka jest najbardziej skuteczna metoda obrony. Są posłuszni Jego natchnieniom i ufni w Jego moc. Nie robią Bogu wymówek, ale usiłują zobaczyć dobro, jakie może wyniknąć z tej konfrontacji ze złem. W każdej sytuacji starają się zachować jedność. Nic nie jest w stanie zniszczyć szczęścia rodziny dopóki wszyscy jej członkowie idą, uciekają albo walczą razem. Dałby Bóg, aby wszystkie nasze rodziny przeżywały w nadchodzącym roku wyłącznie pomyślne dni! Gdy jednak kiedykolwiek staniemy wobec zagrożenia, uczmy się od Józefa i Maryi, jak ratować rodzinne szczęście. Wspomnijmy wtedy, że potrzeba czujności, roztropnego rozeznania wielkości zła, uzgadniania z Bogiem, jak postąpić, zawierzenia Jego mądrości i mocy oraz za wszelką cenę zachowania jedności. Kto potrafi zastosować tę ewangeliczną metodę, oprze się każdemu zagrożeniu i przyniesie chwałę Temu, który czuwa nad sprawiedliwymi zarówno w dniach pomyślności, jak i doświadczeń.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Cheryl Winn Doujnida/Unsplash