Podczas Ostatniej Wieczerzy, w wielkiej mowie pożegnalnej, Pan Jezus zostawił swoim uczniom jedno zdanie duchowego testamentu: ,,Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). Wiedział, że niebawem odejdzie do Ojca, oni zaś muszą jeszcze pozostać na tym świecie, aby kontynuować Jego misję. Pragnął więc przekazać im regułę życia, która dawałaby im możliwość nieustannego kontaktu z Nim i trwania w Jego szkole, w oczekiwaniu na ostateczne spotkanie w przyszłej chwale.
Apostołowie pamiętali, że już kiedyś mówił na temat miłości bliźniego. Przypominali sobie, jak potwierdził, że starotestamentalne przykazanie miłości Boga ponad wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego jest słuszne i najważniejsze, bo streszcza w sobie wszystkie inne nakazy Prawa (por. Mt 22, 37-40). Dlaczego więc dziś wypowiedziane zdanie nazwał ,,nowym” przykazaniem? Czym różni się ono od poprzedniego?
Zasadnicza różnica pomiędzy starym i nowym przykazaniem miłości tkwi w określeniu jej miary. Pan Jezus, podejmując temat miłości bliźniego wobec tłumu słuchaczy, wymaga jedynie, by była ona na miarę miłości własnej. Praktyczne zastosowanie ujął w tak zwanej „złotej zasadzie”: ,,Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7, 12). Jest to kryterium oceny, na ile jest słuszne nasze postępowanie w stosunku do drugiego człowieka, kimkolwiek by on był: wpierw trzeba kochać siebie, by według tej samej miary miłować bliźniego. Na tej podstawie można dokonywać konkretnych decyzji. Na przykład, w sytuacji zagrożenia życia: jeśli śmierć w takim samym stopniu grozi mnie i komuś, kto stoi obok mnie, to muszę wpierw ratować siebie, a potem dopiero jego, o ile to możliwe. Miłość bliźniego oparta na słusznej, starotestamentowej zasadzie nie wymaga poświęcenia swojego życia za drugiego.
Pan Jezus wyznacza nowe kryterium oceny miłości: ,,miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem”. Oto nowość! Wzajemna miłość chrześcijan, jeśli ma być przedłużeniem obecności Pana w świecie, ma być na wzór Jego miłości. Apostołowie, zgromadzeni na Uczcie w Wieczerniku, łatwo mogli zestawić słowa Mistrza z tym, co właśnie przeżywali. Kilka chwil przedtem On, Pan i Nauczyciel, umył ich nogi, spełniając posługę najniższego ze sług. Wprost powiedział im, aby tak samo czynili, dając wyraz ich wzajemnej miłości. Jego oddanie było bezgraniczne do tego stopnia, że dał im swoje Ciało i Krew na pokarm. Niebawem Apostołowie mieli przekonać się, że oddanie to nie jest tylko symbolem, ale rzeczywistym ofiarowaniem siebie samego za braci. Oto miłość, jakiej domaga się Jezus Chrystus od swoich uczniów. Miłość, która cierpliwa jest i łaskawa; nie zazdrości i pychą się nie unosi; przebacza i jest sprawiedliwa; opiera się na prawdzie i zaufaniu; wszystko znosi i wszystko przetrzyma (por. 1 Kor 13, 4-7).
Trzeba jednak zauważyć, że Pan Jezus wyznacza to kryterium swoim uczniom, a nie tłumom, które podążały za Nim. Jest to bowiem ideał wymagający, bo wykracza poza ramy sprawiedliwości. Czasem nawet sięga on heroizmu. Dlatego też nie można stosować tej zasady do oceny innych. Nie można nawet wymagać od innych takiej miłości w stosunku do nas. Trzeba raczej przyjąć to przykazanie, jako zachętę dla nas, uczniów Chrystusa, do wychodzenia poza ramy układów społecznych opartych na sprawiedliwości i do budowania nowego ładu – cywilizacji miłości, której miarą jest miłość Chrystusa. Zrozumiał to doskonale św. Jan Apostoł, który wzywa: ,,Taka (…) jest woła Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali. (…) Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J 3, 11.16). Oby życie naszej chrześcijańskiej społeczności wypełniała miłość wzajemna na wzór Chrystusa! Oby było nas stać na realizację tego ideału w naszej codzienności! Jakże wspaniały byłby wtedy świat!
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. James Coleman/Unsplash.com