Iz 52,7-10; Hbr 1,1-6; J 1,1-5.9-14
W IV wieku, kiedy toczono spory o bóstwo Jezusa Chrystusa, zaczęto obchodzić święto Bożego Narodzenia. Wyznaczono datę 25 grudnia, kiedy Rzymianie zwykli obchodzić pogańskie święto „Niezwyciężonego Słońca”. Chrześcijanie upatrywali w tym symbol Chrystusa, który powiedział, że jest światłością świata. Święto było wielką katechezą o Chrystusie – Bogu i człowieku, który zamieszkał pośród nas. Stanowiło także możliwość przeżycia tej prawdy. Radość tego dnia wyrażono przez wprowadzenie Mszy świętej o północy, rano i w ciągu dnia. Z tego starożytnego zwyczaju zachował się przepis, że kapłani do dziś odprawiają tego dnia trzy msze święte.
W średniowieczu, za sprawą św. Franciszka z Asyżu rozpowszechnił się zwyczaj urządzania betlejemskiego żłóbka. Kilka wieków później upowszechnił się zwyczaj odgrywania jasełek, stawiania choinki, symbolu nowego życia, i śpiewania kolęd. W Polsce znanych jest około 500 kolęd, posiadających wartość religijną, kulturową i folklorystyczną. Dzięki tym konkretnym modlitwom, tradycjom i obyczajom przeżywamy prawdę o wcieleniu Syna Bożego. Doświadczamy jej łącząc głębię Janowej Ewangelii o Słowie, które było na początku i zamieszkało pośród nas, z konkretem Ewangelii według Łukasza i Mateusza, gdzie opisano każdy szczegół, z owinięciem w pieluszki, położeniem w żłobie, z przybyciem pasterzy i mędrców, z określeniem dokładnie czasu i okoliczności narodzin Jezusa w Betlejem.
Święta pomagają nam żyć prawdą wiary, o której na co dzień łatwo zapominamy. Obecnie, podobnie jak na przestrzeni wieków, istnieją zagrożenia dla wiary we wcielenie Syna Bożego. Wiarę próbuje się uzależnić od polityki lub zamienić w światopogląd, czy traktować jak psychoterapię. Jezus nie był ani rewolucjonistą, ani stróżem politycznego porządku. Nie był nauczycielem medytacji wschodniej, ani wędrownym terapeutą. Nie nosił karabinu i nie potrzebował gitary. Prawda o Chrystusie, Bogu i człowieku w jednej osobie, broni się sama. Jest prawdą zbawienia w życiu konkretnych ludzi. Tylko Bóg, który doświadczył ludzkiego życia, może nie tylko być naszym przyjacielem, lecz również odkupicielem.
Bóg zamieszkał pośród nas. Spotyka człowieka w samy środku życia. Wiarą żyjemy nie tylko w kościele w niedzielę, lecz wszędzie: w domu, w zakładzie pracy, na scenie, w kawiarni. Trzeba być człowiekiem żyjącym zawsze „przed Bogiem”, a nigdy tak, jakby Bóg był daleko, czy w ogóle jakby już nie istniał.
O oczarowaniu obecnością Chrystusa, który jest Miłością i ludzką miłość przyzywa, pisał młody Karol Wojtyła w poemacie „Pieśń o Bogu ukrytym” z 1944 roku. W trafnych słowach zawarł prostą treść, jaką niesie święto Bożego Narodzenia, jaką niesie chrześcijańska wiara. W prostocie wiary jest głębia życia z niej zaś wyłania się miłość. To, co Boże splata się z tym, co ludzkie w zwykłej codzienności. Bóg ogarnia człowieka, a człowiek Boga, gdy przyjmuje Go w Eucharystii:
„Wtedy matka Dziecinę brała, / na rękach Go kołysała / i otulała Mu stopy w sukmankę /… O cud, cud, cud! Kiedy Boga osłaniam człowieczeństwem, / osłoniony od Niego miłością, / osłoniony męczeństwem… Wtedy – patrz w siebie. To Przyjaciel, / który jest jedną iskierką, a całą Światłością. / Ogarniając sobą tę iskierkę,/ już nie dostrzegasz nic/ i nie czujesz, jaką jesteś objęty Miłością”.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. Al Elmes ZiCz/Unsplash.com