Chciałabym zacząć od refleksji Karola Wojtyły, którą wyraził w liście do Mieczysława Kotlarczyka z dnia 7 października 1940 roku:
„Zawsze byłem mocno związany z miastem mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, z miastem, które mi dużo, bardzo dużo dało. Mam wrażenie, że więcej niżby dać mógł Kraków. Oddech miasta i oddech ziemi, pewną prostolinijność w sposobie myślenia i niewątpliwy fundament kultury”.
Ten krótki fragment wskazuje na wielowarstwowość zagadnienia. Na pierwszym miejscu autor wymienia przywiązanie do miasta i ziemi beskidzkiej, na drugim miejscu stawia przygotowanie merytoryczne, kręgosłup moralny i dopiero na trzecim fundament kultury. I właśnie na tym trzecim aspekcie chciałabym się dzisiaj skupić.
Jako miasto Wadowice wówczas świetnie prosperowało, liczyło około dziesięciu tysięcy mieszkańców. Było miastem powiatowym, miastem z siedzibą sądu okręgowego. Obok dominującego stanu urzędniczego należy zaznaczyć wojskowy charakter miasta, którego nadawała głównie obecność 12 pułku piechoty Ziemi Wadowickiej, wraz z imponującymi koszarami, których powierzchnia jest niewiele mniejsza od wadowickiego Rynku. Kolejnym ważnym elementem była obecność szkół (powszechnych, gimnazjalnych, zawodowych), łącznie 13 szkół, a zatem i pokaźna obecność stanu nauczycielskiego. W przeddzień wybuchu drugiej wojny światowej około dwa tysiące osiemset dziewcząt i chłopców pobierało nauki w wadowickich szkołach czyli 28% stanowiły osoby uczące się. To małe, prowincjonalne miasto było wówczas „miastem ludzi wykształconych”, a to przekładało się na zakładanie coraz to nowych organizacji o charakterze politycznym, patriotycznym, kulturalnym, artystycznym, turystycznym i oczywiście religijnym. Analizując wątek dotyczącym życia kulturalnego i artystycznego Wadowic, szczególną uwagę należy zwrócić na działalność teatralną.
Nie bez powodu mówi się, że miasto żyło teatrem. Odnalazłam informacje na temat 12 amatorskich zespołów dramatycznych, z których najważniejsze to Towarzystwo „Jagiellonki” Stefana Kotlarczyka oraz Amatorski Teatr Powszechny, jego syna, Mieczysława. Działały w Wadowicach grupy teatralne żołnierskie, przy klubach sportowych, przy „Sokolni”, przy stowarzyszeniach rzemieślniczych i robotniczych, żydowskich oraz katolickich. Osobne miejsce zajmuje Szkolne Koło Dramatyczne, w którym udzielał się młody Wojtyła, a właściwie wiódł w nim prym. Wiemy, że w ostatnim przedstawieniu w Zygmuncie Auguście zagrał tytułową rolę, ponadto był współreżyserem i inscenizatorem tego przedstawienia. Warto dodać, że Wadowice odwiedzane były także przez teatry objazdowe, np. bywała tu na występach Wanda Siemaszkowa, ale szczególne wrażenie wywarły na Wojtyle występy Kazimiery Rychterównej.
Wykaz sztuk scenicznych przedstawianych w Wadowicach przez tamtejsze teatry amatorskie w omawianym okresie liczy ponad 200 pozycji. Warto dodać, że tytuły przedstawień powtarzają się, po te same dzieła sięgają różne grupy, np. zachowała się dokumentacja fotograficzna sztuki pt. Ułani księcia Józefa Leona Mazura, gdzie w podobnych strojach występuje grupa Jagiellonki i kilka lat później grupa Szkolnego Koła Dramatycznego, z Wojtyłą, na zdjęciu (trzeci od prawej w drugim rzędzie od góry).
Mówiąc o wrażliwości Karola Wojtyły na piękno słowa mówionego nie sposób pominąć milczeniem osoby Mieczysława Kotlarczyka. Istnieją niepublikowane rękopisy Kroniki małej i Kroniki dużej, spisane przez Janinę Kotlarczyk Mrozową, dzięki którym wiemy jak wyglądała praca nad tekstem, w którą wdrażał Mieczysław Kotlarczyk młodego Wojtyłę. Chciałabym przytoczyć tu cytat:
„Brat Mieczysław w naszym domu z Karolem Wojtyłą prowadził wielogodzinne rozmowy na tematy: kultura, poezja, teatr. Strofy naszych wieszczów, brzmieć musiały czysto, bezbłędnie – bo tak musiało być… Wypowiadane przez Mieczysława, a powtarzane za nim przez Karola. Całymi godzinami, prawie codziennie pracowali nad sobą, nad tą piękną ojczystą mową, choć to było bardzo męczące dla obu”.
Z tejże Kroniki wynika, że w teatrze Jagiellonki występował również Edmund, starszy brat Karola Wojtyły. A dokładnie wystąpił w sztuce, napisanej wierszem, autorstwa Leona Żypowskiego ku czci Tadeusza Kościuszki p.t. Ostatni sen naczelnika. W zachowanej obsadzie ról jako Żołnierz z 63-go roku widnieje właśnie nazwisko Edmunda Wojtyły, uprzednio proponowanego do roli doktora .
Kolejnym, moim zdaniem, bardzo ważnym zagadnieniem są inspiracje literackie młodego Wojtyły. W Wadowicach otaczali go poeci: Kazimierz Foryś, Tadeusz Szantroch, czy Janina Brzostowska. Jednak najwyżej cenił i najwięcej zaczerpnął z poezji Emila Zegadłowicza. Porównując wybrane wiersze z wczesnego okresu literackiej twórczości Wojtyły ewidentny staje się wpływ Zegadłowicza oraz innych twórców z kręgu „Czartaka” na twórczość młodego poety.
Emil Zegadłowicz w swoim dworze w Gorzeniu Górnym podejmował znakomitych gości, sławnych w świecie kultury, literatury i sztuki. Promował artystów regionalnych, umożliwiał im rozwój intelektualny i artystyczny; dla niektórych z nich był wręcz prawdziwym mecenasem, a gimnazjaliści poczytywali sobie za zaszczyt możliwość bywania w Gorzeniu. W 1933 roku z okazji 25-lecia pracy twórczej wadowiczanie zafundowali Zegadłowiczowi publikację wyboru jego poezji pt. Pokosy, przez Radę Miejską zostało mu nadane honorowe obywatelstwo Wadowic oraz nazwano jego imieniem dawną ulicę Tatrzańską. Również w gimnazjum nowo powstała świetlica została nazwana jego imieniem. Ku jego czci zorganizowano huczne obchody, które uświetniła między innymi wystawa regionalna obrazów i rzeźb, wystawiono plenerową Sobótkę, w której prawdopodobnie również brał udział Karol Wojtyła.
Po opublikowaniu w 1935 roku powieści pt. Zmory, zostało odebrane Zegadłowicziczowi i to honorowe obywatelstwo i ulicy przywrócono dawną nazwę, a na Radzie Pedagogicznej 14 stycznia 1936 r. ks. Edward Zacher wystąpił z wnioskiem o usunięcie ze szkoły popiersia Emila Zegadłowicza i o zmianę nazwy świetlicy, uzasadniając swój wniosek między innymi tym, że autor kłamliwie i fałszywie, w ujemnym świetle przedstawił grono tamtejszych nauczycieli. Zmory z całą pewnością nie były lekturą dla młodzieży, ale uczniowie gimnazjum tę książkę bardzo dobrze znali. Jednogłośnie przyznali to Eugeniusz Mróz i Jerzy Kluger. Wiemy też, że latem 1938 roku młody Wojtyła zapraszał do Wadowic Jerzego Bobera (młodego, debiutującego poetę z Krakowa) i obiecywał mu wizytę w Gorzeniu. Wojtyła ponadto powoływał się na opinię Zegadłowicza, jaką ten wyraził na temat jego pierwszych prób poetyckich, w której zauważył u Wojtyły posługiwanie się obrazami teatralnymi.
Szczególnie bliski jest mi temat przyjaźni łączącej Karola Wojtyłę z Wincentym Bałysem i Mieczysławem Kotlarczykiem, których łączyła wspólnota ideałów twórczych, a w młodzieńczych Sonetach Wojtyły zapisali się jako „Trzy kolumny w ramionach architrawu” i jako „Trzech ognisk żar i głód”. Ta ich „wspólnota ideału”, miała na celu służyć człowiekowi, wzmagać miłość do Boga i do Ojczyzny, miłość do literatury polskiej, teatru narodowego, podziw dla dzieł Matejki i Grottgera, a nade wszystko umiłowanie ziemi rodzinnej. W listach Karola Wojtyły do Mieczysława Kotlarczyka z początku wojny często powtarza się imię Bałysa, typu: za Wicka się modlę, o Wicku stale pamiętam, Wickowi czytałem Sonety. Ale nikt nie wiedział o jakiego Wicka chodziło, dopiero Ojciec Święty w 2003 roku rozwiał wszelkie wątpliwości w słowach:„Bałys znany rzeźbiarz zamordowany na początku wojny”. A dokładnie został zaaresztowany przez gestapo 11 listopada (za to, że rozklejał plakaty antyhitlerowskie) a rozstrzelany 22 grudnia 1939 roku.
Wojtyła długo nic nie wiedział o jego śmierci, bardzo się o niego martwił, jeszcze wiosną 1940 roku pisał:
„A oto teraz, kiedy przypominam, jakem fundamenty łożył – ku Wam się myśl moja nawraca – Przyjaciele moi! Cośmy razem w tej jednej winnicy. Kędy żeś, Bracie mój? – Coś mię świtów uczył tajemnicy, coś mi piękno tej ziemi na oczy kładł, jak pasma anielskich włosów. – Kędy żeś? – Nie wiem ponoć. – Jeno to wiem, żeś w cierpieniu jest. Jeno to wiem. Ale wierzę. Wierzę. Poprzez cierpienia dni. Że zaś wraz staniemy. My trzej. Jak fundamentu zwał. My trzej ”. Z relacji świadków wiemy, że młody Wojtyła często przesiadywał w pracowni Bałysa, przesiąkał atmosferą tam panującą, przysłuchiwał się dyskusjom na temat posłannictwa sztuki. Wojtyła czytał Bałysowi swoje wiersze, nazywał go powiernikiem spraw duszy. Czasami udawało mu się zachwycić malarza, a ten słowo przekładał wtedy na obraz. Łączył ich również teatr; Bałys wykonywał dekoracje do przedstawień, które reżyserował Kotlarczyk, a występował w nich czasami Wojtyła.
Kiedy po latach ksiądz Wojtyła pisał Brata naszego Boga, to opisywał pracownię artysty z perspektywy osoby, która ten świat bardzo dobrze znała. Znamienne są słowa wstępu dramatu, gdzie autor zaznacza, że dzieło wiele zawiera prawdy rzeczywistej i precyzuje: „W dalszym ciągu okaże się położenie i rozmiar tego miejsca. Ludzie, którzy przez nią [pracownię] się przesuwają, stanowią mimo wszystko zespół zapamiętany z historii. Najważniejsze jednak są ich przeznaczenia. Rozwój ich przeznaczeń”.
Zanim przejdziemy do okresu krakowskiego warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną osobę, która twórczo inspirowała Wojtyłę. Był to ludowy snycerz Jędrzej Wowro, często pojawiający się w wersach młodzieńczych przyszłego Papieża. Nazywany potocznie arcyświątkarzem beskidzkim. Wojtyła wysoko oceniał postać artysty, którego wiara była prosta i autentyczna, a jego dzieła były w stanie oddać doskonały wizerunek świętości.
Warto podkreślić, że środowisko przedwojenne, które kształtowało społeczeństwo Wadowic w latach trzydziestych minionego stulecia, nie tylko uformowało wybitne osobowości ale i zaowocowało szerokim wachlarzem artystycznej działalności. W literaturze i w sztukach plastycznych nurtem dominującym był temat natury, zapatrzenie w rodzinny krajobraz, zachwyt górami Beskidu, ich małą Ojczyzną.
Okres krakowski
W maju 1938 roku Wojtyła zdaje maturę. W lipcu jedzie na obowiązkowe zgrupowanie Junackich Hufców Pracy do Zubrzycy Górnej, gdzie poznaje Jerzego Bobera. Odkrywają wspólne zainteresowania poetyckie, organizują wieczór literacki p.t. Drogą topolowy most, na którym Wojtyła osobiście deklamuje swoje wiersze. Jest to jego pierwsze publiczne wystąpienie w Krakowie. W międzyczasie wraz z ojcem przeprowadza się do Krakowa, aby podjąć studia, które mają go przygotować do zawodu aktora. Ojciec aprobuje jego wybór, chociaż dwie ciocie Karola są temu bardzo przeciwne. O studiach polonistycznych po latach Jan Paweł II napisze, że „wprowadziły go w misterium słowa”.
Do ścisłego grona koleżeńskiego Wojtyły należeli studenci z jego roku: Juliusz Kydryński, Tadeusz Hołuj, Tadeusz Kwiatkowski i Wojciech Żukrowski. To z nimi Wojtyła przechadzał się nad Wisłą, wymieniając się nowo skomponowanymi poezjami. Zdarzało się, że Kwiatkowski czy Żukrowski prezentowali swoje wiersze, a Wojtyła je notował. Do takich prawdopodobnie należą Mściciele, Proletariat i Przełom, które zdają się być spisane ręką Karola Wojtyły, i chyba tylko dlatego jemu błędnie przypisywane. Jan Paweł II nigdy nie przyznał się do ich autorstwa, a wręcz zaprzeczył temu zapytany wprost w 2003 roku.
Również w Krakowie Wojtyła podtrzymuje kontakty z Kotlarczykiem, gdyż ten przyjeżdża co tydzień, aby odwiedzić swoją żonę, która wówczas mieszka i studiuje w Krakowie. Niemal w każdą sobotę przychodzi do nich wraz z ojcem. „Wtedy rozpoczynali tzw. ‘omawianie’ całej literatury dramatycznej i niedramatycznej. Zaczynało się od tego ‘no Mieciu, obsadzajmy’. Obsadzali te wszystkie postacie wielkiej poezji czy prozy. A ojciec siedział i słuchał. Te wieczory na Długiej trwały nieraz do późnych godzin nocnych”.
Niemalże od początku roku akademickiego Wojtyła należy do Koła Polonistów i do Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego. Podobnie jak w Wadowicach, tak i teraz zapisuje się do Sodalicji Mariańskiej. Najbardziej pociąga go jednak teatr, bierze udział w pracach „Studia 39”, czyli szkoły dramatycznej pod egidą Krakowskiej Konfraterni Teatralnej, której prezesem był Tadeusz Kudliński. Owocem pracy w „Studiu 39” jest spektakl Kawaler księżycowy Mariana Niżyńskiego, wystawiany w czerwcu 1939 roku z okazji „Dni Krakowa”, w którym Wojtyła występuje w roli zodiakalnego Byka, Kydryński – Wodnika, a Kwiatkowski – Biesa.
Konspiracyjna Grupa Teatralna
Studia uniwersyteckie przerywa wybuch drugiej wojny światowej. Wojtyła uczęszcza na zajęcia dopóki nie zostaną podstępnie zaaresztowani profesorowie (5 listopada 1939 roku). Stara się o pracę w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, jednak bez powodzenia. Teraz spotyka się z Kydryńskim na czytanie polskiej literatury dramatycznej z podziałem na role. Z tego okresu pochodzą płomienne listy Wojtyły do Kotlarczyka, snujące marzenia o idealnym Teatrze „w przyszłej Ojczyźnie”. W końcu rozbitkowie „Studia 39” udają się do Kudlińskiego i wręcz dopominają się o wznowienie zajęć choćby w najskromniejszym wymiarze. Prawdopodobnie zyskuję poparcie Kudlińskiego, bo kiedy na początku marca 1940 Kydryński spotyka przypadkowo Juliusza Osterwę, opowiada mu o ich konspiracyjnej grupie, a ten zaprasza ich do siebie. Osterwa w pamiętniku pod datą 9 i 16 marca 1940 odnotował ich wizyty. Kydryński z kolei pisze, że wciągają Osterwę do prac teatru konspiracyjnego. Przed Wielkanocą 1940 Wojtyła w liście do Kotlarczyka, tuż po życzeniach jako pierwszą, chyba najważniejszą rzecz pisze: „Poznałem Juliusza Osterwę. (…). Byliśmy u niego już dwa razy. Jest dla nas bardzo uprzejmy, traktuje bardzo serdecznie i zaprasza. Mówiłem o Tobie. Powiedział: Bardzo ciekawy człowiek, czytałem właśnie jego dramat…”.
W kolejnym liście Karol Wojtyła zwierza się Kotlarczykowi:
„Co się tyczy Juliusza, to owszem. Bywamy u niego co tydzień. Jesteśmy nawet poniekąd zadomowieni. (…) Otóż chodzi mu o przekłady. (…) Ja już dokonałem tej „osterwiańskiej” rewizji Edypa, przełożyłem na język ludzki. Juliusz był bardzo zadowolony, ale dalej twierdzi, że to jeszcze nie jest sceniczne. (…) W całości oceniając jego myśl teatralną, widzę, że ma znakomicie przemyślane i przepracowane szczegóły, ale (…) Ty mi bardziej odpowiadasz. Na Osterwie ciąży (…) Warszawa, my jesteśmy (…) prymitywniejsi. Ty wyżej mierzysz i dalej patrzysz. (…)”.
W sierpniu 1940 dołącza do grupy Danuta Michałowska. z inspiracji Osterwy czytają sztukę Żeromskiego pt. Uciekła mi przepióreczka, pracują nad II aktem. Kydryński gra Przełęckiego, Wojtyła Smugonia, kierownika wiejskiej szkoły, Michałowska jego żonę Dorotę Smugoniową, zakochaną w docencie Przełęckim. Całość reżyseruje Wojtyła. Próby odbywają się codziennie popołudniu i już we wrześniu wystawiają przed publicznością, jak na okres okupacji dość liczną, przybywa około 30 osób. Zebrani gratulują Kudlińskiemu, że odkrył znakomitych młodych aktorów, jednak trudno sobie wyobrazić, żeby troje młodych adeptów zachwyciło aktora, z myślą o którym Żeromski pisał tą sztukę. To przedstawienie niestety ostudziło entuzjazm, z jakim Osterwa podchodził do tych młodych ludzi. Jan Paweł II wiele lat później powiedział, że Osterwa stracił zainteresowanie tak dla Kydryńskiego jak i dla niego.
Również we wrześniu 1940 Wojtyła i Kydryński podejmują pracę w kamieniołomie na Zakrzówku, ale nadal z polecenia Osterwy pracują nad Hamletem Sheakespeare’a. W międzyczasie pracują pod kierunkiem Wojtyły jako reżysera nad Nocą tysięczną drugą Norwida. 7 października 1940 Karol Wojtyła w liście do Mieczysława Kotlarczyka donosi:
„Osterwianizm został chwilowo przerwany. Dyrektor wyjechał. Zresztą nie imponuje mi tak nade wszystko. (…) Mam trochę niechęci do tych murowanych już słów”.
W październiku 1940 już pracują nad rolami z II aktu Wesela Wyspiańskiego. Do grupy dołączają się kolejne osoby z grona byłych członków „Studia 39”. Na przełomie stycznia i lutego 1941 już w szerszym gronie wystawiają wybrane sceny z Wesela. Następnie pracują nad Wyzwoleniem, jednak do pokazu nie doszło, na przeszkodzie stanęły inne plany artystyczne, inspirowane przez Osterwę, czyli lektura dzieła Oskara Miłosza Don Miquel Maniara, z Michałowską w roli Girolamy i Emilem Dańko – Miquelem.
Wiosną (?) 1941 pracują już nad jednoaktówką Juliusza Kydryńskiego pt. Fajka Kopernika. Chcą wystąpić na scenie przed szerszą publicznością, ale plany niweczą aresztowania.
W czerwcu 1941 przybywa do Krakowa Mieczysław Kotlarczyk i to on obejmuje opiekę nad konspiracyjnym teatrem słowa; 22 sierpnia przyjmuje się za datę powstania teatru (z inicjatywy krakowskiego oddziału chrześcijańskiej „Unii”), kiedy to odbyło się pierwsze spotkanie programowe w domu u państwa Dębowskich przy ulicy Komorwskiego 7. Pod kierownictwem Kotlarczyka wystawiają dzieła Słowackiego, najpierw Króla Ducha (premiera ma miejsce 1 listopada, przedstawienie powtórzono czterokrotnie), następnie Beniowskiego (14 lutego) oraz Hymny Kasprowicza (28 marca).
W kwietniu 1942 miała miejsce brutalna obława w Kawiarni Plastyków, która zakończyła się zesłaniem licznych artystów do obozu w Oświęcimiu, wśród nich znalazł się również Juliusz Kydryński. Można przypuszczać, że w związku z tym zajściem 17 kwietnia Wojtyła udaje się u Osterwy, być może liczy na jego pomoc. Faktem jest, że dwa tygodnie później Osterwa pisze w pamiętniku Kydryn uwolniony. Przy okazji tych odwiedzin być może Wojtyła zaprasza mistrza na ich konspiracyjne przedstawienia. W każdym razie 30 maja 1942 po raz pierwszy przychodzi Osterwa na przedstawienie Teatru Rapsodycznego, na GodzinęWyspiańskiego (nie była to premiera, ta miała miejsce 22 maja; może powtórzyli specjalnie dla niego?). Michałowska nie grała w Godzinie Wyspiańskiego, natomiast pamięta, że Wojtyła świetnie poradził sobie z rolą Jaśka.
Do tej daty, jako rozpoczynającej związki Osterwy z Teatrem Rapsodycznym odwoływał się Mieczysław Kotlarczyk, cytuję: „W dniu 30 maja 1942 roku zjawił się po raz pierwszy wśród nas Juliusz Osterwa i odtąd pozostał już z nami i naszym teatrem do końca. Bywał u nas, mówił o rzeczy naszej radośnie, zapalał nas i bronił. (…) Nie zawahał się zaryzykować i swoim wyjątkowym autorytetem poprzeć opinii o nienaganności dykcji, o tym, że jesteśmy na dobrej drodze, że rzecz jest arcyszlachetna i arcypożyteczna, że mamy przed sobą przyszłość. Po naszym Norwidzie mówił znowu i podkreślał walory wymowy i artyzm poczynań. Na marginesie naszego Samuela Zborowskiego zachęcał do spisywania wszystkich rapsodycznych pomysłów inscenizacyjnych oraz książkowego kiedyś opracowania naszego repertuaru dla podobnych teatrów”. O tym, jak wysoko cenił Osterwa poczynania artystyczne Teatru Rapsodycznego świadczą jego słowa zanotowane w Raptularzu w październiku 1946 roku:
„Teatr Rapsodyczny jest niezwykły.
Ani dotąd w Polsce, ani za granicą nie widziało się czegoś podobnego.
Teatr – powiadają – to akcja – działanie – ruch.
Tu ruch jest ograniczony do najmniejszości.
Tu się tylko służy Słowu. (…)
Tu się widzi Słowo i słucha się szelestu jego skrzydeł.
Patrząc i słuchając, odpoczywa się. (…)
Tu się czuje, jak duch się wytłumacza. (…)
Trzeba chuchać na Teatr Rapsodyczny,
Bo to kwiat na polskiej roli wyrosły
I jeszcze nie wiadomo jaki owoc wyda.
Teraz kwitnie”.
Konferencja odbyła się w dniach 21-22 października 2014 r.
Szanowny użytkowniku
Zaktualizowaliśmy naszą politykę prywatności. Używamy plików Cookies aby zapewnić jak najlepsza obsługę naszej strony internetowej.
Wyrażenie zgody na przetwarzanie plików Cookies pozwoli na wyświetlenie wszystkich elementów serwisu w sposób dostosowany do Państwa preferencji.
Pliki Cookie przetwarzane przez nas jak i naszych zaufanych partnerów pozwoli na wyświetlenie treści dostosowanej do Państwa zainteresowań, natomiast pozwolą nam na ulepszenie serwisu poprzez analizę: ruchu na stronie, urządzeń i przeglądarek, zainteresowań odbiorców, reakcji na poszczególne posty i tym podobne informacje.
Państwa pliki Cookie będą profilowane aby mogli Państwo otrzymać informacje o aktualnościach, również po opuszczeniu serwisu internetowego, przy pomocy sieci reklamowej zaufanych partnerów biznesowych.
Klikniecie przycisku „Zgadzam się” powoduje wyrażenie zgody na przetwarzanie plików Cookie. Więcej o plikach Cookie można przeczytać na stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl/.
W przypadku nie wyrażenia zgody na przetwarzanie plików Cookie, prosimy o otwarcie serwisu w trybie prywatnym przeglądarki.