Podczas gdy rzymscy trybunowie wygłaszali swoje mowy i głosowali nad tym, co uznać za prawdę, zarządcy prowincji wznosili toasty na cześć cezara w nadziei, że ktoś życzliwy doniesie i nadal będą mogli cieszyć się władzą, gdy Kapłani wzywali do składania Bogu ofiar, a uczeni w Piśmie i faryzeusze z zapamiętaniem roztrząsali przepisy Prawa, pośród natłoku słów, padło jedno krótkie zdanie: „Oto Baranek Boży ” (J 1, 36). Wypowiedział je Jan Chrzciciel, wskazując na Jezusa.
Zdanie to zapadło w serca uczniów Jana. Dwaj z nich, wiedzeni wiarą w prawdę tych słów, poszli za Jezusem. Oni wiedzieli, że chociaż padły one z ust człowieka, są objawieniem myśli Boga. Rzeczywiście, Jan był szczególnym świadkiem. On spotkał się z Bożym Synem jeszcze w łonie matki. Napełniony wtedy Duchem Świętym, przemawiał z Jego natchnienia, dlatego jego słowo miało przekonującą moc. Potrzebne było słowo Jana, aby jego uczniowie mogli rozpoznać Mesjasza, spotkać się z Nim i pójść za Nim. Jan przez swe świadectwo przekazał im wiarę, dzięki której nawiązali osobisty kontakt z Chrystusem i odtąd ich życie nabrało nowego kształtu. Jednym z uczniów Jana, którzy poszli za Jezusem, był Andrzej. Ten, spotkawszy swego brata Piotra, pragnął podzielić się z nim swoim nowym doświadczeniem. Jego świadectwo stało się jeszcze jednym ludzkim słowem, które miało Bożą moc przekonywania o prawdzie: „Znaleźliśmy Mesjasza” (J 1, 41).
Nie ma w tym zdaniu cienia wątpliwości. Andrzej dzielił się swoim przeświadczeniem, które miało swoje źródło wpierw w świadectwie Jana, a potem w bezpośrednim spotkaniu z Jezusem, w Jego zaproszeniu do przebywania razem tam, gdzie mieszkał: „Chodźcie, a zobaczycie” (J 1, 39). Andrzej nie tylko przekazał Piotrowi poznaną prawdę, ale sam przyprowadził go do Jezusa. Dzięki wierze, słowu i działaniu Andrzeja, Piotr spotkał się z Panem i to spotkanie stało się początkiem jego nowego życia i nowej misji, które zapisały się w historii. Symbolem tej jego wewnętrznej przemiany jest zmiana imienia: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas – to znaczy: Piotr” (J 1, 42).
Jest prawdą, że człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, obdarzony rozumem, wolną wolą i duszą nieśmiertelną, dostrzegając piękno świata stworzonego, jest zdolny do poznania Boga i do wiary bez pośrednictwa innych. Słusznie twierdzi się, że człowiek jest z natury istotą religijną, otwartą na świat pozostający poza zasięgiem zmysłów. Święty Paweł pisze o tym w Liście do Rzymian: „To (…), co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1, 19-20). Jednak wiara w Chrystusa, Syna Bożego, który stał się Człowiekiem, umarł na krzyżu dla naszego zbawienia i zmartwychwstał, wymaga świadectwa tych, którzy z Nim się spotkali i uczestniczyli w Jego tajemnicach. Święty Paweł pisze w tym samym Liście do Rzymian, że taka wiara „rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17). Dlatego też sam Chrystus powołał Apostołów, aby przeżyli wydarzenie Jego śmierci i zmartwychwstania, i później w mocy Ducha Świętego przekazali nam wiarę w Niego. To oni przyprowadzili do Chrystusa pierwsze pokolenia chrześcijan, aby dzięki temu spotkaniu i poprzez nie, dostąpili Jego odkupienia. Ci wszyscy, którzy przyjęli orędzie Apostołów i przez sakrament chrztu uczestniczą w śmierci i zmartwychwstaniu Pana, zostali napełnieni Duchem Świętym i wezwani, aby w Jego mocy przekazywali wiarę innym.
To powołanie w sposób szczególny dotyczy biskupów – następców Apostołów, oraz ich pomocników – prezbiterów. Rozciąga się ono jednak na wszystkich chrześcijan bez wyjątku. Każdy z nas ma być dla innych świadkiem Chrystusa, wskazywać Go innym i podprowadzać ich do Niego, aby sami mogli doświadczyć Jego miłości. Potrzeba słowa i przykładu rodziców, aby mogły wierzyć dzieci. Potrzeba wzajemnego świadectwa wiary narzeczonych i małżonków, aby ich związek był równocześnie spotkaniem z Chrystusem. Są jednak pewne warunki skuteczności tego ludzkiego pośrednictwa w przekazywaniu wiary. Dzisiejsza Ewangelia wskazuje najpierw na te, które dotyczą głosiciela. Uczniowie słuchają Jana, bo cieszy się on autorytetem, jaki zyskał przez swój sposób życia odpowiadający zadaniu, które mu Bóg wyznaczył. Ponadto trzeba pamiętać, że jego słowo ma w sobie pociągającą moc, gdyż wypływa z osobistego doświadczenia Chrystusa i spotkania z Nim. Autorytet Andrzeja wobec Piotra ma swoje naturalne źródło w braterskiej miłości, która ich łączy. Piotr przyjmuje jego słowo, bo wie, że Andrzej pragnie dzielić się z nim tym, co ma najlepszego. Siła prawdy potwierdzonej bratnią miłością jest wzmocniona osobistym doświadczeniem przebywania z Panem.
Wynika stąd wniosek, że jeśli chcemy być autentycznymi świadkami wiary, musimy wciąż czerpać z naszych osobistych spotkań z Chrystusem, począwszy od tego pierwszego, które miało miejsce w sakramencie chrztu. Nasz autorytet przekaziciela wiary musi być oparty o osobisty kontakt z Chrystusem. Po drugie, chcąc dzielić się naszą wiarą, musimy pamiętać, że podobnie jak w przypadku Andrzeja i Piotra, konieczny jest również serdeczny kontakt z człowiekiem, do którego kierujemy nasze świadectwo.
Ewangelia pozwala także zrozumieć, jaka powinna być nasza postawa jako tych, do których kierowane jest słowo. Zarówno uczniowie Jana, jak i Piotr są nastawieni na słuchanie Bożego słowa – oni oczekują nadejścia Mesjasza i żywią pragnienie spotkania z Nim. To dlatego zdanie Jana Chrzciciela o Jezusie nie uszło ich uwagi, pomimo wielości słów, które docierały do ich uszu ze świata. Dlatego też nie zawahali się odpowiedzieć od razu na wezwanie. Jak dwa tysiące lat temu, tak i teraz płynie potok mniej lub bardziej pustych słów. Co dnia wysłuchujemy w radio i telewizji mętnych przemówień o prawdzie, peanów na cześć władców, zachęt do składania ofiar bogom tego świata. Nie zapominajmy, że są obok nas ludzie, którzy – jak Jan Chrzciciel i Andrzej mają nam do przekazania posłanie od Boga. Pamiętajmy też, że czasem wystarczy jedno zdanie, które pokaże nam drogę do spotkania z Chrystusem. Trzeba tylko być czujnym słuchaczem i nie pozwolić, by Boże przesłanie zagłuszył bełkot tego świata. „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!” (Mk 4, 9).
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Melissa Askew/Unsplash.com