We włoskiej Rawennie, stanowiącej skarbiec sztuki starożytnego chrześcijaństwa, znajduje się baptysterium, miejsce przeznaczone do sprawowania sakramentu Chrztu. Jest tam mozaika chrztu Chrystusa. Jezus zanurzony jest do połowy w wodzie Jordanu. Postać Chrystusa jest przedstawiona w taki sam sposób w jaki sztuka starożytna prezentowała rysy młodego pogańskiego boga. Umieszczono również niebiański tron jako atrybut Bożego panowania, na którym znajduje się bogato zdobiony krzyż. Starożytni chrześcijanie przedstawiali prawdę wiary, że chrzest Chrystusa był objawieniem Jego pełnego człowieczeństwa, ale również i bóstwa oraz uprzedzeniem Jego zbawczej śmierci na krzyżu i władzy jako Pana nieba i ziemi.
Chrzest Jezusa był początkiem Jego publicznej działalności, która doprowadziła do śmierci na krzyżu. Chrystus na różne sposoby przekazał nam prawdę, że jest Bogiem, lecz najpełniej przez śmierć i zmartwychwstanie. Na drzewie skazania zawisł niewinny Człowiek, który wziął na siebie wszystkie nasze słabości. W osobie Jezusa został ukrzyżowany również Bóg, poddany a zarazem przezwyciężający ludzką słabość i śmiertelność.
W książce Oskar i pani Róża jest taka scena, kiedy bohaterowie, śmiertelnie chory chłopiec i jego opiekunka są w kaplicy szpitalnej. Chłopczyk wyznaje Bogu: „Kompletnie zbaraniałem, kiedy zobaczyłem Twój posąg, stan w jakim się znajdujesz, przykuty do krzyża, wychudzony, z ranami na ciele… I zezłościłem się. Gdybym był Bogiem, jak Ty, na pewno nie dałbym się tak załatwić”. Pani Róża odpowiada chłopcu, pytając, czy bardziej odpowiadałby mu Pan Bóg z krzepą, silny, triumfujący, którego wszyscy się boją, jak dyrektora w firmie. Mówi: „Zastanów się Oskarze, który z nich wydaje ci się bliższy? Bóg, który nie czuje, czy Bóg, który cierpi? Oskar odpowiada: Ten, który cierpi. Ale gdybym był Bogiem, gdybym miał takie możliwości uniknąłbym cierpienia”. Pani Róża ze spokojem tłumaczy Oskarowi: „Nikt nie może uniknąć cierpienia. Ani Bóg, ani ty… Spójrz na twarz Pana Boga na krzyżu: znosi cierpienie fizyczne, ale nie cierpi duchowo, bo ufa”.
Chrystus cierpiąc z wyboru, przegrał jako człowiek, by wygrać jako Bóg. On nie jest zwolennikiem taniego sukcesu, kuszących prezentów czy przedwyborczych obietnic. Chrystus, będąc Bogiem i człowiekiem, jest bliski, potrafiący współczuć i wzywający do podjęcia wyzwania, jakim jest życie. Idąc za Jezusem, który jest Bogiem, ludzie wierzący odnajdują moc, by nie ustać w drodze. Zawsze mają wiarę, by ufać Chrystusowi.
Chrzest dziecka w kościele jest jedną z wielu ceremonii. Czasem rodzice i inni dorośli są przekonani, że to takie przywitanie dziecka w obecności Panu Bogu. W rzeczywistości chrzest jest, jak naucza Kościół, zanurzeniem człowieka w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Razem z Chrystusem umieramy i rodzimy się do nowego życia. Choć po polaniu wodą i wypowiedzeniu formuły chrztu nic się zewnętrznie nie zmienia, to wewnętrznie rodzi się w ludzkim życiu Boże życie. W zniszczalnym i śmiertelnym życiu rodzi się życie wieczne. Im mniej w nas pokładania całej nadziei w ludzkich siłach, tym więcej w nas Bożej mocy. Kiedy w życiu nie pozostaje nam nic więcej, jak liczyć na Boga, wtedy powoli przekonujemy się, że Bóg jest wszystkim, czego potrzebujemy.
Osobom starającym się podważać religijne prawdy, można zadać pytanie: „Skąd masz pewność, że jesteś tylko istotą śmiertelną?” Przedzieranie się przez życie, może przypominać proces uwalniania się z kokonu larwy motyla. Gdyby rozcięło się kokon, by pomóc przed czasem wydostać się larwie, jej ciało byłoby zbyt wątłe, a skrzydła pomarszczone i nie mogłaby latać. Larwa motyla przedzierając się przez kokon, nabiera potrzebnej siły, by żyć jako motyl.
Od chrztu świętego przeciskamy się przez kokon doczesnego życia, aby znaleźć się w nieograniczonej przestrzeni życia wiecznego. Życie jest historią. Każdy ma swoją własną do przeżycia. A każde życie jest jednym z rozdziałów wielkiej księgi życia, pisanej przez Boga. Na ludzi i świat nie mają wpływu bajki o supermanach, walczących z najeźdźcami z innych galaktyk, lecz historie realne jak ta o Jezusie Chrystusie i wszystkich podobnych Jemu, którzy przeszli przez życie czyniąc dobro. Potrzebne są chwile, kiedy jak przy chrzcie, Bóg dokonuje w nas swego dzieła. Pokrzepia Eucharystią w drodze. Umacnia Duchem Świętym, wzmacnia nasze siły na modlitwie. Dzięki temu, że Bóg jest z nami, przechodzimy przez życie czyniąc dobro, mimo przeciwieństw i wyzwań, jakie napotykamy, i mimo własnych słabości. Nie jest ono triumfalnym marszem, ani torem z przeszkodami. Nasze życie winno być pokornym świadectwem o działaniu wszechmogącego Boga w małym człowieku i o wielkości człowieka, wspartego miłością Boga, którą czasem trudno rozpoznać.
Bóg jest miłośnikiem życia, od Niego bierze ono swój początek, do Niego zmierza. Bóg jest dyskretnym towarzyszem w życiu każdego z nas. Kiedy poznamy pełnię życia, wtedy każdy wyzna: „Ty jesteś Bogiem”. Wyznając, poznamy, że wszystko w życiu prowadziło do pełni, że to co najlepsze zawsze było przed nami. A to co, najlepsze zawsze jest bliskie, bo Boże życie rozpoczęte w chrzcie świętym jest jak fotografia rodzinnego domu, w którym nigdy się nie było, a do którego cały czas się zdąża. Dlatego radość życia nie jest tylko radością fascynującej przygody. Jest radością z powrotu do domu i znalezienia się w objęciach miłosiernego Boga.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. Tim Marshall