Kiedy mówimy o miłosierdziu nie mówimy o «czymś», ale mówimy o «kimś». Miłosierdzie o którym mówią chrześcijanie posiada konkretne imię, czyli konkretne oblicze i obliczem chrześcijańskiego miłosierdzia nie jest «coś», ale Jezus Chrystus. Aby zasadnie mówić o miłosierdziu trzeba zawsze poruszać się w obszarze pewnych wartości. Miłosierdzie ma w sobie coś z podnoszenia człowieka. Jeżeli nie wiemy, na jaki poziom mamy go podnieść, albo skąd mamy go podnieść, to wtedy wszelkie nasze wysiłki będą mijały się z celem. Miłosierdzie nie jest tylko dobroczynnym dziełem, lecz jest wychodzeniem naprzeciw sytuacji, w jakiej konkretny człowiek się znalazł. Dlatego też miłosierdzie, zanim będzie czynione, musi posiadać skalę wartości. Działanie miłosierne przywraca zagubionym wartościom ich należne miejsce. Trzeba koniecznie mieć merytoryczne tło, które pozwoli następnie odczytać sens i potrzebę miłosierdzia. Pierwszy element Miłosierdzia to oblicze Chrystusa. Gdy mówimy, że świat, czyli żyjący w nim człowiek, potrzebuje miłosierdzia, od razu rodzi się pytanie: dlaczego? Encyklika «Dives in Misericordia», została napisana dla cierpiącego, zranionego grzechem świata, w którym Bóg często przedstawiony jest jako ten, który ogranicza wolność człowieka. Jean-Pierre Sartre, francuski filozof-ateista mówił, że jeśli Bóg istnieje, człowiek jest niczym; jeśli Boga nie ma, człowiek jest wszystkim. Takiemu podejściu przeciwstawiał się Jan Paweł II, kiedy mówił, że im bardziej posłannictwo jakie spełnia Kościół jest skoncentrowane na człowieku, im bardziej jest antropocentryczne, tym bardziej musi się potwierdzać teocentrycznie, tzn. musi być skierowane na Boga i na osobę Jezusa Chrystusa. W kulturze współczesnej, nazwanej kulturą płynnych wartości, czy płynnych celów, należy z równą siłą mówić o miłosierdziu co o prawdzie. Czasami odnoszę wrażenie, że należy bardziej mówić o prawdzie niż czynić miłosierdzie. Mówienie o prawdzie jest też dziełem miłosierdzia. Nie zacieśnia się ono wyłącznie do świadczenia pomocy materialnej, ale w czasie w którym żyjemy mówienie, co jest prawdą, co jest fałszem, mówienie o prawdzie jako takiej jest wielkim dziełem miłosierdzia. Kościół był zawsze środkiem, apostołem miłosierdzia, kiedy głosił prawdę. Z tej prawdy rodziły się również właściwe czyny. W świecie pełnym zamieszania, pełnym płynności, głoszona prawda wiary staje się tym bardziej dziełem miłosierdzia. Prawda o Bogu, który objawił się w pełni w Jezusie Chrystusie jest bowiem istotnym tłem do rozmowy o miłosierdziu i równocześnie zachętą do jego pełnienia. Jeżeli bowiem nie ma odniesienia do Boga, który jak wierzymy jest też sędzią, to nikt ludzi nie zobowiąże, by byli względem siebie miłosierni.
O. Zdzisław Kijas OFMConv.
Powyższy tekst jest fragmentem konferencji wygłoszonej podczas spotkania zatytułowanego „Oblicza miłosierdzia”, które odbyło się w Rzymie, 13 marca 2016 r. Zostało ono zorganizowane z inicjatywy Ośrodka Pontyfikatu i duszpasterstwa przy kościele św. Stanisława BM i miało na celu przypomnienie treści encykliki „Dives in misericordia” św. Jana Pawła II oraz przybliżenie znaczenia Roku Miłosierdzia w świetle bulli „Misericordiae vultus” papieża Franciszka. Tematy te zostały podjęte w dwóch konferencjach przez: ks. Andrzeja Dobrzyńskiego i o. Zdzisława Kijasa OFMConv. Obie wypowiedzi w wersji video można obejrzeć na kanale You Tube.