„W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?” (J 6,30).
Podobne pytania stawiają również nam, wierzącym – i jak wówczas odpowiadamy? W jaki sposób staramy się przekonać pytających, że Bóg jest i że jest nam bardzo bliski? Odpowiedzi – w formie konkretnych postaw życiowych – padają różne. Wiele z nich zależy od wieku wierzącego, sytuacji, w jakiej się znajduje, stanu zdrowia, materialnych czy intelektualnych możliwości… Odpowiedzi mogą więc być różne, ale nie może ich zabraknąć. Zadaniem tego, kto wierzy, jest czynić widzialnymi owoce swojej wiary, być „znakiem” obecności Boga w świecie. Nikt nie może usprawiedliwiać się, że tego nie czyni, bo brak ku temu okazji czy możliwości. Nic z tego! Okazji jest zawsze bardzo wiele, co najwyżej zabraknąć może chęci.
Kto skarży się, że brak mu okazji do czynienia dobra, widocznie zapomniał, co znaczy samo dobro, co znaczy być dobrym i dobro rozdawać. Kto narzeka, że nie jest kochany, być może nigdy nie pojął, czym jest prawdziwa miłość. Może sądził, że jest ona prezentem, który się otrzymuje, nie zaś darem, którego się udziela bezinteresownie. Nigdy nie zabraknie okazji do miłości dla kogoś, kto kochać pragnie.
Modlitwa jest cudem miłości Boga i człowieka, wymownym znakiem bliskości nieba z ziemią i ziemi z niebem, przynależności człowieka do Boga i przyjaźni Boga z człowiekiem. Modli się więc Bóg i człowiek. Na pytanie „Cóż zdziałasz?” – Jezus odpowiada bardzo prosto, czyli modli się. Jego słowa brzmią: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34a). Kiedy więc świat żąda od nas znaku, że Bóg jest i rządzi światem, trzeba pokazać mu modlitwę. Ten, kto modli się, nie tylko leczy swoje wnętrze, ale również rozlewa balsam ukojenia na rany świata. Modlitwa jest cudem Bożej miłości dla człowieka, ale ona sama również sprawia cuda.
Temu, kto wierzy, może zabraknąć dobrych i mądrych słów, może zabraknąć siły i chęci do czynienia dobra, lecz nie może zabraknąć w jego życiu modlitwy. Nikt zatem nie może uważać się za tak biednego, aby nie mógł się modlić.
Modlitwa nie jest jedynie ulgą w pracy, pociechą w trudnościach czy lekarstwem w cierpieniu. Nie jest też wyłącznie chlebem, który się spożywa, kiedy jest się głodnym. Sama w sobie jest cudem życia. Jest cudem nadziei w czasach beznadziei, cudem odwagi w dobie tchórzostwa, cudem radości w chwilach smutku, cudem obecności Boga w sytuacji, kiedy wielu i przy użyciu niezwykle kosztownych środków, podejmuje systematyczne starania, aby wykluczyć Go z życia społecznego. Także wtedy modlitwa jest cudem, która rzeczy niemożliwe czyni możliwymi.
Zdzisław J. Kijas OFMConv.
Fot. Josh Applegate/Unsplash.com