Mt 18, 21-35
„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,21-22).
Mówił Cyceron w Hortensjuszu: „złośliwość woli sprawia nam więcej zła, niż pomyślny los daje nam dobra”. Nikt więc – dopowiada Etienne Gilson – nie jest szczęśliwy, jeżeli nie ma tego, czego pragnie, ale nie wystarcza posiadanie tego, czego się chce, żeby być szczęśliwym. Zgodziwszy się na to, należy z drugiej strony przyjąć za oczywiste, że każdy człowiek, który nie jest szczęśliwy, jest nędzarzem, a więc ten, który nie ma tego, czego chce, jest nędzarzem. Zagadnienie szczęśliwości sprowadza się więc do ustalenia, czego człowiek powinien pragnąć, aby być szczęśliwym, i jak może to osiągnąć (De beata vita, II,10).
A co modlitwa ma wspólnego ze szczęściem? Jest właśnie nieodzownym narzędziem do niego. Po pierwsze przypomina mocno o tym, co już posiadamy, aby być szczęśliwymi. Jest ona bowiem rozmową z Bogiem, który jest źródłem i zarazem gwarantem szczęścia dla tego, kto się modli. Czyż nie jest wielką radością możliwość rozmawiania z Bogiem? Otwierania się przed Kimś, kto mnie rozumie doskonale, kto zna moje trudności i radości, moje potrzeby i oczekiwania…? Który się mnie nie wstydzi, ani nie unika, który nie wyznacza mi godzin przyjęć, lecz zawsze jest „na miejscu”, zawsze do mojej dyspozycji… Rozmawiać z Bogiem to istotnie wielkie szczęście! Ale nie tylko!
Modlitwa jest również narzędziem do szczęścia, ponieważ uczy i przypomina modlącemu się, że jego szczęście zależy od szczęścia innych. Moje szczęście, moja radość jest niepełna, kiedy inni są smutni: kiedy inni płaczą, nie mogę się śmiać, a przynajmniej nie wypada. Można być szczęśliwym tylko razem, tylko wspólnie z innymi. Czy jednak mogę być szczęśliwym, jeśli moje zachowanie było powodem czyjegoś smutku lub krzywdy? Autentyczna modlitwa jest zatem szczerą prośbą o przebaczenie, radością przyjęcia go od Boga i jednoczesnym pragnieniem ofiarowania przebaczenia innym. Ewangeliczny dłużnik został wydany katom, ponieważ nie ofiarował przebaczenia, które sam otrzymał.
Błagajmy więc Boga o przebaczenie dla siebie, prosząc Go jednocześnie, aby nauczył udzielać przebaczenia „naszym winowajcom”, tym, którzy wyrządzili nam krzywdę. Taka bowiem jest droga, która prowadzi do szczęścia.
Zdzisław J. Kijas OFMConv