Może zaskakiwać zachowanie Pana Jezusa w stosunku do kobiety kananejskiej. Przyszła do Niego ze swą matczyną troską: „Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha” (Mt 15, 22). Prosiła Go o to, by się zlitował i pomógł jej córce. Wierzyła, że tylko On może ją uwolnić. Błagała Go. Wręcz wykrzykiwała swoją prośbę. Pan Jezus wpierw „nie odezwał się do niej ani słowem” (Mt 15, 23). Jego brak zainteresowania wołaniem Kananejki nie dziwił Apostołów. Rozdrażnieni sytuacją prosili Jezusa, żeby ją odprawił. Na ich interwencję Pan Jezus odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15, 24). Odpowiedź ta sugeruje, że uczniowie mieli na myśli spełnienie prośby Kananejki. Trudność jednak polegała na tym, że zgodnie z zapowiedziami proroków, misja Jezusa ograniczała się tylko do Izraela. Miał przyprowadzić do Boga tylko Naród Wybrany, a wówczas wokół tego narodu zgromadzą się inne. Tymczasem kobieta przyszła, upadła przed Nim i błagała, by jej dopomógł. Wtedy padły słowa, które może znieść tylko miłość matki: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom” (Mt 15, 26). Przyjęła to publiczne upokorzenie, byle tylko uzyskać uzdrowienie swego dziecka. I dopięła swego. Co więcej, spotkała się z pochwałą Pana Jezusa: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz” (Mt 15, 28).
Pan Jezus wiedział od początku, że to uczyni. Wiedział też, że ta kobieta ma wystarczającą wiarę, aby zwycięsko znieść próbę. Potrzebował tej sytuacji, aby objawić Apostołom, że nie tylko synowie Izraela mają prawo do miłości Boga. Nie tylko ich prośby są wysłuchiwane i spełniane. Owszem, Bóg uczynił Izraela swoim Narodem Wybranym, i dlatego jego synowie są w sytuacji uprzywilejowanej, jednakże również ci, którzy nie należą do tego Narodu, mają prawo przedstawiać swoje sprawy Bogu i ich modlitwy będą skuteczne. Jedynym warunkiem jest, by mieli mocną wiarę.
Jest to lekcja, której wymowa zachowuje swą aktualność również w odniesieniu do chrześcijaństwa. Wszyscy, którzy przez chrzest stali się braćmi Chrystusa, są nowym Narodem Wybranym – ludem dzieci Bożych. Ci, którzy pozostają w jedności z Ojcem przez łaskę uświęcającą otrzymaną na chrzcie świętym i ożywianą w sakramentach świętych, mają bezpośredni przystęp do Niego w Duchu Świętym. Łatwo przychodzi im modlić się i ich modlitwa jest najbardziej skuteczna. Nawet wtedy, gdy „nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26). Tak więc ci, którzy modląc się pozostają w stanie łaski, są jakby w pozycji uprzywilejowanej. A inni? Ci, którzy nie są ochrzczeni a wierzą w Boga albo ci, którzy utracili łaskę przez grzech i żyją w tym stanie, bądź dlatego, że tak potoczyły się ich losy, bądź też, że grzech przerodził się w nałóg? Właśnie Ewangelia o kobiecie kananejskiej jest dla nich prawdziwą Dobrą Nowiną. Chrystus uczy, że i oni nie tylko mają prawo zwracać się do Niego w modlitwie, ale wręcz powinni to robić. Ich modlitwa będzie na pewno trudniejsza, bardziej wymagająca, bo zanoszona z innej pozycji niż ta uprzywilejowana – dziecka Bożego. Tym niemniej i ona może być skuteczna, o ile będzie pełna wiary i żarliwości.
Jeśli więc ktoś zaplącze się w grzech, utraci łaskę uświęcającą, niech nie rezygnuje z modlitwy! Ona może być skuteczna. Ona może przynieść uwolnienie spod wpływu złego ducha. Bywa, że człowiek zagubi się, popełni poważny występek, albo w jego życiu nagromadzi się wiele niewierności. Wówczas trudno jest stanąć przed Bogiem. Wszystko zdaje się odpychać grzesznika od świętości Boga. Poczucie własnej niegodności podpowiada: próżne twoje modlitwy, jesteś zbyt grzeszny, aby Bóg cię wysłuchał; nie warto się modlić, to i tak nie pomoże i nie zmieni twego życia. Pokusa zniechęcenia jest trudna do przezwyciężenia. Dlatego Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii ukazuje nową prawdę: jakakolwiek byłaby sytuacja człowieka, może on zanosić modły do Boga. Wbrew pozorom Bóg nie pozostaje wobec niej obojętny. Wytrwałość w modlitwie połączonej z wiarą w Jego wszechmoc zawsze odnosi skutek: „Wielka jest twoja wiara; niech się stanie, jak chcesz” (Mt 15, 28).
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Thomas Vitali/Unsplash.com