Znali Jezusa jako cieślę z Nazaretu. Wiedzieli, że nigdy nie zajmował się pasterstwem. On tymczasem mówił o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem” (J 10, 11). Musieli zdawać sobie sprawę z tego, że Jego słowa nie odnoszą się do zwyczajnego wypasania owiec, znanego im z codziennego życia. Bez trudności kojarzyli słowa Jezusa ze znanymi im fragmentami Pisma, które odwoływały się do podobnych obrazów, aby przekazać głębokie treści związane z życiem społecznym i religijnym Narodu Wybranego. Wielokrotnie bowiem przez usta proroków Bóg objawiał prawdę, że On sam jest pasterzem swojego Ludu i „pasie swą trzodę, gromadzi [ją] swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie” (Iz 40, 11). Również patriarchowie, sędziowie i królowie byli często przedstawiani, jako posłani przez Boga pasterze Izraela (por. 2 Sm 5, 2; 7, 7; Jdt 11, 19 i inne). W końcu, prorocy wskazywali na przyszłego Mesjasza jako tego, który „powstanie (…) i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana, Boga swego” (Mi 5, 3).
Słuchacze Jezusa nie mogli mieć wątpliwości, że nawiązuje On do tych wszystkich przekazów Pisma. Wizerunek pasterza, jaki przedstawiał Pan Jezus, był bogatszy od tego, jaki faryzeusze mieli w pamięci, i który przez wieki stosowano do duchowych przewodników Narodu Wybranego. Największe wrażenie wywarło na nich stwierdzenie, że On, jako dobry pasterz, dobrowolnie oddaje swoje życie za owce (por, J 10, 15). Faryzeusze zapewne wspomnieli na słowa proroka Zachariasza: „mieczu, podnieś się na mego Pasterza, na Męża, który jest Mi bliski – wyrocznia Pana Zastępów. Uderz Pasterza, aby się rozproszyły owce…” (Za 13, 7). Zorientowali się, że Jezus daje do zrozumienia, iż jest Mesjaszem, na którym wypełnia się to proroctwo. On potwierdzał ich domysły mówiąc: „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. (…) Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10, 17-18).
Stało się oczywiste, że Jezus, przywołując obraz dobrego pasterza, chce powiedzieć, iż jest Bogiem, królem, sędzią, przywódcą Narodu Wybranego, oczekiwanym przez Izraela Mesjaszem. To, co usłyszeli, wprawiło ich w zakłopotanie. W pierwszym odruchu dezaprobaty uznali Go za szaleńca, opętanego przez złego ducha i nie zasługującego na uwagę. Jednak dzieła, których dokonywał na ich oczach, przekonywały ich, że nie może być opętanym przez diabła. Nie ustosunkowali się więc w żaden sposób do tego, co mówił Jezus, pozostało w nich jedynie rozdwojenie (por. J 10, 19). Wydaje się, że nie zwrócili uwagi na istotne szczegóły wypowiedzi Pana Jezusa, Nauczyciel bowiem nazywał siebie „dobrym pasterzem” i twierdził, iż zna swoje owce, że zależy Mu na nich i właśnie dlatego jest gotów za nie umrzeć. Być może, gdyby to dotarło do ich umysłów i serc, mogliby pojąć, że On zna każdego z nich i że na każdym z nich Mu zależy, że każdego z nich chce mieć w swojej owczarni, troszczyć się, prowadzić i strzec, aż do poświęcenia swojego własnego życia. Gdyby w to uwierzyli, nie byłoby w nich rozdwojenia. Mogliby bez obawy pójść za Nim i doświadczać Jego boskiej miłości.
Dziś Chrystus skierowuje do nas te same słowa. I nam przedstawia się jako dobry pasterz. Jesteśmy w lepszej sytuacji aniżeli faryzeusze, którzy słuchali Go dwa tysiące lat temu. My nie potrzebujemy już zastanawiać się nad tym, czy Jego orędzie jest prawdziwe. Wiemy, że ono już się wypełniło. Chrystus oddał życie za swoje owce i odzyskał je. A jednak, mimo paschalnego doświadczenia śmierci i zmartwychwstania naszego Pasterza, czasem odnajdujemy w sobie ślady owego rozdwojenia, które przeżywali faryzeusze. Z jednej strony Jego dzieła, a w szczególności Jego śmierć i zmartwychwstanie, przekonują nas, że On prawdziwie jest Mesjaszem, Panem i Zbawcą, i że warto iść za Nim, aby mieć udział w Jego szczęściu. Z drugiej zaś brak nam wiary, zaufania i odwagi, aby przełamać własne poczucie samowystarczalności i całkowicie złożyć swoje losy w Jego ręce. Być może wynika to stąd, że nie do końca dociera do nas prawda o tym, że On zna każdego i każdą z nas, i my Go znamy. A nie jest to tylko znajomość intelektualna, która może zawodzić. Jest to wewnętrzne poznanie, wykraczające poza możliwości naszego rozumu i zmysłów.
On jest w nas, a my w Nim – tak, jak jest w Ojcu, a Ojciec w Nim – dzięki Duchowi Świętemu, którym nas napełnił. On nie ma przed nami żadnych tajemnic i zna wszystkie nasze tajemnice. Usiłujemy wyjawiać przed Nim tylko skrawki naszej rzeczywistości – te piękniejsze, bojąc się, że utracimy Jego miłość. Nie warto! Jemu zależy na nas – na takich, jakimi jesteśmy. Chrystus, dobry Pasterz, chce nas mieć w swojej owczarni i bezpiecznie prowadzić po drogach tego świata do domu Ojca. On troszczy się o nas z miłością. On za nas oddał swoje życie. On chce obronić nas od wszelkiego zła i całkowicie zaspokoić nasze pragnienie szczęścia. Trzeba jedynie zdobyć się na to, by Mu zaufać i pójść za Nim. Jeśli brak nam odwagi, trzeba o nią wytrwale prosić i otwierać umysł i serce na działanie mocy Ducha Świętego.
Gdy z bólem odnajdujemy w sobie ślady rozdwojenia – bo chcemy iść za naszym Pasterzem, a równocześnie wydaje się nam, że lepiej szukać soczystszej trawy na własną rękę i przez zmęczenie, opieszałość, lenistwo nie dotrzymujemy kroku albo pozwalamy się zwodzić fałszywym pasterzom, którzy prowadzą na manowce, okazując pozory troski, a w rzeczywistości pragnąc ostrzyc nas i obedrzeć z wszelkiej godności – napawa nadzieją i radością wspomnienie, że Chrystus nigdy z nas nie rezygnuje, bo nas zna i zależy Mu na nas. On idzie zawsze tak blisko, byśmy mogli dostrzec Jego obecność i nieustannie daje szansę powrotu. On sam poszukuje, wyplątuje z chaszczy zła, bierze na ręce i cieszy się, że udało Mu się nas odzyskać.
Niech Bóg da nam łaskę wiary, abyśmy ufnie podążali za Chrystusem, dobrym Pasterzem, i z wdzięcznością śpiewali wraz z Psalmistą:
„Pan jest moim pasterzem: nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym przechodził ciemną doliną,
zła się nic ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
(…) Tak dobroć i łaska pójdą w ślad. za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy ” (Ps 23/22/. 1-4.6).
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Dibya Jyoti Ghosh/Unsplash.com