Czym byłoby nasze życie, gdyby nie było zmartwychwstania? Pustym czasem, który nie wiadomo po co rozpoczął się i nie wiadomo dlaczego szybko się kończy w ciemnościach niebytu. Nawet idea reinkarnacji nie daje zadowolenia, bo co to byłoby za szczęście wcielić się ponownie w kamień, albo żabę. A nawet gdybyśmy – w najlepszym przypadku – wcielili się na powrót w człowieka, to czy nasze życie byłoby bardziej szczęśliwe, pozbawione trosk i bólu? Cóż to za szczęście zmagać się ze złem bez końca?! Gdyby nie było zmartwychwstania, smutne byłoby to życie, które trwa lat kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt. Nigdy nie bylibyśmy w stanie osiągnąć pełnego zadowolenia, nie mówiąc już o jakimkolwiek szczęściu. Wszystko byłoby płaskie i ograniczone. Przeklinalibyśmy każdy dzień, który przynosi trud, a nie daje adekwatnej rekompensaty. Zazdrościlibyśmy tysiącom nienarodzonych, bo bez trudu codzienności osiągnęli stan nicości, który byłby naszym przeznaczeniem. Jedynie oni byliby tymi szczęśliwcami, którzy nie mieli okazji, by łudzić się nadzieją i ostatecznie doświadczyć rozpaczy ostatniego dnia życia. A jednak wiara w przyszłe zmartwychwstanie jest dla wielu ludzi trudna do przyjęcia. Saduceusze, z którymi spotkał się Pan Jezus, twierdzili wprost, że nie ma zmartwychwstania. Przytaczając, przykład kobiety, która była żoną siedmiu braci, zadali pytanie, które miało dowieść, iż twierdzenie, że ludzie zmartwychwstaną jest bez sensu: „Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną?” (Łk 20, 33) Odpowiedź nie była trudna: „ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić” (Łk 20, 35).
Pytanie pozwala jednak odkryć, na czym polegała ich trudność. Rozmówcy Jezusa usiłowali po ludzku wyobrazić sobie rzeczywistość po zmartwychwstaniu. Przykładali miarę tego świata do nieskończoności. Nie byli w stanie zrozumieć, że stan człowieka po zmartwychwstaniu zasadniczo różni się od jego ziemskiej egzystencji. To przerastało ich możliwości pojmowania. Ich myślenie w kategoriach czasu, przestrzeni i ludzkich układów społecznych nie mogło zgodzić się z tajemnicą zmartwychwstania. Odrzucali ją więc, jako niemożliwą. To samo niebezpieczeństwo grozi współczesnemu człowiekowi. Przyzwyczailiśmy się do naukowej analizy rzeczywistości, w której współczynniki czasu i miejsca odgrywają zasadniczą rolę. Ludzie pytają czasem, pół żartem, pół serio: Gdy nastąpi zmartwychwstanie, to gdzie się pomieszczą ci wszyscy ludzie, którzy przez tysiące lat zapełniali ziemię? Co, przez całą wieczność śpiewać alleluja?! – przecież to musi być niesamowicie nudne zajęcie, zwłaszcza dla takiego afona, jak ja! Czy, gdy zmartwychwstaniemy, będę mogła mieć mojego psa…? Dopóki pytania te pozostają w sferze żartu, można nie obawiać się o kształt wiary. Czasem jednak wątpliwości rodzące się z przykładania ludzkich wyobrażeń do rzeczywistości nieba są rzeczywistą przeszkodą w przyjęciu prawdy o przyszłym zmartwychwstaniu ludzi. Daremnie więc próbowałby ktoś przekonująco opisać to, co czeka nas na drugim świecie. I Pan Jezus tego nie czynił. Przekazał jedynie prawdę: „ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem, umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania” (Łk 20, 35-36).
Życie po śmierci nie będzie określone czasem – trwać będzie ono bez końca. Wejście w wieczność będzie możliwe, bo człowiek zjednoczy się z wiecznym Bogiem jako Jego dziecko. Ludzie będą równi aniołom, to znaczy nie będą w żaden sposób ograniczeni. Będą istnieć poza czasem i miejscem. Tego stanu nie można sobie wyobrazić. Wyobraźnia musi ustąpić miejsca wierze. Możemy jedynie zaufać Słowu Boga i żywić nadzieję, że po śmierci będziemy żyli w Nim, bo „Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20, 38). Jak będzie wyglądało to nowe życie, przekonamy się w momencie, który On sam wyznaczył. Bądźmy cierpliwi! Zmartwychwstanie jest. Pan ,,zmartwychwstał, jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1Kor 15, 20). To dzięki temu pierwszemu zmartwychwstaniu, wszystko w naszym życiu ma sens.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Ashley Bean/Unsplash.com