Kolejny adwent przed nami. Może już kilkadziesiąt adwentów naszego życia minęło. Może już tyle razy oczekiwaliśmy na ten czas z nadzieją, że przyniesie zmianę i nic… Nic się nie zmieniło. Wszystko po staremu. I właśnie dlatego, w swojej mądrości Kościół ofiarowuje nam dzisiejsze czytania.
Trudny dar…
Najpierw przypomina nam przez proroka Izajasza o prezencie wolności, który otrzymaliśmy. To my wybieramy drogę, którą pójdziemy. Czy będziemy iść tak by ominąć naszego Niebieskiego Ojca, czy zechcemy się z Nim spotkać? Często wyrzucamy Go ze swojej codzienności, a potem skarżymy się na to, że Go nie doświadczamy. On nie wchodzi w życie nieproszony. Czeka na zaproszenie.
Dobry sprzęt
Drugie czytanie przypomina nam, że na tej drodze, którą idziemy, nie jesteśmy sami. Bóg wyposażył nas we wszystko, co konieczne, by nasza codzienność była wypełniona Nim samym. Choć droga nie jest łatwa, my mamy „profesjonalny sprzęt”, najlepszy ekwipunek.
Mam wybór
Ewangelia z kolei pragnie wyrwać nas z letargu, w jakim może się znajdujemy. Tak, to jest kolejny adwent; tak, to jest kolejny raz, kiedy przychodzimy do kościoła w niedzielę. Ale to może być ten szczególny czas, to może być właśnie ten dzień, w którym wypełnią się Boże obietnice. Damy się więc ponieść zniechęceniu, czy zdecydujemy się na aktywne oczekiwanie? To, jaki będzie ten adwent w dużej mierze zależy od nas i od tego, jaką drogą w nim pójdziemy.
Maria Miduch, wykładowca języka hebrajskiego i Starego Testamentu