Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»
Czasem przez głowę może nam przelecieć myśl: „Jezus to miał łatwo bo był bez grzechu”. Może nam się wydawać, że kiedy startuje się z pozycji bezgrzeszności wszystko pójdzie łatwo. Dobrze więc, że dzisiejsza Ewangelia w tych kilku bardzo prostych zdaniach przypomina nam, że wcale tak nie było. Życie Jezusa mimo, że całkowicie bezgrzeszne wcale do prostych nie należało. On także przeżywał pokusy. Różnica między Nim a nami polega na tym, że my często pokusom ulegamy, On nigdy. Dzisiejsza perykopa mówi także o tym, że bliskość z Bogiem wcale nie jest gwarantem świętego spokoju i braku kuszenia. Szatan nie daje spokoju nawet Jezusowi, dlaczego więc ma dać go Tobie?
Znamy swoją kondycję moralną. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale na pewno nie jesteśmy doskonali. I nie musimy być! Drugie czytanie z dzisiejszej liturgii bardzo dobitnie pokazuje nam od czego – a raczej od kogo zależy nasze zbawienie! Więc nie musimy się już starać? Ulegamy pokusie czy nie ulegamy to już wszystko jedno? Jeżeli kogoś kocham, a ten ktoś kocha mnie to oczywiste, że będę starał się słuchać Jego a nie tego, kto jest mu przeciwny… I znów się wszystko sprowadza do miłości.
Maria Miduch, wykładowca języka hebrajskiego i Starego Testamentu