Podeszła do Jezusa z uprzedzeniem. „Jakżeż Ty będąc Żydem prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” (J 4, 9). W tym momencie rozmowa mogła się zakończyć. Pan Jezus dotrwałby w pragnieniu do spotkania z kimś, komu byłyby obojętne nacjonalistyczne zaszłości, albo do powrotu Apostołów. Ona zaś pozostałaby nieświadoma swej – być może niezawinionej – ciasnoty, która nie pozwala dostrzec wartości ludzi i zjawisk. Sprawy potoczyły się jednak inaczej. Pan Jezus nie przykładał wagi ani do tego, że ona jest Samarytanką, ani, że jest kobietą, ani też, że jej sytuacja małżeńska nie jest uregulowana zgodnie z zasadami Prawa. Był wolny od uprzedzeń. Poprowadził dalej rozmowę tak, by i ona wyzwoliła się z nich i skorzystała z dobra, jakie niósł jej nie jako Żyd, ale jako Chrystus – Syn Boga: ,,O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj mi się napić» – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej” (J 4, 10).
W tym jednym zdaniu Pan Jezus nie tylko zasugerował jej sposób przełamania stereotypów myślenia, ale też wskazał na to, co mogła zyskać wyzbywając się ich. Trzeba było, aby poznała, kim jest jej rozmówca. Wówczas dopiero mogła zdobyć się na prośbę i otrzymać dar wody żywej.
Chrześcijanie zazwyczaj nie mają uprzedzeń w stosunku do Pana Jezusa. Uznają, że jest Synem Bożym, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia i zwracają się do Niego z ufnością. Jest jednak wielu takich, którzy mówią: „Chrystus – tak, Kościół – nie”. Uprzedzenie w stosunku do Kościoła ma różnorakie źródła. Ktoś nie akceptuje zasad moralnych, które Kościół głosi w oparciu o Objawienie i Tradycję. Ktoś inny, przykładając wzory współczesnych struktur społecznych, nie może przyjąć jego hierarchicznego ustroju. Jeszcze inny gorszy się postępowaniem ludzi Kościoła. Często, mając własne problemy duchowe lub moralne, człowiek usiłuje usprawiedliwić siebie, wysuwając oskarżenia pod adresem Kościoła. Jakiekolwiek jednak byłyby bezpośrednie przyczyny takiej postawy, zawsze u jej korzeni jest brak dostatecznej wiedzy o tym, czym Kościół jest w swej istocie. To z kolei powoduje, że wierzący nie jest w stanie ocenić dóbr, jakie Kościół ma mu do zaoferowania. W konsekwencji dochodzi do wniosku, że jest mu on do niczego nie potrzebny, a nawet przeszkadza w kontakcie z Bogiem.
W tej sytuacji jedyną odpowiedzią ze strony Kościoła są słowa, które Pan Jezus skierował do Samarytanki: „O, gdybyś znała dar Boży i, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj mi się napić» – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej” (J 4, 10). Inaczej mówiąc, jeśli chcesz uwolnić się od uprzedzeń w stosunku do Kościoła, musisz go poznać, dostrzec, że jest Bożym darem i że ma dla ciebie coś cennego, czego nie możesz otrzymać inaczej, jak tylko z jego rąk. Nie bez przyczyny słowa, które Pan Jezus odniósł do siebie, zostały tu zastosowane do Kościoła. Wiadomo bowiem, że ta wspólnota wierzących o określonej strukturze społecznej jest mistycznym Ciałem Chrystusa. Św. Paweł wyjaśniał to w pierwszym Liście do Koryntian: „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno ciało (…). Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami” (12, 12-13.27). Kościół więc nie jest instytucją społeczną, jak wiele innych. Jest to wspólnota, w której żyje zmartwychwstały Chrystus – więcej: z którą On utożsamia się i przez którą działa w świecie, niosąc zbawienie. Miliony Jego członków jednoczy ten sam Duch. Często są to członki okaleczone ludzką słabością, ale wszystkie razem przepełnione uświęcającą mocą Ducha tworzą jedno, święte Ciało. Jeśli ktoś w swoim widzeniu Kościoła zatrzymuje się jedynie na jego widzialnej strukturze i słabościach ludzi, którzy ją tworzą, zapominając o tym, że żyje w niej Chrystus, postrzega go jako okaleczone, martwe ciało pozbawione Głowy i Ducha. Łatwo wtedy odwrócić się z poczuciem obrzydzenia.
Pan żyje we wspólnocie wierzących, którą sam założył – po ludzku niedoskonałej, po Bożemu świętej. Jak wtedy – u studni Jakubowej, tak i dziś – w Kościele, czeka na człowieka z darem wody żywej. Dar ten to Duch Święty, który napełnia człowieka uświęcającą łaską, czyniąc go coraz bardziej świętym na wzór Boga Ojca (por. J 7, 38-39). Kto wierzy, że tak jest, nie pozwoli, by własne uprzedzenia albo słabość ludzi Kościoła, oddaliły go od tego Źródła wody, która gasi pragnienie na wieki. Przyjdzie i poprosi o nią przy chrzcielnicy, u kratek konfesjonału, przy Eucharystycznym stole. Wtedy – jak Samarytanka – zobaczy, że sam może uwolnić innych od uprzedzeń, dając wobec nich dobre świadectwo i prowadząc ich do Jezusa, który jest w Kościele i w nim zbawia.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Karim Manjra/Unsplash.com