Pan Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność od wezwania: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15). Wezwanie do nawrócenia jest ciągle aktualne. Odbija się ono echem w naszych sumieniach, niepokoi, prowokuje do krytycznego spojrzenia na własną codzienność i zachęca do kształtowania naszego życia w oparciu o niezmienne zasady, które proponuje Chrystus. Głos sumienia budzi w nas pragnienie odnowy myślenia, wartościowania i postępowania. Decydujemy się na sakramentalną spowiedź w nadziei, że stanie się ona początkiem nowego, lepszego życia. Odchodzimy od kratek konfesjonału wdzięczni Bogu za dar Jego miłosierdzia, dzięki któremu dostępujemy łaski oczyszczenia z grzechów i daru mocy ducha na drogę nieustannego podążania za dobrem i unikania zła. Staramy się trwać w tej łasce. Często okazuje się jednak, że szybko dają o sobie znać słabości, ulegamy starym pokusom, na nowo popadamy w grzech. Brak stałości w wypełnianiu dobrych postanowień rodzi zniechęcenie. Zadajemy sobie wówczas pytanie: od czego zależy skuteczność i trwałość nawrócenia?
Zanim podejmiemy próbę znalezienia odpowiedzi na to pytanie w oparciu o zacytowane zdanie Pana Jezusa, trzeba zwrócić uwagę na jeden szczegół, który pomoże uniknąć rozczarowania i zniechęcenia, gdy zauważamy, że przystąpienie do spowiedzi, z którym wiązaliśmy wielkie nadzieje na przyszłość, zbyt mało zmienia w naszym życiu. Otóż Pan Jezus nie mówi: nawróćcie się, ale nawracajcie się. A więc nawrócenie nie jest jednorazowym aktem, ale pewnym procesem. Dlatego nie należy zrażać się niepowodzeniami, lecz trzeba ciągle wracać do konfesjonału z niezachwianą ufnością w Boże miłosierdzie. Oczywiście nie może to być ufność zuchwała, która ucisza sumienie przekonaniem, że i tak Bóg odpuści nam grzechy. Regularna spowiedź – nawet wtedy, gdy grzechy powtarzają się – musi oznaczać naszą chęć duchowego wzrastania i nieustannego zbliżania się do ideału dobroci, jaki jest w Bogu, czyli wolę nawrócenia.
Sakrament pokuły może stać się skutecznym środkiem nawrócenia, o ile będziemy do niego przystępować z właściwą motywacją. Łatwo zauważyć różnicę pomiędzy motywem nawrócenia, jaki wynika z nawoływania proroka Jonasza, a tym, który podaje Pan Jezus. Jonasz przestrzega: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona” (Jon 3, 4), podczas gdy Pan Jezus obwieszcza: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże” (Mk 1, 15). Mieszkańców Niniwy skłonił więc do zmiany postępowania strach przed kataklizmem, jaki mógł na nich przyjść z powodu ich grzechów. Trzeba stwierdzić, że był to motyw wystarczający, by objawiło się miłosierdzie Boga wobec nich.
Podobnie też ktoś, kto przystępuje do spowiedzi sakramentalnej jedynie ze strachu przed czekającą go karą za grzechy, może dostąpić łaski rozgrzeszenia, o ile – bez względu na motyw – jego spowiedź wyraża skruchę. Nie wystarcza to jednak, aby dokonało się w nim trwałe nawrócenie dające podstawy do duchowego wzrostu. Codzienność przyniesie wiele wrażeń, które zagłuszą poczucie strachu, zabraknie mobilizacji, radość z uwolnienia od grzechów zostanie przyćmiona powabem pokus i człowiek na nowo zacznie popełniać dawne błędy. Pan Jezus proponuje inny, głębszy motyw – bliskość królestwa Bożego. Królestwo Boże objawiło się wraz z Jego przyjściem na świat. On sam objawił przez swoje dzieła, iż jest to królestwo zbudowane na miłości Boga i bliźniego. Posłuszny do końca woli Ojca, oddał swoje życie z miłości do każdego z nas, pragnąc wprowadzić nas w świat swojej miłości. Dlatego też nasza wola nawrócenia winna wypływać z pragnienia jak najpełniejszej odpowiedzi na tę właśnie ofiarną miłość. Tylko wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że grzech jest podeptaniem miłości Chrystusa, naszego Pana i Brata, jesteśmy zdolni do szczerego żalu i prawdziwej chęci poprawy, które mogą stać się podstawą trwałego nawrócenia.
Wezwanie Pana Jezusa do nawrócenia jest uzupełnione zachętą do wiary w Ewangelię. Jest to niesłychanie ważne uzupełnienie. Zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że nasze nawrócenie dokonuje się nie tylko na poziomie świadomości – można doskonale wiedzieć, że Bóg nas kocha, że powinniśmy odpowiadać na Jego miłość przez godziwe życie, można szczerze żałować ze względu na tę miłość, a równocześnie grzeszyć, ulegając pokusom, które zdają się przerastać nasze siły nadwyrężone ludzką słabością. Dlatego potrzeba wiary w Ewangelię, by nie ustawać w procesie stałego nawracania się. Ewangelia bowiem, to dobra nowina o tym, że Jezus „uwolnił nas spod władzy ciemności” (Kol 1, 13) i grzech nie panuje nad nami. Jest to również orędzie o działaniu w nas Ducha Świętego, który swoją mocą pokonuje naszą słabość i uzdalnia nas do tego, byśmy oparli się grzechowi, trwali w łasce uświęcającej i budowali w sobie królestwo Boże przez rozwój dobra wszczepionego w nas przez Stwórcę. Wiara w Ewangelię daje pewność, że Chrystus jest zawsze blisko, że napełnia nas miłością i prowadzi ku dobru, przywołuje, gdy błądzimy i przebacza nawet wtedy, gdy stać nas jedynie na niepewne „przepraszam”. Wiara w Ewangelię uświadamia nam, że ważne jest nasze dążenie do nawrócenia, ale ostatecznie dokonuje się ono w nas mocą łaski Chrystusa. Potrzeba otwarcia serca na tę łaskę, aby nawrócenie stało się w nas rzeczywistością. Dokonuje się ono przez udział w sakramentach świętych, modlitwę o trwanie w miłości Boga i dziękczynienie za Jego miłosierdzie, akty pokutne, dzieła miłosierdzia wobec innych oraz nieustanne odnawianie motywacji naszych działań w duchu miłości, która jest istotą królestwa Bożego. Nawrócenie to nie tylko odwrócenie się od zła, ale nade wszystko skierowanie całego swego istnienia ku dobru – to pozytywne dążenie do świętości w oparciu o łaskę Chrystusa.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot.