Grzech jest rzeczywistością, która dotyka każdego człowieka. Czasem jest to tylko chwila słabości, która pozostawia gorzkie poczucie niewierności wobec miłości Ojca i budzi szczerą chęć nawiązania jeszcze mocniejszej z Nim więzi. Czasem jednak grzech zaczyna kształtować całe życie. W pewnym momencie człowiek przychodzi do Boga, aby zakomunikować Mu, że chce pożyć trochę na własny rachunek: „ Ojcze, daj mi część majątku, który na mnie przypada” (Łk 15, 12). Coś mi się przecież od życia należy. Wiem, że wszystko jest Twoją własnością. Chcę więc wziąć kawałek z Twojego, aby spożytkować go nie tak, jak Ty tego chcesz, ale tak, jak mnie się podoba. Niedocenianie niezmierzonej dobroci Ojca, brak wiary, że życie według Jego zasad jest dla nas najlepsze, brak jasno sprecyzowanego celu życia przejawiający się nudą – to przyczyny takiej decyzji. Ojciec szanuje ją. On dał nam ten wielki skarb, jakim jest wolność i nigdy nas nie ogranicza. Odchodzimy więc do pogańskiego kraju przyjemności, pychy, bogactwa, zdrady, nieufności, niewiary. Jak syn z przypowieści ulegamy powolnej degradacji: tracimy majątek łaski i własnej wewnętrznej dobroci. Dręczy nas głód miłości, której nie można kupić. Jesteśmy upodleni we własnym sumieniu, tracimy godność Bożego dziecka, pasiemy świnie własnego egoizmu. Nawet mizernego pokarmu, dzięki któremu moglibyśmy przeżyć, nikt nam nie daje.
W pewnym momencie mamy już tego dość. „ Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę” (Łk 15, 17). Refleksja nad własną sytuacją w perspektywie tego, co straciliśmy przez własno wolne odejście. To „rachunek sumienia”. Potrzeba tu uczciwości i odwagi, aby wpierw przed sobą przyznać się do przegranej. Z refleksji tej musi narodzić się decyzja o zmianie: ,,Zabiorę się i pójdę do mego Ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem…” (Łk 15, 18). Tak, jak odejście i upadek nastąpiły z naszej woli, tak aktem tejże woli trzeba się podnieść. Potrzeba osobistej decyzji. Wypływa ona z uznania własnego błędu i przekonania, że mimo wszystko, Ojciec okaże nam życzliwość: ,,już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z najemników” (Łk 15, 19). To „żal za grzechy” i „postanowienie poprawy”. Ważnym elementem jest tu pokora. Wyraźnie przebija ona w wypowiedzi syna: nie jestem godzien… Człowiek pyszny nigdy nie będzie zdolny do szczerego żalu.
Teraz dopiero można ruszyć w drogę. Zachwycająca jest postawa ojca z przypowieści. ,,Gdy [syn] był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko” (Łk 15, 20). On czekał. Co dnia wychodził przed próg domu, aby wypatrywać, czy syn nie wraca. Tak czeka na nas Bóg. Jest cierpliwy. A na nasz widok wzrusza się, jeśli tak po ludzku można to określić. Teologowie nazwaliby to wzruszenie miłosierdziem. Co więcej, jak plastycznie opowiada przypowieść, ojciec ,,wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20). Ojcowska miłość Boga nie wygasa, nie pomniejsza się, jest gotowa przyjąć nas z całą serdecznością. To dodaje otuchy. Nie musimy się bać, że Bóg Ojciec rozgniewa się na nasz widok, będzie nam robił wymówki, albo zatrzaśnie nam drzwi przed nosem.
Syn rozpoczyna swoją mowę, ułożoną zgodnie z rachunkiem sumienia. To jego „szczera spowiedź”. Stanął przed ojcem w prawdzie. Niczego nie ukrywał. Wstyd byłby tu najgorszym doradcą. „Zadośćuczynienie” nie zostało wyraźnie zaznaczone przez Jezusa jako warunek przebaczenia. Człowiek nie jest w stanie wypłacić się Bogu. Zresztą On tego nie oczekuje. Syn nie dokończył swojej mowy. Zdążył powiedzieć tylko: ,,Ojcze, zgrzeszyłem wobec nieba i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” (Łk 15, 21). Nie ma już wzmianki o tym, że chciałby zostać najemnikiem. Ojciec nie pozwolił mu dokończyć, wołając do sług, aby przynieśli najlepszą szatę – symbol odzyskanego prawa do udziału w dobrach Ojca, sandały – znak człowieka wolnego, pierścień – znak przywróconej godności oraz utuczone cielę, jako znak diametralnej zmiany sytuacji w odniesieniu do głodu w kraju pogańskim. Przebaczenie Boga jest darmowe, jest znakiem łaski i przywraca człowiekowi w pełni wszystko, co utracił, odchodząc. Tradycja Kościoła przyjęła pokutę, czyli zadośćuczynienie, nie jako wypłacenie Bogu rekompensaty, ale jako pomoc dla samego nawracającego się, aby zrobił pierwszy samodzielny krok w kierunku dobra, którego oczekuje od niego Ojciec.
Tak łatwo odejść, tak trudno powrócić! Jedno jest pewne: Ojciec wciąż czeka. Już najwyższy czas wyruszyć w drogę do domu! Marnotrawny syn niech będzie przewodnikiem.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Samuel Zeller/Unsplash.com