Dzisiejsza Ewangelia ukazuje uczniów Jana Chrzciciela, zadających Jezusowi pytanie o to, kim On jest. Czy Jan skuty łańcuchami i osadzony w więzieniu za swoje świadectwo miał wątpliwości, co do Jezusa? Lękał się, że jego misja i czekające go męczeństwo, nie prowadziły do objawienia się oczekiwanego Mesjasza? Jezus nie odpowiedział wprost. Polecił, by uczniowie Jana byli bacznymi słuchaczami i obserwatorami tego, co dzieje się wokół nich. Przytoczył także słowa z proroka Izajasza o znakach nadejścia Mesjasza.
Jezus się nie narzuca, lecz daje się rozpoznać. Wiary się nie narzuca, lecz proponuje. Jezus nie ciągnie nas za sobą, lecz zaprasza, byśmy poszli za Nim. On jest odpowiedzią, w której zawarte są nasze pytania i pragnienia. Uczenie się tej odpowiedzi jest zadaniem na całe życie.
John Saword, angielski teolog, książkę poświęcona Janowi Pawłowi II zatytułował „Christ is the answer”… Chrystus jest odpowiedzią na nurtujące nas pytania o sens życia, historii, a nawet w konkretnych wyborach i decyzjach podejmowanych każdego dnia. Czy wobec tego należy powtarzać tę odpowiedź bez końca, nie wsłuchując się dokładnie w treść stawianych pytań? Nie. Chrystus jest odpowiedzią na nasze pragnienia, pytania, doświadczenia. Odpowiedź ta nie sprowadza się jednak do wysłuchania kilku dźwięków i powtórzenia kilku słów. By dotarła do umysłu, serca, by poruszyła wolę i zmysły, winna być odnajdywana w pocie czoła, wytrwale, z pasją i oddaniem. Im w życiu trudniej i ciemniej, tym ciężej w tę odpowiedź wierzyć, tym łatwiej ją zagubić. Wtedy jednak jeszcze bardziej tej odpowiedzi potrzebujemy. Jeśli się ją w sobie pielęgnuje, to jest ona światełkiem w ciemnościach. Odpowiedź, którą jest On sam, dojrzewa w nas i przynosi umocnienie.