Po raz kolejny z rzędu jesteśmy świadkami fali krytyki i oskarżeń wysuwanych pod adresem św. Jana Pawła II. Kulminacją będzie emisja kolejnego filmu dokumentalnego Marcina Gutowskiego oraz ukazanie się książki holenderskiego autora Ekko Overbeeka „Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział”. Obydwa wydarzenia będą miały miejsce na początku marca. Media podgrzewają atmosferę, a niektórzy ich protagoniści zapowiadają, że fala krytyki przejdzie jak tsunami, obalając bezpowrotnie autorytet papieża. Zapowiadane jest ujawnienie nieznanych dotąd faktów, które ustalono na podstawie dokumentów SB znajdujących się w IPN.
Ahistoryczna rzetelność?
W podgrzewanie atmosfery wpisała się debata przeprowadzona w redakcji „Newsweeka” 26 lutego br. przez Aleksandrę Pawlicką, a jej gośćmi byli Marcin Gutowski, o. Paweł Gużyński OP, Piotr Szumlewicz i ks. Kazimierz Sowa. Uczestnicy zgodzili się co do tego, że polski Kościół, a przede wszystkim biskupi, nie radzą sobie z krytyką wizerunku Jana Pawła II i że ma to wymierne skutki w odchodzeniu młodego pokolenia od wiary. Ale poza tym zgody nie było.
Ks. Sowa podniósł kwestię, że fakty należy interpretować w ich historycznym kontekście, oceniając decyzje kard. Wojtyły w okresie jego pracy w Krakowie i te Jana Pawła II z czasu pontyfikatu. W odpowiedzi na ten argument mocno wybrzmiało stwierdzenie, że od autorytetów oczekuje się, by wyprzedzali swoją epokę.
Ale gwoli ścisłości, ahistorycyzm jest również obecny, moim zdaniem, w budowanej od lat monumentalnej wizji Jana Pawła II, w której jego postać w przesadnej mierze jawi się jako ponadczasowa i nadzwyczajna oraz opisywana jest bez należytego uwzględnienia kontekstu, w którym żył i pracował oraz w którym jest odbierany.
Natomiast o. Gużyński podkreślił, że jemu w debacie o winie Jana Pawła II brakuje rzetelności, że jest ona prowadzona bardziej na przekonania, a nie na fakty. Gutowski nie zgodził się z tym, mówiąc, że on operuje faktami, ale tych najnowszych nie chciał zdradzić przed emisją filmu w TVN 24. Dodał, że w jego ocenie Wojtyła wyrósł w systemie kościelnym, który tolerował pedofilię. Ale czy to nie jest interpolacją dzisiejszej sytuacji i wrażliwości na rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat?
Obniżyć a nie eskalować emocje
Na to, że fakty są powalające przytoczono przykłady Maciela Degollado, kardynałów Hansa Hermanna Groëra i Theodore’a McCarricka i abp. Juliusza Paetza. Podniosło to poziom emocji do tego stopnia, że Szumlewicz stwierdził, że Degollado „gwałcił wszystko, co się rusza” i Jan Paweł II nie mógł nie wiedzieć, że tam „gwałcą na masową skalę”. Otóż według oficjalnego Raportu ws. Legionistów, obejmującego okres od chwili powstania zgromadzenia w 1941 r. do marca 2021 r., ustalono, że do molestowania nieletnich chłopców dochodziło w niższych seminariach legionistów i centrach edukacyjnych rozsianych po całym świecie, ale głównie w Ameryce Łacińskiej. To nie było tak, że papież zamykał okno, by nie słyszeć krzyku ofiar. Eskalacja emocji nie pomoże w ustaleniu prawdy, a wręcz pokazuje, że nie o nią chodzi, lecz o zniszczenie autorytetu Jana Pawła II i by dać upust nienawiści do jego osoby i do jego nauki.
Wspomniany Raport podaje, że w ciągu 80 lat istnienia zgromadzenia było 170 ofiar wykorzystania seksualnego przez w sumie 27 kapłanów (2% spośród całego zgromadzenia). Z czego 60 ofiar zostało wykorzystanych przez Maciela Degollado (1920-2008). Raport przedstawia też tzw. łańcuch nadużyć, tj, że ofiary Degollado z czasem wykorzystywały kolejne osoby. Ustalono, że z Macielem można połączyć w sumie 111 ofiar, czyli 63,5% wszystkich przypadków wykorzystania w tym zgromadzeniu. Ta porażająca rzeczywistość mówi także o tym, jakie spustoszenie dokonuje zło, jakie struktury potrafi zbudować grzech i jak bolesne rany zadać. Przed tym w nauczaniu moralnym przestrzegał Jan Paweł II wbrew wielu, którzy banalizowali grzech i jego konsekwencje. Dziś jest oskarżany o hipokryzję…, głównie on, a nie Maciel, Groër, McCarrick czy Paetz.
By dociec prawdy
Dlatego trzeba wyjaśnić stawiane mu zarzuty najrzetelniej, jak to jest możliwe, ale bez abstrahowania od kontekstu historycznego, w którym żył i działał. Decyzje kard. Wojtyły i później Jana Pawła II były uwarunkowane wiedzą, którą on posiadał i świadomością społeczną dotyczącą problemu wykorzystania seksualnego nieletnich.
Jestem przekonany, że debata na temat stosunku Jana Pawła II do pedofilii w Kościele powinna toczyć się także na poziomie akademickim, by wszechstronnie omówić i zinterpretować ujawniane fakty i wysuwane oskarżenia. Myślę, że należy dążyć, by wysuwane kazusy Maciela, Groër czy Paetza zostały przedstawione przez stronę kościelną w raportach sporządzonych na bazie dokumentów archiwalnych tak, jak został zaprezentowany przypadek nominacji McCarricka do Waszyngtonu. Dowiedzieliśmy się z tego raportu, co doprowadziło Jana Pawła II do podjęcia wtedy decyzji, która z perspektywy czasu okazała się błędną. Ale wówczas papież był okłamany przez nominata i inne osoby.
Postulator ks. Sławomir Oder kilkakrotnie mówił, że kwestia wiedzy Jana Pawła II o Macielu była badana podczas procesu beatyfikacyjnego i że odpowiedź archiwistów Sekretariatu Stanu Watykanu mówiła, że papież nie był poinformowany o istniejących dokumentach czy korespondencji. Czy istnieje możliwość, np. za zgodą papieża Franciszka, by powrócić do tego wątku? Oczywiście, były jeszcze inne możliwe drogi informowania Jana Pawła II, ale ta jest o tyle ważna, gdyż wciąż podnoszony jest zarzut „setek listów” pisanych przez ofiary. Skoro kwestia została przebadana, czy dla dobra duchowego ofiar i wiernych nie należałoby przedstawić ustalenia archiwistów w specjalnym raporcie?
Podobnie uważam, że trzeba udostępnić dokumenty z archiwów kurii, które uzupełnią, a może w pewnych wątkach skorygują ustalenia powstałe na bazie dokumentów z IPN w odniesieniu do księży pedofilów, z którymi miał do czynienia kard Wojtyła. Dziennikarze Tomasz Krzyżak i Piotr Litka opisali rzetelnie na łamach „Rzeczpospolitej” kazusy księży Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca z przytoczeniem źródeł dokumentów IPN. W archiwum archidiecezji krakowskiej teczki personalne księży są udostępniane po upływie 50 lat od śmierci danego kapłana za zgodą ordynariusza. Jestem jednak przekonany, że aktualna sytuacja wymaga odstąpienia od tej zasady dla przebadania konkretnych wątków łączonych z Wojtyłą.
Czy możliwy jest dialog ze stroną wysuwającą oskarżenia, że Jan Paweł II umyślnie krył przypadki pedofilii czy pozostawał obojętny na nie? Nie sądzę, ponieważ przedstawiciele tej strony dążą do ocenienia konkretnych przypadków nadużyć ahistorycznie, przesądzając z góry o złej woli papieża. Obym się jednak mylił.
Kończąc chciałbym podkreślić, że w tej dyskusji kluczowe są głosy, które rzucą światło na decyzje Jana Pawła II i które ułatwią zrozumienie go bez uproszczeń i uprzedzeń oraz eskalowania niepotrzebnych emocji. Oczywiście, temat tej dyskusji nie może przekreślać i osłabiać studiów i przypominania o dokonaniach Jana Pawła II w wielu dziedzinach życia religijnego i społecznego. Tym niemniej trwająca debata ukazuje, że Jan Paweł II ma wielu przeciwników. Dlatego studia nad jego myślą i życiem trzeba prowadzić rzetelnie, ale i krytycznie, starając się ukazać to, co istotne, głębokie i mądre, unikając laurkowych ogólników i podniosłych tonów. Należy w większym stopniu konfrontować myśl papieża z opiniami oponentów czy ideologiami przeciwnymi katolicyzmowi. W sferze codziennego życia przykład św. Jana Pawła II wymaga koherencji między wyznawaną wiarą i czynami. Moim zdaniem to o ten imperatyw w dużej mierze chodzi, by go utrzymać lub obalić.
Ks. dr hab. Andrzej Dobrzyński
Fot. Grant Whitty/Unsplash.com