Iz 42, 1-4.6-7 Dz W, 34-38 Łk 3, 15-16.21-22
Ewangelia to księga, w której odsłaniają się trzy wymiary jednej prawdy. Wpierw objawia się w niej Bóg i pozwala poznać swój zbawczy plan. W tym kontekście odczytujemy prawdę o losach i przeznaczeniu ludzkości. W końcu jawi się przed nami prawda o konkretnym człowieku, który w Bożym zamyśle i w dziejach ludzkich ma swoje określone miejsce i zadanie. Najlepszą chyba ilustracją tej potrójnej wymowy Ewangelii jest scena chrztu Pana Jezusa w Jordanie.
W dniu, w którym Jezus zanurzył się w wodach rzeki, dokonało się objawienie Boga w Trójcy Świętej. Oto wcielony Syn Boży stoi pośród grzeszników szukających uwolnienia od zła. Sam wolny od grzechu daje się poznać jako Ten, który solidaryzuje się z grzesznikami, bierze na siebie ich winy, aby wypełnić wolę Ojca i dokonać dzieła odkupienia. W misji, jaka jest przed Nim, wspierać Go będzie Boska moc Ducha Świętego, który w tym momencie zstępuje na Niego „w postaci cielesnej niby gołębica” (Łk 3, 22). Jego zaś wybranie uroczyście potwierdza wobec wszystkich zebranych głos Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22). Ta epifania – objawienie Boga – znaczy początek mesjańskiej misji Chrystusa. Z ust Jana Chrzciciela dowiadujemy się ponadto, że Mesjasz jest obdarzony szczególną godnością, przewyższającą jakąkolwiek godność ludzką. Sam Jan, o którym Jezus powie, iż jest największy pośród narodzonych z niewiast (por. Łk 7, 28) nie czuje się „godzien rozwiązać rzemyka u Jego sandałów” (por. Łk 3, 16). Mesjasz przychodzi, aby ,,chrzcić Duchem Świętym i ogniem” (tamże). Słuchacze Jana wiedzieli, że w Starym Testamencie natchnienia Duchem Świętym doznawali ludzie wielcy, wybrani przez Boga. Teraz, dzięki Chrystusowi, to namaszczenie miało stać się udziałem wszystkich. Dzięki wylaniu Ducha wszyscy będą mogli doznać w swoim wnętrzu oczyszczenia tak dogłębnego, jak to, którego w przyrodzie dokonuje ogień, niszcząc i wypalając wszelką zarazę. Ostatnie proroctwo Jana przed spotkaniem z Mesjaszem jest objawieniem prawdy o boskiej mocy Chrystusa Zbawcy.
W kontekście tej prawdy staje się czytelna również prawda o przeznaczeniu ludzi. Oto w ludzką historię wszedł Ten, który ostatecznie dokona jej przemiany. Przychodzi z mocą, dzięki której spełni odwieczny plan Boga i uwolni świat spod panowania zła. Każdy będzie mógł dostąpić owoców Jego dzieła, poddając się działaniu Ducha Świętego, którego On przynosi. Jest to również prawda o nas. To my w sakramencie obmycia wodą zostaliśmy ochrzczeni Duchem Świętym. Ogień Bożej łaski wypalił w nas pozostałości pierwotnej winy, abyśmy mogli uczestniczyć w życiu samego Boga. Sam bezgrzeszny, Chrystus uczynił nas grzeszników swymi braćmi, łagodnie, ale z mocą wszedł w nasze życie, przynosząc uwolnienie od grzechu. Mając Go za Brata uczestniczymy w Jego godności – nosimy miano dzieci Bożych. Ta godność jest równocześnie zobowiązująca. Jan nie mówi: On was ochrzci, ale: ,,On chrzcić was będzie” (Łk 3, 16). A więc Chrystusowy chrzest jest nieustannym procesem, który rozpoczyna się wraz z sakramentalnym polaniem wodą, ale trwa przez całe nasze życie. Zatem jesteśmy wezwani do nieustannego poddawania się zbawczemu działaniu Chrystusa, do trwałej uległości Duchowi Świętemu, którego On nam daje ku oczyszczeniu teraz i zbawieniu w wieczności.
W końcu można dostrzec w tym fragmencie Ewangelii prawdę o konkretnym człowieku. Na pierwszym planie, obok Jezusa widzimy Jana Chrzciciela. Właśnie wtedy, gdy sława Proroka dosięga szczytu, a ludzie gotowi są uznać go za Mesjasza, on wyznaje: ,,Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów” (Łk 3, 16). Jan, obdarzony przez Boga szczególnym zadaniem przygotowania drogi Mesjaszowi, jest świadom swojego wyjątkowego miejsca i roli w historii zbawienia. Jest jednak pokorny, to znaczy nie przypisuje sobie ani chwały, ani zadań, które być może przyznaliby mu inni. Wiedząc, że nadchodzi Ten, którego ma ogłosić światu, wskazuje wyraźnie na Niego, sam zaś wycofuje się w cień. Uznaje, że wypełnił swe zadanie i przyjmuje ze spokojem konieczność ustąpienia miejsca w sercach ludzkich Jezusowi. Wie, że Chrystus podejmie jego dzieło i nie lęka się, że dotychczasowe owoce zostaną zmarnowane. Dla każdego, kto sięga po tekst Ewangelii, Jan może stanowić wzór ludzkiej dojrzałości. Każdy może się uczyć od niego umiejętności odczytywania woli Bożej, pokory w jej podejmowaniu, życia w prawdzie, a nade wszystko sztuki pełnego spokoju schodzenia ze sceny społecznej, politycznej, gospodarczej czy też ze sceny dziejów własnej rodziny, wspólnoty, środowiska, wtedy, gdy nadchodzi czas, by dzieło ostatnich dni, miesięcy albo całego życia zostało podjęte przez innych.
Biorąc do ręki księgę Ewangelii nie można zapominać, że nie jest to zwyczajna opowieść o historii Jezusa z Nazaretu, ale źródło objawienia prawdy o zbawiającym Bogu, o przeznaczonej do zbawienia ludzkości i o konkretnym człowieku, który zbawienia dostępuje. Tylko wtedy możemy z kart Ewangelii oczytać również prawdę o nas samych.
Ks. Paweł Ptasznik