Mk 1,29-39
Dziwny był ten wieczór w Kafarnaum, kiedy „całe miasto” zebrało się wokół domu teściowej Piotra. Wszyscy szukali Jezusa. Dlaczego nie wykorzystał tego sukcesu i poszedł dalej głosić swoją naukę? Idealista czy realista? A może jedno i drugie, splecione w Nim dla naszego pożytku doczesnego i wiecznego?
Realna pokusa i pozorne rozwiązanie
Gdyby Jezus uzdrowił wszystkich mieszkańców Kafarnaum, stałby się zakładnikiem ludzkich potrzeb i wdzięczności. Byłby noszony na rękach, szanowany i… pilnowany, by nie opuścił granic miasta. Wieść o cudownym lekarzu rozeszłaby się po całym kraju, sprowadzając do Kafarnaum tłumy ludzi.
Myśl o wykorzystaniu osoby Jezusa dla uzyskania doczesnych profitów nie była oryginalna. Tą samą logiką posłużył się szatan w kuszeniu na pustyni (Łk 4,1-13). Jej łudzącym przesłaniem jest to, by nadprzyrodzoną moc Chrystusa wykorzystać do budowania królestwa tego świata.
Na pozór ta myśl wydaje się być uzasadniona i pożądana, nie tylko ze strony ludzi, ale i samego Boga. Czyż doskonałe królestwo świata nie byłoby najlepszą reklamą królestwa Bożego w wieczności? Ale jest tak tylko na pozór. Czy raj na ziemi nie zdławiłby skutecznie tęsknoty za rajem w niebie? Chrystus byłby pracodawcą, prawodawcą, lekarzem…, ale nie Tym, kogo kochamy i za kim idziemy.
Zdobyć ludzkie serce, czy przypodobać się wszystkim?
Pokusa ta powtarza się w próbach wykorzystania wiary, Ewangelii, Kościoła do zdobywania doczesnych korzyści. Można przytoczyć wiele przykładów z historii i ze współczesności. Z bogactwa chrześcijaństwa wybiera się to, co odpowiada doraźnym celom władców, filozofów, polityków czy ideologów. Pokusa ta dotyczy również życia indywidualnego, uciszania wyrzutów sumienia, usprawiedliwiania złych czynów przez wybiórcze podejście do prawd wiary.
Być może Szymon Piotr z towarzyszami, którzy poinformowali Jezusa, że „wszyscy Go szukają”, też ulegli tej pokusie. Niejednokrotnie dała ona znać o sobie w czasie ziemskiej działalności ich Mistrza. Podobnie, jak powraca w naszym życiu, np. w wyrzutach skierowanych do Niego, że nasz świat jest tak niedoskonały, że chorujemy, że umieramy…
Jezus jest królem, ale Jego królestwo nie jest z tego świata. Jezus jest prorokiem, ale Jego słowa ostatecznie prowadzą do życia wiecznego. Jezus jest kapłanem, który ofiarował siebie za zbawienie wszystkich. Właśnie… Tłumy szły za Nim drogami Palestyny, ale tylko kilka osób było pod krzyżem na Kalwarii.
Dlatego Jezusowi chodzi o kochające serce człowieka, a nie o oklaski i wiwaty na Jego cześć. Nie oznacza to braku troski o doczesny świat czy religijny sentymentalizm, lecz prymat Boga w każdej dziedzinie życia. Ten, dla którego Chrystus jest wszystkim potrafi dać przekonujące świadectwo o miłości Boga wobec wszystkich, którzy Go szukają. Pozwólmy Bogu być Bogiem, by przemieniał nasze życie i nasz świat, aż stanie się „wszystkim we wszystkich” (1Kor 15,28).
ks. Andrzej Dobrzyński