Mt 11, 25-30
W synowskiej więzi Jezusa z Ojcem znajduje się „kod genetyczny” całej Jego misji, aż do oddania życia na Kalwarii i zmartwychwstania. Jest to misja miłości, która jest ofiarą, pokornym uniżeniem i służbą zbawieniu ludzi. Misja ta jest kontynuowana przez uczniów Jezusa.
Po ludzku patrząc misja Jezusa była trudnym zadaniem, mogła się wydawać jarzmem nie do uniesienia. Jezus lękał się tego, co go czekało w Wielki Piątek. Ale w modlitwie w Ogrójcu, wyrażonej słowami: „nie moja, lecz Twoja wola, Ojcze”, złączył z tą misją swoje serce i ją wypełnił do końca.
Kiedy Jezus wzywa nas w Ewangelii, by znaleźć u niego pokrzepienie w „utrudzeniu i obciążeniu”, jakich doświadczamy w życiu, nie proponuje nam wygodnej „kanapy”, ochłody w basenie, urlopu od zmartwień i obowiązków, środków przeciwbólowych. Mówi nam, by wziąć na siebie Jego jarzmo, odnajdując w tym słodycz i lekkość. Co to oznacza? Czego od nas oczekuje?
Chrystus chce, byśmy poznali mądrość i pociechę krzyża. Nie tyle przez studiowanie teologii, lecz przez podążanie za Nim, nie uciekając od tego, co nas spotyka. Przez stawianie temu czoło. W jaki sposób? Ewangeliczny! Czyli w prostocie serca, z zaufaniem do Niego i pokorą wobec życia. Świat widzi przyjęcie krzyża jako postawę rezygnacji z walki o własne szczęście, pogodzenie się z losem i słabość człowieka wobec przeciwności. Nikt nie chce żyć, by cierpieć, by przegrywać, by się zapracowywać czy zamęczyć na śmierć.
Jarzmo Jezusa jest słodkie i lekkie, nie dlatego, że godzimy się z trudnymi sytuacjami, które nas spotykają, lecz że przechodzimy przez nie prostą drogą, czyli w sumie najkrótszą. Mądrość i pociecha krzyża nie oznaczają rezygnacji, bierności, zwątpienia. Wręcz przeciwnie, znamionują podejście do życia z pełnym realizmem, ale także z wiarą, która daje pewność, że Jezus jest blisko.
Ludzie prości, doświadczeni życiem, potrafią ze skomplikowanych kolei losu wydobywać fundamentalne prawdy: że cierpienie jest częścią życia, że nie możemy stawiać siebie na miejscu Boga, ale Jego zawsze mieć przed sobą, że wszystko posiada swoją wartość, ale najważniejsza jest miłość, ludzka godność, zasłużony szacunek innych. Tymi i podobnymi prawdami kierują się w życiu. Jarzmo Chrystusa jest słodkie i lekkie, bo sprawia, że widzimy dalej, że nie tracimy nadziei, że nawet trudy i cierpienia możemy wykorzystać dla dobra, a ostatecznie rzecz biorąc, dla zbawienia.
Świat posiada wiele skutecznych lekarstw i daje wiele cennych rad, by poradzić sobie w trudach i znieść cierpienia. Niejednokrotnie podpowiada jednak fałszywe rozwiązania. Aborcja czy eutanazja nie uwalniają od „problemu” niechcianego życia. Zazdrość, bunt czy brak przebaczenia nie przynoszą pokoju serca. Wiele osób uciekało od krzyża, od „jarzma” ewangelicznych zasad, od moralnej odpowiedzialności, by następnie się przekonać, że to była ucieczka w ślepy zaułek. Uciekanie od krzyża męczy jeszcze bardziej niż pokorne dźwiganie go i czerpanie pokrzepienia od Jezusa. Wezwanie, by przyjść i uczyć się od Niego, jest propozycją pójścia drogą niełatwą, ale prostą, zamiast iść zygzakiem do nikąd.
Ks. Andrzej Dobrzyński