„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków”.
Ta wypowiedź Mistrza z Nazaretu wskazuje na dwie ważne prawdy związane z życiem na ziemi. Pierwsza: Nie można być w pełni szczęśliwym, gdy inni doświadczają zasadniczej niesprawiedliwości. Nikt nie jest samotną wyspą. Każdy z nas jest częścią wielkiego lądu. Dlatego tym, co posiadam powinienem służyć innym. Może to są talenty i zdolności, a może posiadany kapitał. Druga prawda: Ubodzy nie stanowią elementu scenerii tego świata. Są jego żywym sumieniem, które przemówi również na końcu czasów. Konkretnie zostaniemy rozliczeni z tego, jak postąpiliśmy z człowiekiem głodnym, spragnionym, chorym, więźniem, przybyszem…
Jezus wyprowadza z przypowieści o obrotnym zarządcy kilka wniosków praktycznych: Najpierw zachęca uczniów, aby posiedli taką samą roztropność, pomysłowość i przebiegłość w sprawach duchowych, jaką ludzie okazują w sprawach materialnych. Ewangeliczne obrazy i prawdy wiary o sądzie szczegółowym i sądzie ostatecznym wskazują, że do nieba nie wchodzimy jak olbrzymi tłum, lecz każdy zdaje sprawę ze swego włodarstwa.
Po wtóre, Jezus poleca wykorzystać należycie „niegodziwą mamonę”. Podkreśla, że dobra materialne nigdy nie mogą zamykać ludzi na siebie. Uczeń Jezusa powinien zużyć dobra materialne do dobrych celów: pozyskać sobie w nich przyjaciół i obrońców w życiu przyszłym, w którym dobra materialne tracą całkowicie wartość. Wtedy przyjaciółmi i obrońcami będą właśnie ubodzy, wsparci jałmużnami tutaj na ziemi, lub też Jezus, w imię którego uczniowie rozdawali jałmużnę. Umiejętność należytego wykorzystania dóbr materialnych daje gwarancję, że uczniowie potrafią gospodarować dobrami nadprzyrodzonymi.
Według Chrystusa dobra materialne mają służyć pomnażaniu dóbr duchowych. Jeśli przez posiadanie dóbr, twardnieje serce człowieka, to oznacza, że w miejsce Boga postawił mamonę pieniądza. Nie można służyć dwom panom: Bogu i mamonie (por. Mt 6,24). Ta nauka wydawała się faryzeuszom śmieszna. Ich zdaniem można było pogodzić miłość do Boga z miłością do bogactwa. Co więcej, uważali oni bogactwo za nagrodę za świętość i dobre życie. Dlatego Jezus wytyka im bez osłonek obłudę. I stawia zasadę klarownego podporządkowania dóbr materialny dobrom duchowym. Biada człowiekowi, gdyby cały świat zyskał, a na swej duszy poniósł szkodę. Pokusę chytrości przezwyciężamy przez hojność. „Życie nie po to tylko jest by brać, aby żyć trzeba samego siebie dać” – mówią słowa popularnej piosenki.
Osobą, która z wielkim poświęceniem dawała siebie innym była Elizabeth Kubler Ross. Szwajcarska lekarz-psychiatra, która całe życie spędziła na przebywaniu z ludźmi umierającymi. Była inicjatorką ruchu hospicjów. Ogromna ilość naukowych nagród stanowi świadectwo, jak wielce była utalentowaną. Zmarła przed paroma tygodniami. Po pani Elizabeth pozostają książki, wiedza i świadectwo wielkiej odwagi pomagania osobom tak słabym, że nie ma już nic, co by ich utrzymało przy życiu. Jej wypowiedzi na temat śmierci są ważną lekcją dla życia. Powiedziała: „Umierania nie trzeba się lękać. Może być wspaniałym doświadczeniem, gdyż wszystko zależy od tego, jakie życie się prowadziło… Jeśli każdy dzień starałeś się wieść w sposób prawy, nie masz czego się obawiać”.
Jezus świadomie wprowadził perspektywę wieczności, mówiąc, że ludzie, którym przyszliśmy z pomocą będą świadczyć na naszą korzyść. Człowiek podejmuje najważniejsze decyzje, kiedy dociera do niego, że jest przystawiony do muru. Że już nie może krążyć między mamoną, a Bogiem. Elizabeth Kubler Ross powiedziała kiedyś: „Dopiero, gdy sobie uświadomimy, że dysponujemy na ziemi ograniczoną ilością czasu, zaczniemy przeżywać każdy dzień w pełni”. Podobnie jest z decyzjami odnośnie naszych relacji z bliźnimi.
Niech eucharystyczne spotkanie z Chrystusem otworzy nas na drugiego człowieka. Przyjmowana Komunia Święta czyni nas jednym Ciałem, jednym organizmem. Tak jak nie ma dla organizmu obojętnych organów, tak dla chrześcijanina nie ma ludzi, na których by można machnąć ręką, wzruszyć ramionami, czy przejść obojętnie. Wszystko zmierza ku ostatecznemu wypełnieniu na końcu czasów, kiedy wejdziemy w progi wieczności.
Ks. Andrzej Dobrzyński
Fot. Daiga Ellaby/Unsplash.com