Jesteśmy coraz bliżej. Już widać koniec oczekiwania! Jeśli do tej pory twój Adwent nie był radosny, to pora to zmienić. Pora nadać mu entuzjazmu. O tym mówią nam dzisiejsze czytania. Czas się wypełnia! Narodziny Mesjasza są już na wyciągnięcie ręki. Tak, to było prawie dwa tysiące lat temu, ale… My ciągle czekamy, bo w swojej mądrości Kościół każdego roku przypomina nam, że Bóg stał się dzieckiem. Ciągle pochylamy się nad tą prawdą i ciągle do końca jej nie rozumiemy. To źle? Wręcz przeciwnie: bardzo dobrze. Gdyby nam się wydawało, że rozumiemy tajemnicę Wcielenia, bylibyśmy jak delegacja uczonych w Piśmie, którą spotykamy dziś w Ewangelii. Przychodzą do Jana, by go wypytać, ale… wcale nie przejmują się Jego odpowiedziami. Mają już swoje zdanie na jego temat. Oni już sobie doskonale wyobrazili, jak ma przyjść Mesjasz, jaki on będzie, kto go poprzedzi… Pytania skierowane do Jana mają tylko utwierdzić ich w przekonaniu, jakie sobie dawno wyrobili.
Łatwo wpaść w „faryzeuszowy” tok myślenia… Tylko, że Pan Bóg przychodzi poza schematami, inaczej niż sobie wyobrazimy. Można przegapić Boże Narodzenie, wejście Boga w nasze życie. Obudźmy się! I czuwajmy pełni radości. Bo On przyjdzie, na pewno, choć może nie tak, jakbyśmy się tego spodziewali.
Maria Miduch, wykładowca języka hebrajskiego i Starego Testamentu