Pierwsza misja Dwunastu. Po dwóch rozeszli się po okolicznych wioskach i miastach. „Wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6, 13). Jest to bardzo ogólny, typowy dla kronikarskiej formy Ewangelii według św. Marka, opis działalności apostolskiej. Tym bardziej więc znamienny wydaje się fakt, że Ewangelista zaznaczył, iż Wysłannicy dokonywali uzdrowień namaszczając chorych olejem. Zamieszczając tę wzmiankę o sposobie uzdrawiania, pragnął on wskazać na źródło praktyki, jaka w odniesieniu do chorych zrodziła się u samych początków życia Kościoła.
Po zesłaniu Ducha Świętego, Apostołowie ponownie podjęli zleconą im przez zmartwychwstałego Chrystusa misję prorocką. Spełniając ją, kontynuowali też dzieło uzdrawiania, posługując się tym samym znakiem namaszczenia. Była to stała forma apostolskiej pomocy ludziom chorym. Świadczy o tym wezwanie św. Jakuba: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).
Zarówno wzmianka św. Marka, jak i wezwanie św. Jakuba, są od wieków podstawą wiary Kościoła, że znak namaszczenia jest z ustanowienia Chrystusa sakramentem, przeznaczonym do umocnienia osób dotkniętych chorobą. Tak uroczyście stwierdza to Sobór Trydencki: „Święte namaszczenie chorych zostało ustanowione przez Pana naszego Jezusa Chrystusa jako prawdziwy i właściwy sakrament Nowego Testamentu, o którym wspomina św. Marek (6, 13), lecz poleca go wiernym i ogłasza Jakub Apostoł i brat Pana” (DS 1695).
Dlaczego namaszczenie olejem? Sakramenty to widzialne znaki działania niewidzialnej łaski Bożej. Chrystus, ustanawiając je, posłużył się taką materią, która w sposób naturalny sugerowałaby człowiekowi duchowe skutki, jakie sakrament sprawia. I tak każdy wie, że woda służy do obmycia z brudu. Patrząc na gest polania wodą w czasie chrztu, każdy może więc zrozumieć, że chodzi tu o obmycie, a w duchu wiary pojmuje, że jest to obmycie z grzechu. Podobnie jest z namaszczeniem olejem. Od niepamiętnych czasów olej był stosowany jako środek kojący i leczniczy, pomocny zwłaszcza w gojeniu ran. Mówi o tym również Pan Jezus, opowiadając o miłosiernym Samarytaninie, który „opatrzył (…) rany, zalewając je oliwą i winem” (Łk 10, 34). Trudno byłoby jednak uważać, że olej czy oliwa to lekarstwo na każdą chorobę. Tymczasem Ewangelista nie wspomina, jakoby apostolskie uzdrawianie ograniczało się tylko do ran. A więc znak namaszczenia olejem niósł w sobie inną moc przynoszącą zdrowie. To moc Bożego Ducha. Już w tradycji biblijnej Starego Testamentu olej był symbolem działania Ducha. Dlatego też namaszczenie kapłanów, proroków i królów oznaczało, że są ludźmi, na których spoczywa Duch Święty, wybranymi przez Boga do szczególnej misji, którą mogli wypełnić tylko z pomocą Jego łaski.
A zatem przez namaszczenie w sakramencie chorych działa Duch Święty. Dlatego też znak ten może wywoływać w duszy i ciele chorego określone skutki. Specjalna łaska tego sakramentu sprawia zjednoczenie chorego z męką Chrystusa dla jego własnego dobra oraz dla dobra całego Kościoła; przynosi umocnienie, pokój i odwagę, by przyjmować po chrześcijańsku cierpienia choroby lub starości; udziela przebaczenia grzechów, jeśli chory nie mógł go otrzymać przez sakrament pokuty; powoduje powrót do zdrowia, jeśli służy to dobru duchowemu; w końcu przygotowuje na przejście do życia wiecznego (por. KKK 1532). Dzięki temu sakramentowi, przez zjednoczenie z męką Chrystusa, cierpienie owoc grzechu pierworodnego, uzyskuje nowe znaczenie; staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa. Chory przez łaskę sakramentu przyczynia się do uświęcenia Kościoła i do dobra wszystkich ludzi, dla których Kościół cierpi i ofiaruje się przez Chrystusa Bogu Ojcu.
W ciągu wieków coraz częściej udzielano sakramentu namaszczenia tylko tym, którzy byli bliscy śmierci. Stąd powstało określenie: „ostatnie namaszczenie”. Wielu ludzi zwleka z przyjęciem tego sakramentu, bojąc się, że oznacza on poddanie się śmierci. Krewni chorego do ostatniej chwili nie wzywają kapłana, by spełnił tę posługę, bo lękają się, by chory, którym się opiekują, nie pomyślał, „że jest już z nim tak źle”. Wskutek tego zdarza się, że kapłan przychodzi, gdy chory już zmarł i nie może być mowy o jakimkolwiek uzdrawiającym działaniu sakramentu. Krewni nalegają, by mimo wszystko udzielił namaszczenia, bo przecież na nekrologu trzeba napisać, że „odszedł opatrzony świętymi sakramentami”. Jest to wielkie nieporozumienie.
Mając w pamięci skutki, jakie sakrament namaszczenia sprawia dla człowieka i dla Kościoła, trzeba podkreślić, że nie jest to sakrament dla umierających, ale dla poważnie chorych. Trzeba też wiedzieć, że nie jest to sakrament jednorazowy, jak chrzest czy bierzmowanie. Kto po otrzymaniu namaszczenia chorych odzyskał zdrowie, może ponownie przyjąć ten sakrament, gdy nastąpi nawrót choroby, albo gdy zapadnie na inną.
Dlatego też, gdy choroba lub starość zaczynają niepokoić człowieka, warto pamiętać o zaleceniu św. Jakuba i sprowadzić kapłana, by się modlił nad nim i namaścił go olejem w imię Pana. Trzeba wierzyć, że „modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 15).
Ks. Paweł Ptasznik