Nasze życie składa się ze wzlotów i upadków, tworząc sinusoidę osiągnięć i porażek, wydarzeń radosnych i smutnych. Nie w tym rzecz, by nie upaść, lecz by powstać; nie chodzi też, by zdobyć szczyty powodzenia, lecz by w każdej sytuacji pozostać wiernym Bogu.
Kto naśladuje Jezusa, poznaje logikę krzyża. W naszych słabościach i cierpieniach możemy znaleźć siłę wiążącą nas z Bogiem. Natomiast kierowanie się tylko ziemskimi ambicjami, tylko ludzkim sposobem myślenia, połączone z banalizowaniem czy wręcz odrzuceniem wiary, prędzej czy później prowadzi do klęski. Wskazuje na to dzisiejsza Ewangelia, która stanowi kontynuację wydarzenia spod Cezarei Filipowej. Słyszeliśmy o nim w ubiegłą niedzielę.
Bezinteresowny dar
Piotr został pochwalony przez Jezusa za to, że wyznał prawdę o Jego Boskim pochodzeniu, mówiąc: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Został ogłoszony „Piotrem”, skałą, opoką dla Chrystusowego Kościoła. Wkrótce potem naraził się na ostrą reprymendę Mistrza, który go zganił: Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku.
By być podporą Bożego dzieła, trzeba wyzbyć się ziemskiej logiki, czy sposobu myślenia i wartościowania zgodnej z panujacymi trędami. Tym posługuje się Szatan, by zwieść ludzi z drogi zbawienia. Piotr chciał dobrze, ale nie przyjął Bożego planu. Miał dobre intencje, lecz nie pojmował, że Bóg objawia swoją miłość wydając na ukrzyżowanie Syna Bożego.
Można płynnie recytować wyznawanie wiary, ale nie poddać swojego życia jego wymaganiom. Logiką wiary jest miłość. Chodzi o to, by stać się bezinteresownym darem dla innych. Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Taka jest nauka płynąca od Chrystusa: ukrzyżowany zmartwychwstaje. Taka jest droga naśladowania Go.
Lekcja czujności
Bez wątpienia, pod Cezareą Filipową Piotr mógł poczuć się głową Kościoła, jego zarządcą. Reprymenda, z jaką wkrótce potem się spotkał, stanowiła lekcję, że „uczeń nie jest nad mistrza”. Pod Cezareą wsłuchał się w głos Boga, który objawiał mu prawdę o Jezusie. Gdy usłyszał zapowiedź Jego śmierci, to wtedy zdał się tylko na swoje odczucia i plany. To był jego błąd. Może dlatego otrzymał tak mocne upomnienie, by on i jego następcy w Kościele nie ulegli pokusom światowego myślenia i modnym poglądom.
Każdy z nas powinien się mieć na baczności, bo Szatan często stosuje podstępne środki, działa metodycznie i robi wszystko, by nie zostać przy tym zauważonym. To wyborny „anestezjolog”, który usypia nasza czujność. Dyskretny „sufler”, który podszeptuje do ucha miłe słowa: „Jesteś mądrzejszy niż Pan Bóg, niż Kościół; wiesz najlepiej, co dla ciebie dobre”.
Doprawdy, najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa – łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów. (C.S. Lewis, „Listy starego diabła do młodego”)
Jezusa wzywa nas do czujności, by nie zawierać kompromisów ze światem, płacąc cenę grzechu, niewierności, czy „rozmywania” chrześcijańskiej wiary i moralności. Na ogół „sie wie”, że oprócz życia na ziemi, jest także życie wieczne. Ale kiedy trzeba o tym pamiętać, „sie zapomina”. W każdej sytuacji, przy każdym wyborze i decyzji, najważniejszą wartością jest więź z Chrystusem. Dobrze, że sumienie o tym przypomina, byle dopuścić je do głosu.
Ks. Andrzej Dobrzyński