Ba 5, 1-9, Flp 1, 4-6.8-11 Łk 3, 4-6
Historia to nie tylko ciąg zdarzeń, ale nade wszystko dzieje ludzi, którzy w nich uczestniczą, albo je tworzą. Imiona, nazwiska i przydomki, daty narodzin i śmierci znamienitych osób, dni ich zwycięstw, porażek i osiągnięć stają się punktem odniesienia, gdy chcemy się zorientować, kiedy jakieś wydarzenie mogło mieć miejsce. Tak też św. Łukasz wymienia szereg imion znanych postaci, by precyzyjnie określić czas i miejsce, do których odnosi się jego relacja. Wpierw umiejscawia wydarzenia w historii powszechnej, która zaczynała wówczas koncentrować się wokół Rzymu: piętnasty rok rządów Tyberiusza Cezara, czyli przełom lat 27 i 28. Następnie wskazuje na dzieje ludów Bliskiego Wschodu, wymieniając władców znanych Żydom: Poncjusza Piłata – namiestnika Judei, Heroda – tetrarchę Galilei, Filipa – tetrarchę Iturei i Lizaniasza – tetrarchę Abileny. Swój katalog znanych, uważanych za najważniejsze w ówczesnym świecie postaci, kompletuje imionami duchowych przywódców Izraela – arcykapłanów Annasza i Kajfasza.
Nie jest to jedynie zabieg redakcyjny, mający służyć historycznemu uwiarygodnieniu relacji. Ewangelista, przytoczywszy wszystkie te informacje, zapisał: „skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza…” (Łk 3, 2). Umiejscawiając to szczególne wydarzenie zbawcze w kontekście historii chciał podkreślić, że właśnie wtedy słowo Boga wpisało się w ludzkie dzieje i stało się zaczynem, ich przemiany. Nie było to słowo nowe. Zapisane ,,w księdze mów proroka Izajasza” (Łk 3, 4), było już zakorzenione w religijnej tradycji Izraela. Tym niemniej trzeba było, aby zabrzmiało ono na nowo w historii tamtego czasu, aby stało się aktualne, jak aktualne były losy ludzi, tych wymienionych z imienia i tych bezimiennych.
Jan powtarzał obietnicę znaną wszystkim z ksiąg Pisma, zwłaszcza z Księgi Izajasza: ,,wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” (Łk 3, 6). Jednak wobec faktu, że Syn Boży już chodził po palestyńskiej ziemi i niebawem miał się publicznie objawić, zapowiedź ta nabierała szczególnego znaczenia. Słowo, które przez wieki było odbierane jako zachęta do trwania w nadziei na zbawienie, teraz stawało się wezwaniem do bezpośredniego przygotowania na jego bliską realizację: ,,Przy gotujcie drogę Panu, prostujcie Jemu ścieżki (…) drogi kręte niech się staną prostymi…” (Łk 3, 4-5). Jan Chrzciciel, umocniony słowem Boga, które nabrało nowej aktualności, wyruszył, aby wzywać do nawrócenia, otwierać ludzkie oczy na Boże znaki, umysły na Bożą prawdę i serca na Bożą miłość. Nie wszyscy jednak, którzy mieli sposobność usłyszeć słowo głoszone przez Jana, przyjęli je. Jak wiemy z dalszych kart Ewangelii właśnie ci, których imiona Łukasz wymienił jako wyznaczniki ówczesnej historii okazali się najbardziej oporni. Być może tak byli przekonani o tym, że tworzą dzieje swego czasu, że nie byli w stanie dostrzec, iż prawdziwym ich Twórcą i Panem jest Bóg, który przemawia do człowieka.
Własne losy wpisujemy w kolejne zmiany rządów, upadki dyktatur, obalanie murów. Nasze dzieje zdają się toczyć w rytm coraz szybszego przemijania polityków, dyplomatów, społeczników, dowódców, duchownych. Pojawiają się i znikają z naszej świadomości nazwiska i twarze ludzi znanych z pierwszych stron gazet i czołówek telewizyjnych wiadomości. Tak wypełnia się historia naszego pokolenia. Łatwo w tym szaleńczym biegu zdarzeń zapomnieć, że Boże słowo i dziś wpisuje się w nasze dzieje, niosąc ze sobą wezwanie do gotowości na spotkanie ze Zbawcą, który przychodzi. To zapomnienie może mieć dwojakie źródło. Jednym jest przekonanie, że nie mamy wpływu na historię – wszystko dokonuje się jakby poza nami i bez naszego udziału. Wobec tego nie warto wsłuchiwać się ani w głos własnego serca, sumienia, umysłu, ani w to, co chce nam powiedzieć Bóg, bo i tak będzie to, co będzie. Przeciwieństwem tej postawy jest kierowanie się w życiu ułudą nieograniczonych, własnych możliwości wpływu na bieg wydarzeń. Człowiekowi może się wydawać, że sam jest w stanie tworzyć historię i nie potrzebuje żadnych wskazówek, aby osiągnąć szczęście. Staje się wtedy głuchy na wszelkie słowo, nie tylko na słowo Boga.
Tymczasem Bóg mówi nieustannie, a Jego słowo jest zawsze tak aktualne, jak aktualna jest nasza codzienność z jej radościami i smutkami, problemami i możliwościami ich rozwiązania. Można wziąć do ręki Ewangelię i odnaleźć na jej kartach swoje własne dzieje, w które wpisuje się Dobra Nowina o zbawieniu. Można zatrzymać się nad słowem, które pada z ust matki, spowiednika, czy przygodnie spotkanego człowieka, i odkryć w nim wezwanie Boga do nadziei, do nawrócenia, do wyrównania własnej wyniosłości i małości, wyprostowania dróg własnego życia tak, by nie prowadziły na manowce, ale ku spotkaniu z Chrystusem, który jest obecny i zbawia.
,, Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1). Jezus Chrystus, odwieczne Słowo Ojca, wszedł raz na zawsze w ludzką historię, aby dokonać jej przemiany w historię zbawienia. W dniu chrztu to Słowo padło w nasze osobiste dzieje. Może trzeba wsłuchać się w Nie na nowo, aby odkryć, czego Bóg oczekuje od nas w dzisiejszym dniu, co wskazuje na jutro, i do czego wzywa w perspektywie całego życia, jakie jeszcze jest przed nami? Historia jest w naszych rękach, ale jej Twórcą i Panem jest Bóg, który daje Słowo i przez Nie zbawia.
Ks. Paweł Ptasznik