Dzisiejsza ewangelia przekazuje nam obraz Jezusa – kaznodziei. Naucza on w synagodze w Kafarnaum, w mieście z którym był bardzo związany. O dziwo ewangelista nie relacjonuje nam o czym Jezus nauczał. Ani słowa z synagogalnej homilii… Nawet główny temat czy myśl przewodnia nie są podane. Bo nie to jest tu najważniejsze. Ewangelista chce nam pokazać raczej kim jest Jezus. Naucza jak ten, który ma władzę! Od zwykłych nauczycieli synagogalnych wymagano by poddali się pod autorytet Bożego Słowa, uznali, że tu ono jest najważniejsze. I oto właśnie wcielone Słowo Boże – Jezus staje w synagodze i rozpoczyna nauczanie. On ma autorytet, On ma władzę. On jest najważniejszy. I to się czuje! To się wie! Zły duch który opętał jednego z Jezusowych słuchaczy nie może tego znieść. Słowo Boże ma taką moc.
Dla nas słowo to słowo. Często rzucane na wiatr, niedopowiedziane, niedosłyszane. Dla Izraelity słowo jest tym, co oznacza. Słowa Jezusa są mocą, czynią realne znaki. Nie pozostają jedynie w sferze „wirtualnej”.
Maria Miduch, wykładowca języka hebrajskiego i Starego Testamentu