So 3, 14-I8a Flp 4, 4-7 Łk 3, 10-18
Nawrócić się – łatwo powiedzieć, trudniej wprowadzić w życie. Wydaje się, że każdy wierzący człowiek, przynajmniej od czasu do czasu dostrzega konieczność zmiany dotychczasowego życia, wyeliminowania zeń zła, które narasta, coraz bardziej daje się dostrzec, doskwiera, drażni sumienie. Czasem jakieś niespodziewane wydarzenie, spotkana osoba czy zasłyszane zdanie odsłania przed człowiekiem jego własną, nienajlepszą sytuację wewnętrzną i budzi głębokie pragnienie nawrócenia. Zdaje on sobie sprawę, że coś trzeba zrobić. Ale co? Od czego zacząć? Jak kontynuować?
Podobne pytania rodziły się w sercach tych, którzy usłyszawszy wezwanie Jana Chrzciciela do nawrócenia, szczerze pragnęli je podjąć. Wyczuwając, że nie wystarczy obmyć głowę w wodach Jordanu, by dokonała się rzeczywista przemiana życia, przychodzili do Jana i oczekiwali, że wskaże im konkretne zasady postępowania. Zadawali wprost pytanie: ,,Cóż więc mamy czynić?” (Łk 3, 10). Nie pozostali bez odpowiedzi.
Wpierw, zwracając się do wszystkich zebranych, Jan mówił: ,,Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni” (Łk 3, 11). To pierwszy krok, który musi postawić każdy, bez względu na płeć, stan, zawód… Obudzić w sobie pokłady dobra, które być może zostały pokryte narastającą warstwą obojętności, konformizmu, grzechu. Wyrwać się z egoizmu, który zamyka w ciasnej skorupie własnych spraw, podporządkowując im cały otaczający świat i narzucając subiektywne oceny dobra i prawdy, często dalekie od ich obiektywnego pierwowzoru. Trzeba zacząć od zwyczajnych gestów miłosierdzia. One są skutecznym zadośćuczynieniem za popełnione zło, zgodnie z tym, co mówi Pismo: „ Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 12, 9). Ponadto gesty dobroci wobec ludzi pozostających w potrzebie coraz bardziej uwrażliwiają sumienie na dobro, pomagają odkryć własną zdolność do czynienia dobra, rozpalają serce miłością i otwierają oczy na osobistą godność człowieka. Pierwszym krokiem na drodze nawrócenia jest wejście w orbitę czynnej miłości.
Dopiero umieszczając obraz własnego życia w perspektywie miłości można zastanawiać się nad kolejnymi krokami na drodze nawrócenia. Jest to już droga indywidualna, której etapy są zależne od osobistej sytuacji człowieka, począwszy od stanu, powołania, zawodu, sytuacji rodzinnej, a skończywszy na wewnętrznych predyspozycjach zarówno ku dobremu, jak i ku złemu. Celnikom, którzy jakby z definicji byli uważani za grzeszników, nieuczciwych kolaborantów z okupantem, Jan poleca: ,,Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono” (Łk 3, 13). A więc nie radzi żadnych radykalnych cięć, nie wymaga, aby zrezygnowali ze swego zajęcia. To mogło być nie tylko związane z utratą źródła utrzymania siebie i rodziny, ale nawet z narażeniem się na gniew panujących i srogą karę. Jan nie stawia wymagań ponad siły człowieka. Raczej wskazuje na to, co jest w zasięgu jego możliwości, w takich warunkach zewnętrznych, w jakich się znajduje. Również celnik, jeśli chce, może być uczciwy, powściągliwy, zachowujący ducha ubóstwa, który polega na umiejętności zadowalania się tym, co przysługuje ze sprawiedliwości.
Każdy człowiek ma swoją indywidualną drogę nawrócenia, tak jak osobiste są jego własne słabości i mocne strony, jego stan ducha i warunki zewnętrzne, które często wpływają na osądy sumienia i postępowanie. Dlatego ważne jest, aby podejmując wezwanie sumienia do przemiany życia, czynić właściwe postanowienia – aby nie tracić sił na to, co nieistotne, zaniedbując prawdziwe źródła zła w swoim życiu. Zgodnie z tym, co odczytujemy ze wskazań Jana Chrzciciela, wszystkie postanowienia szczegółowe trzeba podejmować mając na względzie podstawowy cel – własne wzrastanie w miłości. Trzeba przy tym zauważyć, że pouczenia Jana podkreślają horyzontalny wymiar miłości, to znaczy odniesienie do ludzi. Nie oznacza to jednak, że Jan nie bierze pod uwagę miłości Boga. Dla niego, jak dla każdego Izraelity wychowanego na Prawie Mojżesza, było sprawą oczywistą, że przykazanie miłości Boga ponad wszystko jest podstawowe dla każdego ludzkiego działania. Bez odniesienia do Boga wszelkie postanowienia mogą prowadzić do chwilowej poprawy, ale nie do rzeczywistego i trwałego nawrócenia. Drugi wniosek, jaki wypływa z pouczeń Jana, jest ten, że w pracy nad sobą należy owszem eliminować zło, ale nacisk trzeba położyć na pielęgnowanie dobra. Jakakolwiek byłaby nasza sytuacja wewnętrzna i zewnętrzna, zawsze jest w nas wiele dobra, które przy odrobinie dobrej woli i dzięki wytrwałej pracy można rozwinąć i zanieść innym. Trzeba je tylko dostrzec.
Warto jeszcze na zakończenie zanotować dwa spostrzeżenia praktyczne. Jednym z warunków ważności sakramentu pokuty jest mocne postanowienie poprawy. Nierozerwalnie wiąże się z nim pytanie o to, co zrobić, jakie podjąć kroki, by poprawa rzeczywiście nastąpiła. Nie zawsze potrafimy sami dobrze odpowiedzieć na te pytania – często ulegamy podświadomej chęci samousprawiedliwienia, która nie pozwala właściwie określić źródła zła, a w konsekwencji podjąć właściwego postanowienia. Warto wtedy pamiętać, że rolą spowiednika jest nie tylko udzielenie rozgrzeszenia z mandatu Chrystusa, ale również wskazanie dróg nawrócenia. Spowiednik jest także kierownikiem duchowym, który może pomóc w odkrywaniu konkretnych możliwości przemiany życia, wewnętrznego wzrostu. Nie pretenduje wprawdzie do nieomylności, ale postrzegając nasze kłopoty z pewnego dystansu i odwołując się do bogatego doświadczenia niezliczonych rozmów z ludźmi, którym udało się coś w życiu zmienić, może on podpowiedzieć, jakie dobro w pierwszej kolejności rozwinąć, a na jaką słabość zwrócić szczególną uwagę. Jednak, by jego pouczenie było owocne, potrzeba naszego otwarcia, czegoś z postawy tych, którzy przychodzili do Jana z pytaniem: Co mamy robić?
Z kolei kaznodzieje i spowiednicy muszą wiedzieć, że kontynuują posłannictwo Jana Chrzciciela, i tak jak on są wezwani do tego, by nie tylko nawoływać do nawrócenia, ale wskazywać konkretne sposoby opanowywania zła i rozwijania dobra. Pragnący zmienić życie oczekują nie tylko odpowiedzi na pytanie, co trzeba zrobić, ale również jak. Obyśmy wzorem Jana umieli powstrzymać się od wymagań nierealnych i ponad możliwości człowieka, a za to potrafili wskazać dobro, które może rozwinąć, i zapalić go miłością Boga i bliźniego niezbędną do wypełnienia słusznych postanowień.
Wezwanie Jana Chrzciciela do nawrócenia jest zawsze aktualne. Jeśli je podejmujemy, nie możemy zapominać, że nawrócenie nie ma prowadzić do pysznego perfekcjonizmu, ale do pokornego spotkania z Chrystusem, który przychodzi, aby przebaczać i zbawiać.
Ks. Paweł Ptasznik
Fot. Annie Sprat/Unsplash.com