Mi 5, 1-4a Hbr 10, 5-10 Łk 1, 39-45
Starożytni mistrzowie duchowości zalecali, aby każdy chrześcijanin, który pragnie wzrastać w wierze, każdego dnia spotkał się z człowiekiem wiary, rozmawiał z nim i by ich dialog toczył się ku wspólnemu zbudowaniu. Psychologia religii uzasadnia to zalecenie, zauważając, że wiara uzewnętrzniana w słowach lub gestach pogłębia się i ugruntowuje. Sami przekonujemy się o tym, gdy wzrusza nas niespodziewane doświadczenie, że inni wierzą tak samo, że przeżywają podobne trudności i w podobny sposób doświadczają działania Boga w ich życiu. Zapewne takie odczucia towarzyszyły nam, gdy wraz z tłumem anonimowych, a przecież bliskich ludzi, wsłuchiwaliśmy się w słowa wiary, głoszone przez Jana Pawła II podczas ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny. Tak więc starożytne zalecenie wydaje się być wciąż aktualne. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że rzeczywistość jest inna. Niezmiernie rzadko tematem naszych rozmów są kwestie wiary. Niestety twierdzenie, że religia jest prywatną sprawą każdego człowieka, tak głęboko zapadło w naszą świadomość, iż te tematy nie są podejmowane nawet w najbliższej rodzinie. W niektórych środowiskach rozpoczęcie rozmowy o Bogu, jest nawet uważane za fanatyzm, brak tolerancji, a przynajmniej za zachowanie nietaktowne. Nawet jeśli nie musimy obawiać się tych ideologicznych naleciałości w mentalności ludzi, których spotykamy, rozmowa na tematy religijne przysparza niemałych trudności.
Dzisiejsza Ewangelia uczy, że tak nie musi być. Spotkanie Maryi i Elżbiety pozwala dostrzec, że istnieją pewne warunki, których spełnienie może pomóc w dążeniu do tego, by kontakt z drugim człowiekiem był wzajemnym umocnieniem w wierze. Tuż po zwiastowaniu, ,,Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry, do pewnego miasta w pokoleniu Judy” (Łk 1, 39), aby odwiedzić swą krewną, Elżbietę. Ewangelista podkreśla czasową bliskość tych dwóch wydarzeń. Maryja, przyjąwszy wolę Boga, kryła w swoim sercu tajemnicę cudownego spotkania z Nim, którego owocem było poczęcie się w Niej nowego życia. Z pewnością też pragnęła podzielić się tym doświadczeniem z innymi. Do kogo jednak miała pójść, jeśli nawet najbliższy jej sercu Józef nie był w stanie zrozumieć tego, co się dokonało? Pamiętała, że podczas zwiastowania Archanioł wspomniał Elżbietę, jako tę, w której życiu również w sposób niezwykły działa Bóg. A więc Maryja mogła się spodziewać, że nikt tak jak Elżbieta Jej nie zrozumie. Z nią mogła podzielić się dobrą wieścią, bo łączyła je z jednej strony ta sama radość oczekiwania na potomstwo, z drugiej zaś podobne doświadczenie tajemniczego działania Boga. Bóg sam, przez swego Posłańca, wskazał Maryi osobę, która mogła dzielić Jej przeżycia wiary. To pierwszy, podstawowy warunek ubogacającego spotkania: znalezienie właściwego człowieka.
Maryja ,,weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” (Łk 1, 40). Dom, to nie tylko budynek, ale przede wszystkim miejsce przeżywania codzienności, ze wszystkim, co ona niesie. Dlatego wejście do czyjegoś domu wiąże się z wnikaniem w jego świat, a nawet w jego intymność. Potrzeba wielkiej delikatności, aby przekroczenie progu nie oznaczało brutalnego wtargnięcia. Maryja nie była intruzem. Elżbieta mogła być tego pewna od pierwszej chwili, od pierwszego słowa pozdrowienia. Pozdrowienie ma zasadnicze znaczenie dla przebiegu całego spotkania. Ono nie tylko wyraża uczucia, z jakimi stajemy przed drugim człowiekiem, ale także tworzy atmosferę życzliwości, w której człowiek ufnie otwiera się, albo niepokoju, który zamyka w lęku. Ewangelista nie zapisał słów Maryi. Prawdopodobnie nie słowa były tu najważniejsze. Najistotniejsze było doświadczenie działania Ducha Świętego, które przekazała Elżbiecie samą swą obecnością, i które ta odebrała tak wyraźnie, że ,,poruszyło się z radości dzieciątko w jej łonie” (por. Łk 1, 44). To drugi warunek: delikatność we wchodzeniu w świat drugiego człowieka oraz umiejętność tworzenia atmosfery życzliwości, która otwiera serca i umysły na działanie Ducha Świętego.
Wiedziona wewnętrznym doznaniem, Elżbieta interpretuje całe wydarzenie i to, co sama odczuwa w duchu wiary. Wpierw odkrywa, kim naprawdę jest jej młoda Krewna, która stoi przed nią: „Błogosławiona jesteś między niewiastami, i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42). W tych słowach wyraża pochwałę Maryi, ale jest to pochwała płynąca z wiary w Jej Boże wybranie i wyjątkową misję, którą ma do spełnienia jako jedyna na świecie kobieta. Potem Elżbieta uznaje z pokorą, że to, czego Maryja doświadczyła od Boga, przerasta jej własne doświadczenie. Właśnie dzięki pokorze poznała, że choć Maryja przychodzi do niej ze swą młodzieńczą radością i troską, to jednak ona została ubogacona obecnością Jej i Dziecka, które nosi pod sercem. Postawa Elżbiety odsłania dwa kolejne warunki owocnego spotkania: umiejętność odczytywania słów i wydarzeń w świetle wiary oraz pokorę wobec wiary drugiego człowieka.
Również Maryja została ubogacona podczas nawiedzenia Elżbiety. Z jej ust usłyszała bowiem słowa wypowiedziane z Bożego natchnienia: ,,Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45). To zdanie było dla Maryi potwierdzeniem słuszności decyzji podjętej wobec Bożego wezwania. A było to potwierdzenie wysnute nie z ludzkich kalkulacji, ale oparte na wspólnym przeżywaniu wiary. Z pewnością było to cenne wsparcie na przyszłe życie w cieniu Bożych planów.
Zatem, jeśli pragniemy, by nasze kontakty z innymi budowały nas w wierze, musimy modlić się o dar spotkania właściwych ludzi i starannie wybierać środowiska, w których się obracamy, pytając Boga, czy stanowią je osoby żyjące doświadczeniem wiary; z delikatnością i życzliwością wnikać w świat przeżyć tych, którzy chcą je nam objawić i nie lękać się dzielić własną religijnością; umieć cieszyć się wiarą i głębią duchowości innych, i z pokorą czerpać z ich Ducha; usiłować interpretować zwyczajne i niezwykłe wydarzenia w duchu wiary, odkrywając w nich działanie Boga; w końcu wspólnie wielbić Boga za dary Jego łaski, które otrzymujemy w codzienności i w chwilach szczególnych.
Święta Bożego Narodzenia przyniosą okazję do wielu spotkań w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych. Maryja i Elżbieta zachęcają nas dziś, by uczynić wszystko, aby te odwiedziny były budujące dla naszej wiary. Niech zatem nie braknie przy świątecznym stole rozmowy o Bogu, o życiu Kościoła – bez powtarzania prasowych sloganów o tym, co złe, ale w duchu wspólnego odkrywania dobra, jakie Bóg dokonuje w świecie, w otaczającym nas środowisku, w rodzinie i w nas samych.
W bliskości wigilijnego wieczoru życzmy sobie, aby dobry Bóg pozwolił nam każdego dnia spotykać ludzi, którzy pomogliby na nowo coraz pełniej odkrywać bliskość Zbawiciela, i którzy potrafiliby w tym samym Duchu cieszyć się z nami z tego wspaniałego odkrycia. Oby nadchodzące, świąteczne dni były dla wszystkich czasem ugruntowania w wierze, nadziei i miłości.
ks. Paweł Ptasznik
Fot. Daiga Ellaby/Unsplash.com