Dwadzieścia lat temu, 4 kwietnia 1999 r. opublikowany został list Jana Pawła II adresowany do ludzi, „którzy z pasją i poświęceniem poszukują nowych «epifanii» piękna, aby podarować je światu w twórczości artystycznej”. Papieski tekst otrzymał odpowiedź… W Polsce wielu ludzi sztuki, nauki i kultury – artystów w swoich zawodach, w odpowiedzi na zaproszenie JPII do dialogu, podjęło trud zmierzenia się z przesłaniem Listu i podzieliło się swoimi osobistymi refleksjami. Zostały one zebrane i w 2006 r. opublikowane przez wydawnictwo Gaudium w opasłym tomie zatytułowanym „Jan Paweł II do artystów. Artyści do Jana Pawła II”.
Dziś, po dwóch dekadach od ogłoszenia „Listu do artystów” przytaczamy fragment refleksji Wojciecha Kilara, jednego ze współautorów wspomnianej książki. Dlaczego właśnie ten tekst? Z dwóch powodów. Pierwszy – zawiera on celną, choć gorzką uwagę nt. recepcji papieskiego tekstu. Po drugie, ten kompozytor jest nam szczególnie bliski ze względu na utwory, których partytury ofiarowane JPII, przechowywane są dziś w zbiorach Ośrodka Pontyfikatu.
„O „Liście do artystów” Papieża dowiedziałem się podczas wizyty w Paryżu. Bardzo ucieszyły mnie tamtejsze entuzjastyczne reakcje i zdenerwowały komentarze zaskoczonych otwartością „konserwatywnego” Papieża. W opinii artystów jest to głos skierowany do wszystkich zajmujących się pracą artystyczną — nie tylko katolików, uznających wartość świadectw nieortodoksyjnych i pesymistycznych. Skierowany zarówno do następców Maritaina, jak i Celinea. Kiedy wróciłem do domu, zobaczyłem na biurku „List”. Zabrałem się do czytania, powtarzając ciągle: „Święte słowa, święte słowa…”. Ale wydawało mi się że nie tylko artyści są jego adresatami – w nie mniejszym stopniu odnosi się on również do Kościoła. Do nas jest skierowana treść tego „Listu”, natomiast Kościół powinien zastanowić się nad jego tonem. Uderzająca jest jego pokora. Stąd zresztą bierze się niebezpieczeństwo – ponieważ Papież wynosi nas tak wysoko, winniśmy prześcigać się z nim w pokorze.
Jeśli zaś chodzi o pewną część Kościoła w Polsce, to moje uwagi zabrzmią pesymistycznie, ale nie mogą inaczej. Obawiam się, że „List” nie będzie zrozumiały dla wielu z tych, którzy stanowią o codziennym życiu naszego Kościoła. Kościół masowy, nastawiony na statystyczną skuteczność, nie szuka w sztuce sojusznika. Moja wizja Kościoła jest „kadrowa” – nie przeszkadzałoby mi, gdyby był mniej liczny, ale za to – jak skała. Podrabianej religijności wystarczają artystyczne podróbki. (…)
Czy artysta potrzebuje Kościoła? Oczywiście – tak! Podstawową przesłanką mojej odpowiedzi jest fakt, że nie wierzę w istnienie ateistów, a po drugie, nie potrafię odróżnić rzeczywistości Kościoła od rzeczywistości wiary.
Czy Kościół potrzebuje artystów? Odpowiedź znajdujemy w papieskim „Liście”: „Kościół potrzebuje sztuki. Musi bowiem sprawiać, aby rzeczywistość duchowa, niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna, a nawet w miarę możliwości pociągająca. Musi zatem wyrażać w zrozumiałych formułach to, co samo w sobie jest niewyrażalne”. Sztuka może być sprzymierzeńcem głębokiej wiary.
Czy sztuka czerpie dziś ze źródeł metafizycznych i religijnych? Naprawdę istnieje tylko rzeczywistość metafizyczna. Tylko tajemnica jest pewna… Na tym paradoksie opiera się sztuka, która nie może istnieć bez metafizycznych i religijnych podstaw.”
Por. Artyści do Jana Pawła II. Jan Paweł II do artystów, red. Barbara Drożdż-Żytyńska, Gaudium – Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej, Lublin 2006, s. 252-253.