Nie ma innego sposobu na osiągnięcie świętości, to znaczy zjednoczenia z Bogiem w miłości, jak tylko wypełnianie nauki Jezusa Chrystusa. On sam objawił to jednoznacznie: ,,Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał Moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (J 14, 23). Nauczanie Pana jest pełne optymizmu, budzące nadzieję, ale równocześnie wymagające. On sam, przez swoje czyny, dał przykład, że jest możliwe wypełnienie Jego nakazów i rad. Nie ukrywał jednak, że wiąże się to z koniecznością samozaparcia i z wysiłkiem, który kładzie się cieniem krzyża na codzienności Jego naśladowców: ,,Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Chyba nie było i nie ma na świecie człowieka, który nie wzdrygałby się przed podjęciem tego wymagania. Czasem wydaje się, że Jezusowe nauczanie jest tak trudne, że prawie niewykonalne. Słabość i grzech, które nas dotykają, są najwyraźniejszym dowodem tego, jak trudno jest dochować wierności Ewangelii. To doświadczenie nie tylko budzi poczucie niespełnienia i żalu, ale też prowokuje pytania: Gdzie leży tajemnica wierności? Co zrobić, aby pragnienie, by Chrystus zamieszkał wraz z Ojcem w nas, nie było tylko pobożnym życzeniem, ale miało wyraz w rzetelnym zachowywaniu nauki Pana?
Odpowiedź przynosi to samo zdanie Mistrza z Nazaretu: ,,Jeśli mnie kto miłuje… ” A więc nie jest możliwe dochowanie wierności Ewangelii, jeśli brak nam miłości do Chrystusa. Inaczej mówiąc, grzech jest zawsze znakiem, że jeszcze nie do końca umiłowaliśmy Pana. Na próżno walczyć z grzechem, jeśli wpierw nie rozmiłujemy się w Chrystusie. Im większa będzie miłość, tym łatwiej będzie dochować wierności. Rodzi się jednak nowe pytanie: Czy miłości można się nauczyć? Co zrobić, aby rozkochać się w Panu? Jeśli miłość byłaby tylko uczuciem, to nie byłoby tu prawie nic do zrobienia. Uczucie rodzi się albo nie, trwa albo zanika, nie wiadomo jak i nie wiadomo dlaczego. Miłość jednak to nie tylko uczucie, ale poznanie i wola. Te zaś dwie władze można rozwijać. Doświadczenie ludzkie mówi, że im bardziej poznajemy drugą osobę, im wyraźniej odkrywamy jej osobiste walory i najmniejsze nawet ślady dobroci, tym chętniej dzielimy z nią naszą codzienność. Staje się nam ona bliska. Czujemy się za nią odpowiedzialni i chcemy pozostać wierni, mimo piętrzących się trudności. Jest to miłość o wiele bogatsza niż uczuciowe zadurzenie. Co więcej, często uczucie rodzi się w miarę poznawania i umacniania się woli wierności.
Tak też jest z miłością do Chrystusa. Aby się w Nim rozkochać, trzeba podjąć wysiłek poznawania Go, odkrywania Jego dobroci i miłości, jaką ma ku nam. Najlepiej możemy poznać Go z kart Pisma Świętego. Wczytując się w nie, trzeba pamiętać, że mamy do czynienia nie z bohaterem książki, który istnieje tylko w wyobraźni autora, ale z żywą Osobą, która jest stale blisko nas. Z Chrystusem można i trzeba rozmawiać. Tak więc spotkanie ze Słowem Wcielonym musi być kontynuowane na modlitwie. To codzienne stawanie w obecności kochającego nas Chrystusa zaowocuje wolą dostosowania naszego życia do Jego oczekiwań. Ta zaś powoli będzie zamieniać się w wierność. Doświadczenie słabości i grzechu już nie przerazi nas, ale pobudzi do nawrócenia i jeszcze żarliwszej adoracji przebaczającej miłości Pana. A ,,miłość zakrywa wiele grzechów” (1P 4, 8).
Trzeba jeszcze dodać, że miłość do Chrystusa jest łaską Boga, którą otrzymujemy przez Ducha Świętego. Umacniając się w niej, nie jesteśmy skazani jedynie na nasze ludzkie wysiłki. Jezus obiecał: ,,Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy” (J 14, 26). Miłości też. Trzeba tylko otworzyć serca na Jego działanie, a napełni je Boży dar miłości. Wierni tej miłości, zachowamy naukę Chrystusa i osiągniemy jedność z Bogiem. „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4, 16).
Ks. Paweł Ptasznik