Na wstępie: co takiego się wydarzyło?
Grupa świeckich zdecydowała, że 100 lat po Objawieniach w Fatimie i 300 lat od koronacji Czarnej Madonny w Częstochowie dobrze byłoby wspólnie się pomodlić. Pomyśleli – zróbmy z tego wielkie wydarzenie. Postanowili sprowadzić Polaków na granice kraju w święto Matki Bożej Różańcowej, 7 października. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła z entuzjazmem pomysł grupy zapaleńców i zachęciła parafie w całej Polsce, by zebrały wiernych i pojechały wspólnie na granice. Tak też się stało! Dziś możemy powiedzieć, że było to największe modlitewne wydarzenie w Europie od czasu Światowych Dni Młodzieży 2016. Oto relacja jaką przesłała nam Ewa Bednarkiewicz, prezes Towarzystwo Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II w Warszawie.
Boży znak
Podczas gdy ciągle żywe są wspomnienia wrześniowej z pielgrzymki do Rzymu studentów-stypendystów Towarzystwa Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II, rodzą się nowe z niezwykłego wydarzenia modlitewnego w Polsce, czyli „Różańca do granic”. Dzień 7 października br. powoli przechodzi do historii, dlatego pragnę podzielić się wrażeniami z czytelnikami bloga Ośrodka Pontyfikatu. Prognozy pogody na ten dzień zapowiadały ciągłe zachmurzenie i deszcz a poranek witał pielgrzymów ołowianym niebem z mżawką. Takiego jednak dnia, kiedy dziesiątki tysięcy Polaków zmierza do granic Ojczyzny na różaniec o pokój na świecie, o pogodzie decyduje Matka Boska. To jest Jej dzień! Podczas Eucharystii, niespodziewanie zniknęło ponure niebo ustępując miejsca maryjnemu błękitowi wraz ze słońcem. To był znak i cud. Nad wieloma miejscami w Polsce ukazały się tęcze, które w październiku (!) są zjawiskiem niezwykłym, niespotykanym. W sobotę, 7 października 2017 były to Boże tęcze posiadające siedem barw – liczby pełni. Moja grupa różańcowa z Warszawy zapisała się na modlitwę w maleńkiej miejscowości – Niemirów nad Bugiem na ziemi podlaskiej. Jest tam niewielki ale piękny kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Mimo że oficjalnie zapisanych było ca 1200 osób, przyjechało ponad 4 tysiące (!).
Łzy wzruszenia
Pierwsze więc, nieoczekiwane wrażenie z sobotniego spotkania z „Różańcem do granic” to tłumy ludzi – bardzo dużo młodych osób, w tym mężczyzn, modlących się z różańcem w dłoni. Sursum corda! Kiedy następnego dnia rozmawiałam telefonicznie z księdzem proboszczem tej maleńkiej parafii (55 osób!) w Niemirowie, dziękując mu za wszystko, on płakał i ja także. Wrażenie wspaniałej atmosfery, mocnej więzi kilkutysięcznej modlitewnej wspólnoty, której doświadczyliśmy 7 października jest ciągle w nas, tak jak i widok rozmodlonego ludzkiego szpaleru, wytrwale idącego nadbużańskim szlakiem – krańcem swojej Ojczyzny, za jaśniejącą z dala figurką Matki Boskiej Fatimskiej. „Różaniec Do Granic” uratuje świat!