Ręcznie robiony album, zawierający dokumenty i pamiątki, oprawiony w blachę z dachu domu, który spłonął w czasie Powstania Warszawskiego. Taki prezent podarowały Janowi Pawłowi II uczestniczki sierpniowego zrywu.
Były sanitariuszkami, łączniczkami, strzelcami, minerkami. Kanałami wyprowadzały oddziały w czasie ewakuacji. W Powstaniu Warszawskim wzięło udział około 3 tys. kobiet. Po kapitulacji większość z nich trafiła do niewoli. Były pierwszymi w historii kobietami jeńcami wojennymi.
Album podarowany Janowi Pawłowi II we wrześniu 1985 roku z okazji czterdziestej rocznicy wyzwolenia z niemieckiej niewoli jest kroniką ich losu. Wraz z wieloma innymi darami trafił do Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II przy rzymskiej via Cassia, gdzie od lat przechowywane są tysiące pamiątek po papieżu Polaku. Album otwiera obrazek z reprodukcją namalowanego przez Irenę Pokrzywnicką w sierpniu 1944 r. wizerunku Matki Boskiej AK. Taki jak kapelani rozdawali w oddziałach powstańczych.
Album rozpoczynają migawki z kapitulacji Warszawy. Oglądamy zdjęcie grupy kobiet z batalionu „Ruczaj” w chwilę po złożeniu broni i marsz kolumny jenieckiej, mijającej właśnie kościół św. Jakuba przy placu Narutowicza, a następnie mapkę dokumentującą cały kobiecy szlak jeniecki. Dziewczęta naciskano, żeby zrzekły się jenieckich uprawnień i przyjęły status robotnic cywilnych. „Za orzełki wycięte z blachy i haftowane proporczyki, stanowiące często obok opasek jedyne zewnętrzne oznaki ich żołnierskiej przeszłości, płaciły każdą cenę, aż do zesłania do obozu karnego” – czytamy w albumie.
Zgromadzone w nim pamiątki to z jednej strony dokumenty – oryginalna Personal karta czy blankiety poczty jenieckiej – a z drugiej prywatna korespondencja, jak laurka imieninowa dla Tadeuszów, oficerów AK przebywających w sąsiednim sektorze stalagu XIB Zweilager Bergen-Belsen. Ponad wszystko album ten jest jednak świadectwem życia religijnego. W Stalagu VI „Okres wielkanocny obchodzono bardzo uroczyście pod opieką wyjednanego kapelana – jeńca włoskiego, karmelity z Werony. Zapoznano go z polskimi zwyczajami. Urządzono Grób Chrystusa i ciemnicę, którym obozowe plastyczki nadały piękny symboliczny wystrój” – czytamy w albumie. Zachowały się nawet zdjęcia z Niedzieli Palmowej w 1945 r. – żołnierek z palmami.
Znajdziemy też zdjęcie polskiego ołtarza w międzynarodowej kaplicy w obozie XC Sandbostel. Króluje w nim oczywiście Matka Boża Częstochowska. Jest też przywieziony jeszcze z Polski, opatrzony specjalną pieczątką zezwalającą na jego posiadanie w obozie druk przedstawiający św. Tereskę od Dzieciątka Jezus. Wydało go w 1925 r. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, a nihil obstat podpisał, błogosławiony już dziś, ks. Ignacy Kłopotowski.
Album dokumentuje też twórczość artystyczną kobiet żołnierek: jest powstała w styczniu 1945 r. ubożuchna Matka Boża Częstochowska wykonana z desek z pryczy i blachy z puszek czy obrazek Matki Boskiej Polskiej, zrobiony ze słomy wyciągniętej z siennika. Z metalowych puszek tworzono też ryngrafy, znaczki i obozowe plakietki. Obozowe życie dokumentują także rysunki A. Berettiego, włoskiego jeńca wojennego, oraz fotografie. Wśród zdjęć najbardziej chyba porusza to przedstawiająca „Chore i matki z urodzonym już w obozie jeńcem wojennym nr 114747”. Takich niemowląt jeńców było dziewięcioro. Warszawskie dziewczęta nie dały się odczłowieczyć: kontynuowały naukę w zakresie szkoły średniej, uczyły się języków, słuchały wykładów Wolnej Wszechnicy. Świadectwem tej działalności jest unikalne zaświadczenie o zdaniu matury, z pieczęcią wykonaną z gumowego obcasa.
Pod koniec 1944 r. Niemcy podjęli decyzję o zgromadzeniu kobiet żołnierek w dwóch obozach: stalagu IXC w Malsdorfie koło Erfurtu oraz VI Oberlangen nad granicą holenderską. Ten pierwszy wyzwolili żołnierze III armii gen. Pattona. Drugi, w którym zgromadzonych było ponad 1700 uczestniczek powstania, oswobodzili 12 kwietnia 1945 r. żołnierze 2. pułku pancernego 1. Polskiej Dywizji Pancernej gen. Maczka. Wśród okrzyków radości odnajdywały się rodziny.
Album podczas inwentaryzacji zbiorów odkryła w ośrodku na via Cassia s. Julia Knurek, sercanka. – Nie mogłam uwierzyć, że „dziewczęta” – bo tak w treści albumu określają siebie autorki i ofiarodawczynie – chciały się rozstać z przechowywanymi przez 40 lat pamiątkami. Co nimi powodowało, że swoje „skarby” zdecydowały się powierzyć właśnie papieżowi? – zastanawia się siostra. – Od czasu do czasu w pracy w Ośrodku są takie chwile „wielkich odkryć”, o których chciałoby się powiedzieć całemu światu, aby przystanął i zadziwił się pięknem, które jest w ludziach, cierpieniem, które uszlachetniło, i dobrocią, która niesie nadzieję – mówi s. Julia.
Sylwia Gawrysiak
Tekst ukazał się w tygodniku „Idziemy” (nr 34/2017).